Wpisy archiwalne w kategorii
c) Gryfny klank [300-499km]
Dystans całkowity: | 18343.47 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 739:00 |
Średnia prędkość: | 24.82 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.00 km/h |
Suma podjazdów: | 21223 m |
Liczba aktywności: | 51 |
Średnio na aktywność: | 359.68 km i 14h 29m |
Więcej statystyk |
Sudety'16: Powrót na chata
Sobota, 24 września 2016 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km], i) Sudety 2016
Km: | 311.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 12:50 | km/h: | 24.23 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1253m | Sprzęt: FastBack 5.8 Custom | Aktywność: Jazda na rowerze |
Koniec laby, trza wracać :(( Idzie pedzieć - czas w tych górach przepracowany solidnie. Stwierdzenie "wypoczywać na urlopie" jest tu nie na miejscu :) Z wyj. dojazdu - pogoda dopisała. Start po 11-yj. I przi mym apartamyncie czeko już 3 rowerzystów, na mie... Ahh tyn srejsbuk :>
Start w obstawie © gustav
Potym jeszcze wiyncyj ludzi! W Rybniku nic nie umia zorganizować, a 2 województwa dalij tela ludzi chce zy mną jeździć; wtf? :D
Taki taki peleton! © gustav
Ale w sumie po 10km już jechołech som.. Ale w Kamiennej Górze wyjyżdżo z naprzeciwka jedyn szosowiec.. a w Wałbrzychu poznowom kolejnych dwóch :) No i jeszcze piesek :>
I kolejni towarzysze © gustav
Kaj jedziesz? Na Wałbrzych! © gustav
Czworte śniodani © gustav
Szczawno Zdrój © gustav
Zamek po drodze © gustav
Od zamku jada już som, wiatr ogólnie nie przeszkadzo :)
Prosto na Wrocek © gustav
Good bye, Sudety.
W pełnyj okazałości © gustav
Wrocław cyntrum © gustav
Szukom mojij ulubionyj jadłodajni :> Kiedyś dorwołech tu mega obiod za pół ceny hehe
Stacja Fenix © gustav
Rynek wieczorym © gustav
Wyjazd z miasta standard na Opole. Generalnie jedzie se super. Nawet przez piyrwszo godzina średnio prawie 30! Ale jak temperatura spado poniżyj 10st. no to trza se oblyc zimowy ekwipunek ;) W Opolu pauza na tankszteli... Głód woło "gustav, kaj je chlyb jaki???" ;D
Kolejno porcja © gustav
Krapkowice - najwiynkszo tanksztela w regionie chyba.
Wśród swoich ;) © gustav
Ogólnie od Opola po prawie som Racibórz mgły pierońskie. Widoczność czasami i 20m.
Mgły jak c... pieron! © gustav
Tak wiync w doma po 5yj nad ranym, z Wrocławia w 9h brutto, z czego 1h na przerwy. Przijyżdżom w ogólnie dobrym stanie, także to na plus hehe. Co by tu dodać... co do jazdy z prziczepką, nagrołech wideo ze swoją opinią:
Start w obstawie © gustav
Potym jeszcze wiyncyj ludzi! W Rybniku nic nie umia zorganizować, a 2 województwa dalij tela ludzi chce zy mną jeździć; wtf? :D
Taki taki peleton! © gustav
Ale w sumie po 10km już jechołech som.. Ale w Kamiennej Górze wyjyżdżo z naprzeciwka jedyn szosowiec.. a w Wałbrzychu poznowom kolejnych dwóch :) No i jeszcze piesek :>
I kolejni towarzysze © gustav
Kaj jedziesz? Na Wałbrzych! © gustav
Czworte śniodani © gustav
Szczawno Zdrój © gustav
Zamek po drodze © gustav
Od zamku jada już som, wiatr ogólnie nie przeszkadzo :)
Prosto na Wrocek © gustav
Good bye, Sudety.
W pełnyj okazałości © gustav
Wrocław cyntrum © gustav
Szukom mojij ulubionyj jadłodajni :> Kiedyś dorwołech tu mega obiod za pół ceny hehe
Stacja Fenix © gustav
Rynek wieczorym © gustav
Wyjazd z miasta standard na Opole. Generalnie jedzie se super. Nawet przez piyrwszo godzina średnio prawie 30! Ale jak temperatura spado poniżyj 10st. no to trza se oblyc zimowy ekwipunek ;) W Opolu pauza na tankszteli... Głód woło "gustav, kaj je chlyb jaki???" ;D
Kolejno porcja © gustav
Krapkowice - najwiynkszo tanksztela w regionie chyba.
Wśród swoich ;) © gustav
Ogólnie od Opola po prawie som Racibórz mgły pierońskie. Widoczność czasami i 20m.
Mgły jak c... pieron! © gustav
Tak wiync w doma po 5yj nad ranym, z Wrocławia w 9h brutto, z czego 1h na przerwy. Przijyżdżom w ogólnie dobrym stanie, także to na plus hehe. Co by tu dodać... co do jazdy z prziczepką, nagrołech wideo ze swoją opinią:
Zakopiańskie ściany płaczu
Sobota, 23 lipca 2016 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km]
Km: | 444.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 17:56 | km/h: | 24.76 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 5254m | Sprzęt: FastBack 5.8 Custom | Aktywność: Jazda na rowerze |
"Rundka" z Kamilem, który ustanowił swój nowy rekord i to przy 5km przewyższeń! oraz Ludwikiem który towarzyszył nam od Zawoi do Zakopanego. Wyjazd w piątek po robocie (10,5h..) o 23:00 przy wyczyszczonym niebie i księżycem. Bez szaleństw szybkościowych. Pierw na Przegibek, potem Krowiarki, no i potem już wszystkie klasyki chyba z TdP ;) Aura ciepła, ale bez skwaru. W Bukowinie przy hotelu wydupiło mi dętkę od strony obręczy - po zakupie nowych kół zapomniałem kupić nową taśmę i dałem starą pękniętą i w jednym miejscu była zrobiona prowizorka z taśmy klejącej... w tym miejscu więc i przestrzeliło. Szczęście w nieszczęściu, że problem powstał na parkingu, a nie w nocy na jakichś zadupiach. Bo ułamała się rączka od luzowania zacisku i trza było prosić o kombinerki... całą resztę trasy jechałem na przykręconych ręcznie zaciskach, tak jakby zaś coś wydupiło... o.0 Wszystkie podjazdy generalnie poszły o dziwo sprawnie, nawet mając wyłączoną największą zębatkę z tyłu 28, bo coś chyba niedoregulowane było yhyh. Gliczarów i Ząb były okej, nawet w tym największym słońcu za dnia ;) Potem obiad pod skocznią i kierunek do Rabki na przepiękną i pagórkowato-górzystą DK28, która była w zasadzie ostatnią prostą do domu. DK28 obok DK81 to moje aktualnie 2 ulubione krajówki w Polsce :) Od Wadowic do Brzeszczy bokami, lekkie pagórki, a od Brzeszczy postanawiamy jechać na zmiany... czasówkę! 400km w nogach, 5km przewyższeń i oboje mamy ogromne zapasy mocy w nogach, ja nawet nie miałem zauważalnie dużego przepału na jedzenie, tak jak to było w Kielcach niedawno. Makaron [przed wyjazdem], 3x100g wafli ryżowych, 4 banany, 2 czekolady, 4x30g baton musli, lody kostka śnieżna, 3 drożdżówki, 1 pączek, no i pomidorowa + pieczeń + kluski + surówki jako obiad pod skocznią. Po przyjeździe do domu i 41h bez snu czułem się bardzo dobrze hmm. Nogi elegancja, bez żadnego bólu... Czas brutto 24h.
Jest to symboliczna, 50. trasa, której dystans wynosi min. 300km :)
Foty z kamerki na zachętę, a film będzie wieczorem - już się zapisuje :)
Tu FB, gdzie też opisuję co nieco: https://www.facebook.com/gustavultracyclist/
Coś nie pykło...
Sobota, 9 lipca 2016 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km]
Km: | 322.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 13:05 | km/h: | 24.66 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: XC Custom Evolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Plan był na kolejne gminobranie. W piątek w zasadzie po robocie - prziszłech o 15;15, wyjechołech o 18:15. Zaufołech prognozom z dnia wczorajszego, były w miara okej. Fast w serwisie, no to pozostaje Talon - niy ma wymówek. A tyż byłaby to kolejno okazjo na wykryncynie rekordu na MTB... Jym nudle do oporu, ze sosym :> Wciepuja yno pyndale stare pd-r540, bo początkowo był plan jechać w samych adidasach na platformach o.0 Do Jaworzna dojyżdzom z avg 27, no bo z wiatrym :) Tam pod fastfodym czeko Tomek xtnt. Jo zamawiom dużo 33cm pizza, celym doładowanio se. Fajny lokal - szło koła dać do środka. A bo ludzi nic nie było ;) Po godzinie wyjyżdżomy, Tomek kieruje swoimi skrótami, dodatkowo wbijomy do całodobowego. Suszy po tyj pizzy konkretnie - liter poszoł chyba na 20km spokojnyj jazdy. Kajś se tam żegnomy, tymczasowo... Tomek chce mi towarzyszyć w drodze powrotnyj do Rybnika, no super. A jo pełyn entuzjazmu mp3 na uszy i petarda dalij! Kajś tam na przistanku pauza na jedzynie. Dostowom smsa od xtnt, iż z jego stron w mojo strona idzie super-nawałnica o.0 A jo na niebie nic za mną nie widza, wszyndzi yno blyski, i leciwe chmury. No to gipko se pakuja i leca na cyntrum Skalbmierza. Tam znajduja duży przistanek i sie rozkłodom z biwakiym - ładuja telefony, jym cały chlyb kanapkowy z dżymym... i czekom na armageddon. Po jakimś czasie zaczyno mocnij wioć... i padać. Ile to bydzie trwać? nie wiym. Ale przestowo o dziwo, yno lekki opady. Już se przejaśnio na niebie, no to jada, bo prosto z Dębicy wyjyżdżo mi na przeciw kompan Krystian. Spotykomy se przed Stopnicą, no i tam już bocznymi drogami zbiyrom gminy nowe. Przed Morawicą ciymne mega chmury, kiere walą w naszo strona. Zaczyno lekko kropić i momynt zawachanio, czy spieprzać do wioski w drugo strona se schować, ale jadymy na przód! I kiedy zaczyno mocno padać, cudym pojawio sie zajazd restaurcja uff! Wbijomy do środka, zamawiom ryż dużo porcja.. Mijo dobro zaś godzina, przestowo padać, no to jadymy dalij. Teraz trza zrobić mało pyntelka po kolejne gminy. Wieje fest ale to fest mocno ze wschodu, normalnie sie czołgomy :/ 2km odcinek przez pola kamienistą drogą, chop na szosie mo problym hehe. Koła momy konkretnie uwalone. zaczyno se cywilizacja no i Krystian godo że zaś! mo przebito opona, dodatkowo zaś zaczyno padać. Znajdujymy przistanek i zaś pauza oraz wymiana dyndki. Jo zaś powoli czuja głód o.0 przestało padać i jadymy, po drodze przed DK7 wbijomy do sklepu - musza coś zjeść bo mie rozdupi na amyn. Żeby na tym zjedzonym ryżu przejechać 30-40km to już jest skandal!!!! Kupuja kreple i żymły z kyjzą i ładuja do oporu. Kiedy jeżeh przi kasie, zaś pojawio się mocno ulywa... no ja piernicze, co to sie odwalo dzisiej?? Zaś przestało i zaś wylazło słońce... jadymy. Na DK7 już prosto do cyntrum Kielc. Po kilku km'ach zaś dyszcz... Ale już w Kielcach słońce. Definitywnie postanawiom wracać cugiym du dom, bo już mom dość tego! Chociaż przez ostatnio godzina cały czas mi chodziło po łepie - a może zaryzykuja i wróca na kole jak zaplanowołech? w końcu każdo trasa w życiu kończyłech, prócz wypadku w ub. roku. Co gorsza - zaś pojawio sie głód. Jo już kurfa nie wiym, co jest grane - metabolizm mom rekordowy na tym świecie. To mie podłamuje. Idymy na dworzec popytać o bilety, jo zamawiom do Gliwic, kolega chce wracać du dom na kole. Zadowolony, bo w końcu z wiatrym pojedzie. Żegnomy se, on kieruje se ku wyjściu, a tam leje jak cholera! normalnie niebo jest siwe z kożdyj strony. I on także sie zdenerwowoł i tyż kupuje bilet...
czas brutto 19h jakoś
+7 gmin...
36zł bilet za cuga
20zł pizza
11zł ryż
6zł chlyb i dzym
5zł wody x2 na stacji
8zł kreple i żymły
9zł cola, pizza, inksze słodkości...
...czyli jest to moje najdroższe i najdłuższe czasowo 322km w życiu. Wracając na kole, na jedzynie wydołbych wiyncyj jak na cuga, a w domu mógłbych być po hmm 15h, zakłodając brak deszczu... bo sztyjc wioł silny wiatr z zachodu. Rozsądek wygroł. Ale czuja niedosyt jakiś :/
czas brutto 19h jakoś
+7 gmin...
36zł bilet za cuga
20zł pizza
11zł ryż
6zł chlyb i dzym
5zł wody x2 na stacji
8zł kreple i żymły
9zł cola, pizza, inksze słodkości...
...czyli jest to moje najdroższe i najdłuższe czasowo 322km w życiu. Wracając na kole, na jedzynie wydołbych wiyncyj jak na cuga, a w domu mógłbych być po hmm 15h, zakłodając brak deszczu... bo sztyjc wioł silny wiatr z zachodu. Rozsądek wygroł. Ale czuja niedosyt jakiś :/
Małopolskie: 100% gmin!
Poniedziałek, 2 maja 2016 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km]
Km: | 467.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 18:15 | km/h: | 25.61 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 2866m | Sprzęt: FastBack 5.8 Custom | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie wyszła grubszo rajza w sobota, udało se teraz - poniedziałek wolne w robocie :) Prognozy ogólnie okej, ale z niby przelotnym dyszczym POD WIECZÓR. Wiync zakłodając dobre tympo i wyjazd w niedzielny wieczór - może bych se wyrobił w suchych warunkach. Także wyjazd był przed 23. Przigotowania ok. 2h, a pryndzyj byłech jeszcze na zlocie pojazdów klasycznych w Rybniku - jeżeh posiadaczym zacnego Rometa Ogara 200 :) Klasycznie na Jaworzno, a potym na słynno prosto bukowsko... Była jakoś 2 w nocy. I na środku tego odcinka coś dupło... ZAŚ szprycha!!!! kolejno, po zaledwie 2 dniach... A jechołech równym tympym i omijołech nierówności... WTF?? No nic, powoli pod oświetlone okolice. Zeszło ponad pół godziny. A została mi ostatnio szprycha na przód. Już była wątpliwość, czy dalij jechać... Ale ryzyko podjyłech. Przez czas naprawy, przejechały 4 auta. Yno jedyn pan, w Matizie, zapytoł, czy all ok, czy pomóc, podwiyść... Także naprawiłech, reszta szprych - mały przegląd i jazda. Najwyżyj... w jakim lesie skończa trip. Tryciąż to była piyrwszo gmina. I potym to już sekwencje kolejnych na jednyj drodze. Na ta rajza na noc zapakowołech 4 batony i 6 klapsznit - z kyjzą i sałatą i keczupym ^^ 5:40 zakupiłech na tankszteli woda. No na sucho se niy do ;] W Kazimierzy Wielkiej teryn se całkowicie praktycznie wypłaszczo. W Opatowcu piyrwsze przejście promowe ;) Gryfnie urozmaicynie. A potym to musiołech zjechać aż 11km z trasy, po gmina Mędrzechów - tyj gminy niy zebrołech, jak byłech w tym rejonie ostatnio... Tu było tak płasko, że modliłech se o jakiś malutki chocioż podjaździk ehehe... do czasu... W drodze powrotnyj zaczyno już lekko kropić. A przecież miało wieczorym o.0 Na liczniku ze 240km. By niy tracić czasu - oblykom ochraniacze neoprenowe na szczewiki i galoty na dyszcz. Ale te ochraniacze coś niy działają, jak trzeba. Kiedyś chroniły przed dyszczym... tera po 5km już czułech mało wilgoć w środku. Otfinów/Górki - kolejno przeprawa promym, dalij padze. Pytom gościa od obsługi, czy mo jakiś worki jeszcze - mioł. Wiync osłoniłech bikepacka i torebka na lemondce. Także wbiłech do piyrwszego sklepu po jedzynie i reklamówki do szczewików - stary
sposób ;] Ludzie se na mie dziwnie patrzeli - no ale tak wyglądo świat kolarstwa no... abo jedziesz dalij, abo szukosz PKP, taxi, hotelu etc. W okolicach Szczurowej już niy padze, reklamówki coś tam działają, no na pewno lepij, jak ochraniacze. Nowe Brzesko - od tego miasta kończą se już równiny i zaczyno se wspinaczka. Momyntami konkret ściany, ale jakoś idzie nieźle. Za Proszowicami zaś opady, 10min na przistanku. Czas wykorzystuja na jedzynie. Przestowo, jada dalij. Od Słomnik do Skały w zasadzie non-stop do góry, z jednym wiynkszym zjazdym na widocznyj na mapie "serpentynie". Słońca coroz wiyncyj, ale jeszcze bez upałów. Robia mało przerwa na przistanku. Żigom już na widok tych kołoczków. Mom doła. Słońce mało grzeje, a wiatr zimnawy ciut. Chce mi se spać. Same podjazdy od wielu kilometrów, a nic w dół... Ale trzeba se cieszyć z tego, że na niebie coroz mniyj chmur. Jakby dalij padało, to prawdopodobnie po zdobyciu ostatnij gminy szukołbych noclegu... Na poprawa morali - odpalom yno jedyn kawałek w mp3 - Zbuku "do końca" - jest tyż w poprzednim mym wpisie. I jazda dalij. Zaś do góry naturalnie. Przed Trzebinią 100km od domu - wbijom do sklepu. Kupuja woda, 2 banany i paczka waflów ryżowych, Jym jednego kołoczka i mom dość, drugigo wyciepuja do kosza! Wypadałoby poszukać restauracje, ale niy mom jakoś ochoty, te 100km jakoś "wykrynca". Od Chrzanowa zaczyno sie wypłaszczać uff! Słońca już dużo, ale że to prawie wieczór - coroz zimnij. Od Chełmka testuja całkiym nowy wariant na Pszczyna, bocznymi drogami - elegancja :) W Pszczynie mom jednego banana i prawie pół paczki waflów, no myśla - na tym już zajada, bo jeszcze mie niy odcino. Ale w szłapach, a głównie w kolanach - czuć dzisiejsze przewyższynia. Ale walcza o utrzimanie średnij ok. 25.5. Teoretycznie jechołech z wiatrym, ale go nie było czuć; w Rybniku jakoś mgła - czyli bezwietrznie. Ale nie był to smog, zanieczyszczynia, bo normalnie szło oddychać, a spotkołech 3 ludzi, co biegali o.0 Ostatnie 10km już na końcówkach mocy, ale nie wbijołech do sklepu po batona czy coś, nie opłacało se już. W doma od razu se zwożyłech: -2,5kg yhm.. Dzisio to samo.
Muzyka, kiero odpoliłech w mp3 - leciała non-stop z 20x. Fest ale to fest podniosła moralne do góry!! :)
Także ten: +18 gmin i 3. województwo do kolekcje! Do monolitu pozostały jeszcze 2, może 3 rajzy w okolice Łodzi i Kielc.
Czas brutto: 23h. Dlo porównania: rekord na MTB na ślonskim maratonie: 510km w 21h40min. Ale tam nie było tela hopek eheh.. Ale było wiyncyj jedzynio i jazda w peletonie momyntami. By nie tyn dyszcz i pynknyto szprycha - myśla byłoby ze 20h.
Brak zdjyńć, ale jest gryfny filmik! :))
Muzyka, kiero odpoliłech w mp3 - leciała non-stop z 20x. Fest ale to fest podniosła moralne do góry!! :)
Także ten: +18 gmin i 3. województwo do kolekcje! Do monolitu pozostały jeszcze 2, może 3 rajzy w okolice Łodzi i Kielc.
Czas brutto: 23h. Dlo porównania: rekord na MTB na ślonskim maratonie: 510km w 21h40min. Ale tam nie było tela hopek eheh.. Ale było wiyncyj jedzynio i jazda w peletonie momyntami. By nie tyn dyszcz i pynknyto szprycha - myśla byłoby ze 20h.
Brak zdjyńć, ale jest gryfny filmik! :))
Ponć w wichurze [wideo]
Sobota, 5 grudnia 2015 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km]
Km: | 300.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 14:27 | km/h: | 20.77 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: XC Custom Evolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Prognozy na weekend były taki - słoneczko i wiatr o podwyższonyj sile rażynia; ale w sobota ta siła miała być delikatnie mniyjszo. W piontek napierniczało ostro i tera jak to pisza, a je niedziela - to już za oknym sztorm! A wczorej był mocny wiatr, ale w porywach; ogólnie szło se kulać.
Z automatu na poczontek relacja dokładno od xtnt
No i jego multum fotek
Jo fotki mom tragicznyj jakości z kamerki, wiync nima sysnu wciepować, ale zrobiłech za to kosmiczny fimik :))
Także prziszłech z roboty, poszłech se pospać na 2h, potym do biedrony po jedzynie na rajza, szykowani wszystkigo i wyjazd o 21:30 po Tomka do Dąbrowy. Ogólnie niydowno przirzekłech se, że do końca roku nie byda robił rajz wiynkszych jak 200-220km, bo jazda w nocy przi prawie mrozie to je katowanie se na życzynie. No ale zapowiadane prognozy mie jakoś zmotywowały, bo miało być w nocy 2-3st. i pochmurno - czyli ujdzie. Ale chmury kajś wyemigrowały, pojawiło se czyste niebo, co za tym idzie - w środku nocy aż do rana od 0 do 2st, tyle że mocny wiatr potyngowoł zimno.
W Dąbrowie po północy było jeszcze 6-7st. i pojechalimy na jakiś zamek do Będzina, potym na jezioro Pogoria (strava niy ogarnyła tego odcinka... mom 17km pas startowy LOL). Od tych rejonów właśnie spadła tympyratura do wspomnianych mroźnych wartości yhh. Aż żech musioł oblyc 4. warstwa w postaci kurtki niby przeciwdeszczowyj, kiero znalozłech w pywnicy (ale je tak rozmiar-dwa za mało hehe ale ujdzie). W nocy wiatr spokojny aż do rana, ale w 3 dupy mgieł - czyli kolejno dawka zimna. Teraz juz mom w użyciu Gianta na odpowiednich oponach, bo na szosie bych se trocha boł jechać, momyntami było niebezpiecznie.
Dojechalimy do cyntrum Jasnyj Hołdy po 8yj i szukalimy miejsca na zjedzynie czego ciepłego. Wszystko otwarte od 9, z wyj. McDonalda, w kierym żeby pojeść se, to trza mieć ze 50zł (jo se jednym burgerym niy najym.. kto mie zno tyn wiy hehe). No to kryncilimy po mieście... Wybiła 9, podjjechalimy do lokalu z tanimi obiadami, i mimo że pisało o otwarciu o 9, to typki kozali przijść za godzina... co za ch***! Kiery to lokal - xtnt opisoł u siebie. Szukalimy dalij. Jest kaufland ze stoiskiym z kurczakami. No niy ma wyjścia, trza brać! Jo se wziył CAŁEGO kurczaka i tym "zestawym" se pojodłech jak należy :)) Wiatr doś mocny zaczył se uruchamiać gynał jak wyjyżdżalimy. I tak przez te wszystki zadupia była walka, był konkretny tryning, była prawie że rowerowo depresja. W kategorii siły wiatru to była drugo najtrudniejszo rajza w życiu, ocyniom na 7-8/10. 10 to oczywiście mojo wigilijno zeszłoroczno rajza z Krakowa, kiedy to na szosie na prostyj jechołech średnio 15km/h, tera było tela abo ciut wiyncyj na mtb.
W Gliwicach postój na tankszteli, a potym trocha dalij rozdzielomy se. Próbowołech jechać prawie że czasówka, ale no niy szło.
Tu dodom jedne foto yno, fest gryfne czerwone niebo!!
W Rybniku jeszcze dokryncani do symbolicznych, ostatnich 300km w tym roku, już normalnie miołech doś pyndalowanio, ale jeszcze nie byłech wyplompany hehe.
A do pyndzyje już 600km z groszami :))
Licznik mi zanotowoł 6163, a strava 5178 kalorii hmm
Je to tyż moji najdłuższe czasowo 300km w życiu - 21,5h brutto. Czyli dokładnie tyle, ile zajyło mi zrobiynie 510km na ślonskim maratonie yhyhy
A godołech, żeby jechać spontanicznie na Warszawa, idealnie z wiatrym, to niyyy... bo cugi za drogie yhmhm :>
Wideo wyjontkowo zrobiłech zamiast 1080p w 30fps, to 720p w 60fps. Pogorszono jakość jest zauważalno, ale płynniejszy obraz już niy bardzo...
Z automatu na poczontek relacja dokładno od xtnt
No i jego multum fotek
Jo fotki mom tragicznyj jakości z kamerki, wiync nima sysnu wciepować, ale zrobiłech za to kosmiczny fimik :))
Także prziszłech z roboty, poszłech se pospać na 2h, potym do biedrony po jedzynie na rajza, szykowani wszystkigo i wyjazd o 21:30 po Tomka do Dąbrowy. Ogólnie niydowno przirzekłech se, że do końca roku nie byda robił rajz wiynkszych jak 200-220km, bo jazda w nocy przi prawie mrozie to je katowanie se na życzynie. No ale zapowiadane prognozy mie jakoś zmotywowały, bo miało być w nocy 2-3st. i pochmurno - czyli ujdzie. Ale chmury kajś wyemigrowały, pojawiło se czyste niebo, co za tym idzie - w środku nocy aż do rana od 0 do 2st, tyle że mocny wiatr potyngowoł zimno.
W Dąbrowie po północy było jeszcze 6-7st. i pojechalimy na jakiś zamek do Będzina, potym na jezioro Pogoria (strava niy ogarnyła tego odcinka... mom 17km pas startowy LOL). Od tych rejonów właśnie spadła tympyratura do wspomnianych mroźnych wartości yhh. Aż żech musioł oblyc 4. warstwa w postaci kurtki niby przeciwdeszczowyj, kiero znalozłech w pywnicy (ale je tak rozmiar-dwa za mało hehe ale ujdzie). W nocy wiatr spokojny aż do rana, ale w 3 dupy mgieł - czyli kolejno dawka zimna. Teraz juz mom w użyciu Gianta na odpowiednich oponach, bo na szosie bych se trocha boł jechać, momyntami było niebezpiecznie.
Dojechalimy do cyntrum Jasnyj Hołdy po 8yj i szukalimy miejsca na zjedzynie czego ciepłego. Wszystko otwarte od 9, z wyj. McDonalda, w kierym żeby pojeść se, to trza mieć ze 50zł (jo se jednym burgerym niy najym.. kto mie zno tyn wiy hehe). No to kryncilimy po mieście... Wybiła 9, podjjechalimy do lokalu z tanimi obiadami, i mimo że pisało o otwarciu o 9, to typki kozali przijść za godzina... co za ch***! Kiery to lokal - xtnt opisoł u siebie. Szukalimy dalij. Jest kaufland ze stoiskiym z kurczakami. No niy ma wyjścia, trza brać! Jo se wziył CAŁEGO kurczaka i tym "zestawym" se pojodłech jak należy :)) Wiatr doś mocny zaczył se uruchamiać gynał jak wyjyżdżalimy. I tak przez te wszystki zadupia była walka, był konkretny tryning, była prawie że rowerowo depresja. W kategorii siły wiatru to była drugo najtrudniejszo rajza w życiu, ocyniom na 7-8/10. 10 to oczywiście mojo wigilijno zeszłoroczno rajza z Krakowa, kiedy to na szosie na prostyj jechołech średnio 15km/h, tera było tela abo ciut wiyncyj na mtb.
W Gliwicach postój na tankszteli, a potym trocha dalij rozdzielomy se. Próbowołech jechać prawie że czasówka, ale no niy szło.
Tu dodom jedne foto yno, fest gryfne czerwone niebo!!
W Rybniku jeszcze dokryncani do symbolicznych, ostatnich 300km w tym roku, już normalnie miołech doś pyndalowanio, ale jeszcze nie byłech wyplompany hehe.
A do pyndzyje już 600km z groszami :))
Licznik mi zanotowoł 6163, a strava 5178 kalorii hmm
Je to tyż moji najdłuższe czasowo 300km w życiu - 21,5h brutto. Czyli dokładnie tyle, ile zajyło mi zrobiynie 510km na ślonskim maratonie yhyhy
A godołech, żeby jechać spontanicznie na Warszawa, idealnie z wiatrym, to niyyy... bo cugi za drogie yhmhm :>
Wideo wyjontkowo zrobiłech zamiast 1080p w 30fps, to 720p w 60fps. Pogorszono jakość jest zauważalno, ale płynniejszy obraz już niy bardzo...
Nysa w lodówce
Niedziela, 25 października 2015 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km]
Km: | 301.65 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 13:10 | km/h: | 22.91 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | -170.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: FastBack 5.8 Custom | Aktywność: Jazda na rowerze |
Yno jeszcze 2591km do pyndzyje, czyli 67dni bezmała.
Ostatnio rajza w tym roku na tego typu dystansie - chyba, że bydzie jeszcze jak 24 grudnia zeszłego roku, 11st. w nocy... Bo tera to był nastympny hardkor brrr... Som bych tego niy jechoł za pierona! Ale że xtnt zaproponowoł, a im pryndzyj nabija kilometry, tym pryndzyj przejda na pyndzyjo - no to rajza ~300km to je ważny % przeca ;]
Od razu jego relacja: klikej sam!
Wiync tak. Prziszłech se z roboty po 13, czynności szykujonce, odpoczywajonce, wynglo-uzupełniajonce, jakiś tam jeszcze i przed 18 byłech już prawie fertig do wyjazdu, bo na 20 spotkanie w Kędierzynie. Prawie... Bo tam kaj zawsze miołech kominiarka - tam jij nie było. A to je podstawowy elemynt ubioru na rajzy z tymp. poniżyj 10st. Mojij zimowyj czopki tyż niy znalozłech... Aha - zapomniołech w robocie... No i kuźwa już po 18, a jo mom problym. No nic - wracom do Arctic Storm z poczontku tego roku i zamiast czopki i kominarki biera chusta i t-shirta. Efekt bydzie na fotkach. Wyjazd 18:25, czyli już wiym, że musza mieć średnio ponad 30, żeby być punkt 20 w Kędzierzynie. Jedzie mi se okej, ale już po 15km w Rudach tymp. spado do 5,2st.! A to dopiyro godzina 19... a o 16yj po placu żeh se chodził w krótkim rynkowku i spodynkach lol. Beztoż oblykom se już polarowe rynkawiczki. Po 10km tymp. wzrasto do 7st. Na miejscu spotkanio jeżeh 20:06 i Tomek xtnt już se czeko. Wbijomy na Kaufland celym zrobiynio zakupów jedzynio no nocne kryncynie. W synsie jo wbijom hehe.
Kauflandowe zakupy © gustav
4 kołoczki, ultra-żymła, 3 banany, oshee, woda, herbatniki... W miyndzyczasie spacerowanio po sklepie słysza rozmowa pracowniczek:
"Jeszcze godzina i spier**lam wkońcu na chatę" :D :D
Żeby znalyźc kasy, musiołech obyjść połowa sklepu - kto robi zakupy w tym sklepie, to wiy..
Przichodza na kasa, babka se mie pyto, czamu niy zwożyłech bananów... - "bo w biedronce niy trzeba" :D
Uff, w końcu opuszczom tynże labirynt. I od razu oblykom se na noc we wszystko co mom. Pod tym sklepym zeszło dobre 40min hehe.
No to oblykom se! © gustav
Niebo wyczyszczone © gustav
Jak se idzie domyśleć - zero chmur w październiku przepowiado mroźno aura... Tu na jednym z postojów.
Mie akurat było zima © gustav
U góry mom aż 5 warstw! termo-bluza, t-shirt, bluza a'la zimowo, kolarsko, no i jeszcze ciyniutko kurtka przeciwdyszczowo od Tomka. No bo mu ciepło je i jij rzekomo niy potrzebuje... Wiync mom okazjo tako przetestować se zaś.
Zamiast kominiarki: chusta + t-shirt ;> Cało noc tak jechołech. A Tomek? Yno jakoś czopeczka, a kark, gymba odkryto całkowicie! I jeszcze bezczelnie godo, że mu zima niy ma... Jak żyć, no jak??
I w pewnym momyncie, na równiutkim asfalcie towarzysz złapoł guma... W takij tymp. to je niy za fajnie...
Najniższo tympyraturka tyj nocy © gustav
Ze 20min zleciało, ale jak se czyto relacje tych, co se pyndalujom przi -20st. no to my preca niy mogymy narzekać ;]
Wpadlimy na gryfno idea.. :>
Pol te ognicho, bo zima ;D © gustav
...ale długo to niy trwo, bo drewna my niy zneleźli :/ W synsie suchego drewna hyhy.
Ale kilometr dalij widzymy dupne ognisko! Noo fatamorgana to niy ma. Wiync wbijomy na party hehe. Był to Szkot, lekko podpity ;D Po co on polył ognisko o 2:30 w nocy? Niy wiym. Ważne, że szło se ogrzoć i to fest! :> Podpolić se tam nic niy miało prawa - jakiś pojedyncze drzewa były z 7-10m dalij i ogólnie mokrawe. A on polył jakiś naszykowane deski.
Scottish [after]vodka © gustav
Dojyżdżomy do Nysy na znano tanksztela, ale na darmowe hotdogi i herbata niy ma co liczyć ;] Jymy jedzonko, zimnawe już ehh. A nastympnie na cyntrum. Ogólnie nic ciekawego, pusto.
Nysa wiadukt © gustav
Kibel w tym bannerze? ;D © gustav
Parkomat np © gustav
I od razu DW do Krapkowic. W tym mieście tymp. wbijo może do 6-7st. ale na wyjeździe i dalij zaś spado.
Żodnymu niy godać o tych koksach © gustav
Noc mimo wszystko szło przeżyć... Mie fest muliło jakoś, ale se śpiywołech, coby niy usnyć (;D) no i Tomek tyż doł mi kapsuła anty-sleeping hehe. I potym już było okej, rześko! W Krapkowicach kolejny dłuższy postój na tankszteli.
Odra wschód © gustav
A4 we mgiełkach © gustav
X tyż se foci © gustav
W drodze na Annaberg © gustav
Pomidor hyhyh haha © gustav
T-shirt na łepie w pełnyj okazałości
Na poważnie lepij jednak © gustav
Przed podjazdym na Anaberg słońce ładnie świyciło, beztoż trza se było seblyc połowa lontów ;] Coś mi se zdo, że bez tyj kurtki byłoby... źle. Spokojnym tympym 5 warstw to było optimum, a i na postojach bez tragedii :)
Panorama na wiyrchu ;] © gustav
Swiynty Tunel © gustav
Już na zjeździe © gustav
X testuje pewno kamera © gustav
Jesiyń na zjeździe © gustav
Jesiyń w okazałości © gustav
I ta se potym lajtowym tympym do Pyskowic, kaj szukomy miejscówki na obiod abo cokolwiek ciepłego - niystety nic z tych rzeczy. W biedronce był napad na bankomat i sklep zawrzyty... Wiync nazot na cyntrum do tesco, po ostatni uzupełniyni wyngli ;] Tu se żegnomy i kożdy w swojo strona. Jakoś ok. 11yj i tyż mniyjwiyncyj stopni.. Dziynki Tomek za mobilizacja i kolejno hardkorowo rajza! :) Szkoda, że żodyn wiyncyj niy chcioł jechać, a pisołech kilkunastu człowiekom :I
Nazot to już agresywnym tympym, żeby se dogrzoć hehe. No i po Rybniku dokryncanie do symbolicznego 300. Mom wiyncyj rajz 300-499, niż 200-299 hehe to mie cieszy :))
W doma 14:25, czyli równe 20h brutto. Jest to normalnie anty-rekord na 300km :D Moji piyrwsze 300km było w czasie jakoś 18h hehehe. Ale czas w tyj rajzie nie był przeca najważniejszy, i to jeszcze w takim mrozie :) Był fun i to se liczy.
Ostatnio rajza w tym roku na tego typu dystansie - chyba, że bydzie jeszcze jak 24 grudnia zeszłego roku, 11st. w nocy... Bo tera to był nastympny hardkor brrr... Som bych tego niy jechoł za pierona! Ale że xtnt zaproponowoł, a im pryndzyj nabija kilometry, tym pryndzyj przejda na pyndzyjo - no to rajza ~300km to je ważny % przeca ;]
Od razu jego relacja: klikej sam!
Wiync tak. Prziszłech se z roboty po 13, czynności szykujonce, odpoczywajonce, wynglo-uzupełniajonce, jakiś tam jeszcze i przed 18 byłech już prawie fertig do wyjazdu, bo na 20 spotkanie w Kędierzynie. Prawie... Bo tam kaj zawsze miołech kominiarka - tam jij nie było. A to je podstawowy elemynt ubioru na rajzy z tymp. poniżyj 10st. Mojij zimowyj czopki tyż niy znalozłech... Aha - zapomniołech w robocie... No i kuźwa już po 18, a jo mom problym. No nic - wracom do Arctic Storm z poczontku tego roku i zamiast czopki i kominarki biera chusta i t-shirta. Efekt bydzie na fotkach. Wyjazd 18:25, czyli już wiym, że musza mieć średnio ponad 30, żeby być punkt 20 w Kędzierzynie. Jedzie mi se okej, ale już po 15km w Rudach tymp. spado do 5,2st.! A to dopiyro godzina 19... a o 16yj po placu żeh se chodził w krótkim rynkowku i spodynkach lol. Beztoż oblykom se już polarowe rynkawiczki. Po 10km tymp. wzrasto do 7st. Na miejscu spotkanio jeżeh 20:06 i Tomek xtnt już se czeko. Wbijomy na Kaufland celym zrobiynio zakupów jedzynio no nocne kryncynie. W synsie jo wbijom hehe.
Kauflandowe zakupy © gustav
4 kołoczki, ultra-żymła, 3 banany, oshee, woda, herbatniki... W miyndzyczasie spacerowanio po sklepie słysza rozmowa pracowniczek:
"Jeszcze godzina i spier**lam wkońcu na chatę" :D :D
Żeby znalyźc kasy, musiołech obyjść połowa sklepu - kto robi zakupy w tym sklepie, to wiy..
Przichodza na kasa, babka se mie pyto, czamu niy zwożyłech bananów... - "bo w biedronce niy trzeba" :D
Uff, w końcu opuszczom tynże labirynt. I od razu oblykom se na noc we wszystko co mom. Pod tym sklepym zeszło dobre 40min hehe.
No to oblykom se! © gustav
Niebo wyczyszczone © gustav
Jak se idzie domyśleć - zero chmur w październiku przepowiado mroźno aura... Tu na jednym z postojów.
Mie akurat było zima © gustav
U góry mom aż 5 warstw! termo-bluza, t-shirt, bluza a'la zimowo, kolarsko, no i jeszcze ciyniutko kurtka przeciwdyszczowo od Tomka. No bo mu ciepło je i jij rzekomo niy potrzebuje... Wiync mom okazjo tako przetestować se zaś.
Zamiast kominiarki: chusta + t-shirt ;> Cało noc tak jechołech. A Tomek? Yno jakoś czopeczka, a kark, gymba odkryto całkowicie! I jeszcze bezczelnie godo, że mu zima niy ma... Jak żyć, no jak??
I w pewnym momyncie, na równiutkim asfalcie towarzysz złapoł guma... W takij tymp. to je niy za fajnie...
Najniższo tympyraturka tyj nocy © gustav
Ze 20min zleciało, ale jak se czyto relacje tych, co se pyndalujom przi -20st. no to my preca niy mogymy narzekać ;]
Wpadlimy na gryfno idea.. :>
Pol te ognicho, bo zima ;D © gustav
...ale długo to niy trwo, bo drewna my niy zneleźli :/ W synsie suchego drewna hyhy.
Ale kilometr dalij widzymy dupne ognisko! Noo fatamorgana to niy ma. Wiync wbijomy na party hehe. Był to Szkot, lekko podpity ;D Po co on polył ognisko o 2:30 w nocy? Niy wiym. Ważne, że szło se ogrzoć i to fest! :> Podpolić se tam nic niy miało prawa - jakiś pojedyncze drzewa były z 7-10m dalij i ogólnie mokrawe. A on polył jakiś naszykowane deski.
Scottish [after]vodka © gustav
Dojyżdżomy do Nysy na znano tanksztela, ale na darmowe hotdogi i herbata niy ma co liczyć ;] Jymy jedzonko, zimnawe już ehh. A nastympnie na cyntrum. Ogólnie nic ciekawego, pusto.
Nysa wiadukt © gustav
Kibel w tym bannerze? ;D © gustav
Parkomat np © gustav
I od razu DW do Krapkowic. W tym mieście tymp. wbijo może do 6-7st. ale na wyjeździe i dalij zaś spado.
Żodnymu niy godać o tych koksach © gustav
Noc mimo wszystko szło przeżyć... Mie fest muliło jakoś, ale se śpiywołech, coby niy usnyć (;D) no i Tomek tyż doł mi kapsuła anty-sleeping hehe. I potym już było okej, rześko! W Krapkowicach kolejny dłuższy postój na tankszteli.
Odra wschód © gustav
A4 we mgiełkach © gustav
X tyż se foci © gustav
W drodze na Annaberg © gustav
Pomidor hyhyh haha © gustav
T-shirt na łepie w pełnyj okazałości
Na poważnie lepij jednak © gustav
Przed podjazdym na Anaberg słońce ładnie świyciło, beztoż trza se było seblyc połowa lontów ;] Coś mi se zdo, że bez tyj kurtki byłoby... źle. Spokojnym tympym 5 warstw to było optimum, a i na postojach bez tragedii :)
Panorama na wiyrchu ;] © gustav
Swiynty Tunel © gustav
Już na zjeździe © gustav
X testuje pewno kamera © gustav
Jesiyń na zjeździe © gustav
Jesiyń w okazałości © gustav
I ta se potym lajtowym tympym do Pyskowic, kaj szukomy miejscówki na obiod abo cokolwiek ciepłego - niystety nic z tych rzeczy. W biedronce był napad na bankomat i sklep zawrzyty... Wiync nazot na cyntrum do tesco, po ostatni uzupełniyni wyngli ;] Tu se żegnomy i kożdy w swojo strona. Jakoś ok. 11yj i tyż mniyjwiyncyj stopni.. Dziynki Tomek za mobilizacja i kolejno hardkorowo rajza! :) Szkoda, że żodyn wiyncyj niy chcioł jechać, a pisołech kilkunastu człowiekom :I
Nazot to już agresywnym tympym, żeby se dogrzoć hehe. No i po Rybniku dokryncanie do symbolicznego 300. Mom wiyncyj rajz 300-499, niż 200-299 hehe to mie cieszy :))
W doma 14:25, czyli równe 20h brutto. Jest to normalnie anty-rekord na 300km :D Moji piyrwsze 300km było w czasie jakoś 18h hehehe. Ale czas w tyj rajzie nie był przeca najważniejszy, i to jeszcze w takim mrozie :) Był fun i to se liczy.
SentimentalTour: Du dom...
Środa, 7 października 2015 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km], h) SentimentalTour 2015
Km: | 374.43 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 14:33 | km/h: | 25.73 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: FastBack 5.8 Custom | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni etap - najdłuższy, z nadal mocnym wiatrym (kiery ogólnie niy pomagoł...), z najzimniejszom tympyraturkom. W jednym słowie - HARDy!
Pobudka, pakowanie, niykończonce se rozmowy z gospodorzami przi śniodaniu ;] Ale trza było wyjechać, no niy ma lekko. Aura tako, że niy chce se w ogóle na dwór wyłazić... Wioło mocno direkt z kierunku mojigo domu, czyli z południowego-wschodu. Ale bardzij tak jednak ze wschodu hmm. Wiync trasa została naszkryflano tak, aby niy pyndalować pod tyn wiatr cyntralnie, obrołech wariant na Wrocław i potym Opole. DK11 w ogóle niy wchodziła w gra, mimo że to była najkrótszo opcja. A za to tyż na Wrocław wpadnie pora nowych gmin heh. Jeszcze roz chciołbych podziynkować Remikowi i jego żonie za możliwość przenocowanio i ogólnie za miłe przijyncie :)
Przymiarki do szosy ;] © gustav
Sztyjc korki © gustav
Wyjazd z Poznania moge być, bez tragedii.
Gryfne asfalty © gustav
Ale w okolicach Żabna jakoś, aż do Grabianowa, spokojnie na odcinku 5km taki bajer... Na budowie dróg se niy znom, ale wysypanie takigo... ciulstwa, to jest... aaah niy ma co godać. Pojedyncze odcinki były ciut utwardzone, a reszta jak na foto.
Ale bywało i tragicznie © gustav
Droga na Śrem - na tym odcinku odczuwołech najmocniejszy wiatr, cyntralny wmordowind, na prostyj 22-24km/h... Dopiyro od jakoś Dolsku na Gostyń - tam był taki odcinek na zachód - odpolyłech przełożyni 50/11 (!!!) i uzyskołech Vmax całego Tour'u - 57km/h. Zjazd niy jakoś fest nachylony, a szło se rozkulać ;]
Tymczasym po zakupach :P
Powrót chleba krojonego po dwóch latach! © gustav
Jakieś zjazdy © gustav
Elegancko se jechało. Jeszcze © gustav
Mega-wiatr! © gustav
W Rawiczu na tankszteli postanowiłech otworzyć prezynt :)) Fest dobre to było!
Full taca nudli w prezyncie :)) © gustav
Wbijom na S5, yyy znaczy na DK5 © gustav
A DK5 hmm tak jak DK11 (głównie Poznań - Koszalin) - te główne drogi tranzytowe jednak na prziszłość byda omijoł. Może bez niedziela tam je mniyjszy ruch, ale teraz było niykomfortowo. Ale chocioż czułech se jak naturalny fotoradar - w synsie - kożdy na mój widok musioł zwolniać hehe. A im bliżyj Trzebnicy, tym bardzij pod góra. Jedyn podjazd tam jest remontowany, wiync na liniach poziomych som poustawiane pachołki. W pewnym momyncie dogonił mie tir, a za nim zaplecze aut. I nie umieli mie wyprzedzić skuli tych pachołków. A mie naroz tela mocy przibyło, że podjyżdżołech prawie 30km/h lol ;D Tu już foto z samyj góry:
Wrocław widoczny z Trzebnicy/okolic © gustav
Poszukołech jakigoś spożywczego, tradycyjnie w dużym mieście średnio w dół ;> I jazda na Opole. I jak to w nocy bywo - przeważnie wiatr słabnie i tak tyż było tym razym ;] Szło se niyźle kulać, chocioż już chłodno se robiło...
Wrocław rynek © gustav
Do Opola dojechołech bez kryzysów, w miara fajnym tympym. Wbiłech do całodobowego po woda, 2 żymły i rogala. Stoł tam taki - jak som twierdził - bezdomny. I co mie zawsze w takij sytuacji wku***o - co chwila mie prosił o to, żebych mu kupił piwo. Gościu niy chcioł ciepłyj herbaty, czy jakigoś napoju, nawet jedzynio. Yno piwo to był jedyny priorytet. I sztyjc narzekoł, jaki to życie je złe... I jak tu być empatycznym?
Opole most © gustav
Natomiast droga do Raciborza, a przinajmij jij drugo połowa - źle byda wspominoł. Tympyratura już 4-5st., jedzyni zimne, picie zimne, stopy mocno schłodzone - musiołech mieć 2 pary fuzekli ale i tak specjalnie to niy pomogło... Miołech yno krótkie rynkawiczki, ale jak jechołech niyzłym tympym, to niy było o dziwo czuć zimna... 10km od Raciborza to już mega zimno katorga w szczewikach, ale przetrzimołech jakoś i wbiłech na piyrwszo tanksztela w tym mieście, żeby se ogrzoć i co pojeść. 1 zymła mi została, ale zmrożono beeee! Paluszki se kupiłech.
Śniadanie na tankszteli w Raciborzu © gustav
Zimno woda z bidonów wylołech i nalołech tyj cieplejszyj i w droga. W sumie prawie godzina se siedziołech w tym ciepełku ehehe... Już poniżyj 4st. A jo postanowił jechać w miara gipko, na dużym obcionżyniu, coby sie grzoć. Te ostatnie 23km przejechołech w prawie godzina brutto i zima mi niy było, ale pod domym...
Najniższo tympyratura od 2100km ehh © gustav
Ostatnio tako tympyraturka była w środku lata na naszym Tour de Tatry ;D
+14 gmin. W sumie już 900! I tym etapym ustanowiłech nowy rekord dystansu rocznego, a do końca roku jeszcze momy ponad 2,5msc ;) 20kkm byłoby fajnie rychtyk, zobaczymy czy pogoda pozwoli.
So... jest to coś piyknego, kiedy jedziesz kajś [dalij], odwiydzosz osoby znane ci z forum/z bikestats, oni w jakiś sposób ci pomogajom, oferujom nocleg, jakiś jedzyni, tak po prostu. Bez tych osób cało ta rajza byłaby... niczym w zasadzie, yno pustym nabijaniym kilometrów. A tak oto powstała kolejno historia, kolejne wspomniynia i to w 100%... GRYFNE! :))
Dziynki Wszystkim za wszystko!
Pobudka, pakowanie, niykończonce se rozmowy z gospodorzami przi śniodaniu ;] Ale trza było wyjechać, no niy ma lekko. Aura tako, że niy chce se w ogóle na dwór wyłazić... Wioło mocno direkt z kierunku mojigo domu, czyli z południowego-wschodu. Ale bardzij tak jednak ze wschodu hmm. Wiync trasa została naszkryflano tak, aby niy pyndalować pod tyn wiatr cyntralnie, obrołech wariant na Wrocław i potym Opole. DK11 w ogóle niy wchodziła w gra, mimo że to była najkrótszo opcja. A za to tyż na Wrocław wpadnie pora nowych gmin heh. Jeszcze roz chciołbych podziynkować Remikowi i jego żonie za możliwość przenocowanio i ogólnie za miłe przijyncie :)
Przymiarki do szosy ;] © gustav
Sztyjc korki © gustav
Wyjazd z Poznania moge być, bez tragedii.
Gryfne asfalty © gustav
Ale w okolicach Żabna jakoś, aż do Grabianowa, spokojnie na odcinku 5km taki bajer... Na budowie dróg se niy znom, ale wysypanie takigo... ciulstwa, to jest... aaah niy ma co godać. Pojedyncze odcinki były ciut utwardzone, a reszta jak na foto.
Ale bywało i tragicznie © gustav
Droga na Śrem - na tym odcinku odczuwołech najmocniejszy wiatr, cyntralny wmordowind, na prostyj 22-24km/h... Dopiyro od jakoś Dolsku na Gostyń - tam był taki odcinek na zachód - odpolyłech przełożyni 50/11 (!!!) i uzyskołech Vmax całego Tour'u - 57km/h. Zjazd niy jakoś fest nachylony, a szło se rozkulać ;]
Tymczasym po zakupach :P
Powrót chleba krojonego po dwóch latach! © gustav
Jakieś zjazdy © gustav
Elegancko se jechało. Jeszcze © gustav
Mega-wiatr! © gustav
W Rawiczu na tankszteli postanowiłech otworzyć prezynt :)) Fest dobre to było!
Full taca nudli w prezyncie :)) © gustav
Wbijom na S5, yyy znaczy na DK5 © gustav
A DK5 hmm tak jak DK11 (głównie Poznań - Koszalin) - te główne drogi tranzytowe jednak na prziszłość byda omijoł. Może bez niedziela tam je mniyjszy ruch, ale teraz było niykomfortowo. Ale chocioż czułech se jak naturalny fotoradar - w synsie - kożdy na mój widok musioł zwolniać hehe. A im bliżyj Trzebnicy, tym bardzij pod góra. Jedyn podjazd tam jest remontowany, wiync na liniach poziomych som poustawiane pachołki. W pewnym momyncie dogonił mie tir, a za nim zaplecze aut. I nie umieli mie wyprzedzić skuli tych pachołków. A mie naroz tela mocy przibyło, że podjyżdżołech prawie 30km/h lol ;D Tu już foto z samyj góry:
Wrocław widoczny z Trzebnicy/okolic © gustav
Poszukołech jakigoś spożywczego, tradycyjnie w dużym mieście średnio w dół ;> I jazda na Opole. I jak to w nocy bywo - przeważnie wiatr słabnie i tak tyż było tym razym ;] Szło se niyźle kulać, chocioż już chłodno se robiło...
Wrocław rynek © gustav
Do Opola dojechołech bez kryzysów, w miara fajnym tympym. Wbiłech do całodobowego po woda, 2 żymły i rogala. Stoł tam taki - jak som twierdził - bezdomny. I co mie zawsze w takij sytuacji wku***o - co chwila mie prosił o to, żebych mu kupił piwo. Gościu niy chcioł ciepłyj herbaty, czy jakigoś napoju, nawet jedzynio. Yno piwo to był jedyny priorytet. I sztyjc narzekoł, jaki to życie je złe... I jak tu być empatycznym?
Opole most © gustav
Natomiast droga do Raciborza, a przinajmij jij drugo połowa - źle byda wspominoł. Tympyratura już 4-5st., jedzyni zimne, picie zimne, stopy mocno schłodzone - musiołech mieć 2 pary fuzekli ale i tak specjalnie to niy pomogło... Miołech yno krótkie rynkawiczki, ale jak jechołech niyzłym tympym, to niy było o dziwo czuć zimna... 10km od Raciborza to już mega zimno katorga w szczewikach, ale przetrzimołech jakoś i wbiłech na piyrwszo tanksztela w tym mieście, żeby se ogrzoć i co pojeść. 1 zymła mi została, ale zmrożono beeee! Paluszki se kupiłech.
Śniadanie na tankszteli w Raciborzu © gustav
Zimno woda z bidonów wylołech i nalołech tyj cieplejszyj i w droga. W sumie prawie godzina se siedziołech w tym ciepełku ehehe... Już poniżyj 4st. A jo postanowił jechać w miara gipko, na dużym obcionżyniu, coby sie grzoć. Te ostatnie 23km przejechołech w prawie godzina brutto i zima mi niy było, ale pod domym...
Najniższo tympyratura od 2100km ehh © gustav
Ostatnio tako tympyraturka była w środku lata na naszym Tour de Tatry ;D
+14 gmin. W sumie już 900! I tym etapym ustanowiłech nowy rekord dystansu rocznego, a do końca roku jeszcze momy ponad 2,5msc ;) 20kkm byłoby fajnie rychtyk, zobaczymy czy pogoda pozwoli.
So... jest to coś piyknego, kiedy jedziesz kajś [dalij], odwiydzosz osoby znane ci z forum/z bikestats, oni w jakiś sposób ci pomogajom, oferujom nocleg, jakiś jedzyni, tak po prostu. Bez tych osób cało ta rajza byłaby... niczym w zasadzie, yno pustym nabijaniym kilometrów. A tak oto powstała kolejno historia, kolejne wspomniynia i to w 100%... GRYFNE! :))
Dziynki Wszystkim za wszystko!
SentimentalTour: Na Poznań
Poniedziałek, 5 października 2015 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km], h) SentimentalTour 2015
Km: | 305.65 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 10:48 | km/h: | 28.30 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: FastBack 5.8 Custom | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tak wiync czas kulać se w strona południa. Wstołech, poszłech do sklepu i kupiłech żymły i kołoczki na śniadanie, bo wyjontkowo niy chciało mi se już warzyć nudli. Fanie było, gdyby niy ochłodzynie na dniach, to z 1-2 dni monyj bych jeszcze zostoł.
Sam żeh nocowoł © gustav
Pensjonat Adelante - moga jak najbardzij polecić kożdymu, kto se wybiyro do tego zacnego miasta i niy potrzebuje wanny z hydromasażym, 50-cio calowego TV i szefa kuchni przi lodówce ;]
A z rana pełno mgieł i ok. 13st.
Kaj tam Ślonsk © gustav
Wiatraczki © gustav
3km zjazdu po gmina eheh...
Mielno... se jeździło ^^ © gustav
W zasadzie jechać po linijce chocioż kilometr to było niymożliwe
Fest pagórkowaty teryn! © gustav
Kto by pomyśloł © gustav
I do góry bez pola © gustav
I taki widoczki © gustav
I kajś przed Szczecinkiem podziwołech se do zadku iii... kaj je mojo lampka??? Normalnie cały korpus dioda+baterie mi wywaliło... Od lutego miołech ta lampka - dziury, kostki i git trzimało. A wywaliło na równym asfalcie... No nic, dojechołech do Szczecinka i wbiłech do napotkanego rowerowego po nowo lampka, kupiłech za 10zł.
Potym do spożywczego zatankować i jazda dalij. Prawie co wyjechołech z samego cyntrum iii... jeeeeeb!
Walnyto szprycha po roz piyrwszy w życiu © gustav
I dupło na równym asfalcie hmm... 60kkm jakoś już za życia przejechane i i jo se doczekołech. Bych padoł - ch***wo ale stabilnie, abo szczyńści w niyszczyńściu, gdyż kilometr w strona cyntrum był serwis rowerowy. A co jakby ta szprycha dupła 10km dalij? o.0
Wymiynili mi to od razu, chocioż mogłech se to som naprawić, ale czy to wypado? ;] 20zł zapłaciłech i jazda dalij. W końcu. Ogólnie w tym mieście straciłech prawie 1,5h :/ Na prziszłość, jak byda kupowoł/skłodoł kółka, to z takim mocowaniym szprych do piasty, jak w poprzednich Aksiumach, bo teraz szprycha dupła od strony kasety i trza było jom ściepać, aby wymiynić.. a kto wozi klucz 24 bodajże i ta tako łańcuchowo blokada na kaseta?
Do pewności obkleiłech taśmom nowo lampka xD Jak na 10zł, to świyci extra. Ciekawe, ile wytrzimie.
I nowo lampka © gustav
Szczecinek to je takie miasto "graniczne" jeśli chodzi o profil terynu. Do niego jechołech pagórkami, a od niego na Poznań zauważalnie fest dużo prostych odcinków jest.
Niy wiym, skond wioł wiatr, ale na pewno niy z południa. Bardzij z zachodu, ewentualnie północnego zachodu. Jechało se okej. Średnio ponad 28 łoooł!
Obwodnica Piły bodajże © gustav
Ostatni tankowanie © gustav
Kajś w okolicach miasta Rogoźno z naprzeciwka wyjechoł mi Remik - kolejny BSowicz, kierego miołech zaszczyt poznać ;] I tak oto już spokojniejszym bardzij tympym udalimy se w strona jego mieszkania, kaj mogłech przenocować.
Dziwne to, że on pyndalujonc w mojo strona twierdził, że jechoł z wiatrym, bo średnio mioł jakoś 33km/h...
Tym razym nic niy kupowołech hehe © gustav
+20 gmin
Sam żeh nocowoł © gustav
Pensjonat Adelante - moga jak najbardzij polecić kożdymu, kto se wybiyro do tego zacnego miasta i niy potrzebuje wanny z hydromasażym, 50-cio calowego TV i szefa kuchni przi lodówce ;]
A z rana pełno mgieł i ok. 13st.
Kaj tam Ślonsk © gustav
Wiatraczki © gustav
3km zjazdu po gmina eheh...
Mielno... se jeździło ^^ © gustav
W zasadzie jechać po linijce chocioż kilometr to było niymożliwe
Fest pagórkowaty teryn! © gustav
Kto by pomyśloł © gustav
I do góry bez pola © gustav
I taki widoczki © gustav
I kajś przed Szczecinkiem podziwołech se do zadku iii... kaj je mojo lampka??? Normalnie cały korpus dioda+baterie mi wywaliło... Od lutego miołech ta lampka - dziury, kostki i git trzimało. A wywaliło na równym asfalcie... No nic, dojechołech do Szczecinka i wbiłech do napotkanego rowerowego po nowo lampka, kupiłech za 10zł.
Potym do spożywczego zatankować i jazda dalij. Prawie co wyjechołech z samego cyntrum iii... jeeeeeb!
Walnyto szprycha po roz piyrwszy w życiu © gustav
I dupło na równym asfalcie hmm... 60kkm jakoś już za życia przejechane i i jo se doczekołech. Bych padoł - ch***wo ale stabilnie, abo szczyńści w niyszczyńściu, gdyż kilometr w strona cyntrum był serwis rowerowy. A co jakby ta szprycha dupła 10km dalij? o.0
Wymiynili mi to od razu, chocioż mogłech se to som naprawić, ale czy to wypado? ;] 20zł zapłaciłech i jazda dalij. W końcu. Ogólnie w tym mieście straciłech prawie 1,5h :/ Na prziszłość, jak byda kupowoł/skłodoł kółka, to z takim mocowaniym szprych do piasty, jak w poprzednich Aksiumach, bo teraz szprycha dupła od strony kasety i trza było jom ściepać, aby wymiynić.. a kto wozi klucz 24 bodajże i ta tako łańcuchowo blokada na kaseta?
Do pewności obkleiłech taśmom nowo lampka xD Jak na 10zł, to świyci extra. Ciekawe, ile wytrzimie.
I nowo lampka © gustav
Szczecinek to je takie miasto "graniczne" jeśli chodzi o profil terynu. Do niego jechołech pagórkami, a od niego na Poznań zauważalnie fest dużo prostych odcinków jest.
Niy wiym, skond wioł wiatr, ale na pewno niy z południa. Bardzij z zachodu, ewentualnie północnego zachodu. Jechało se okej. Średnio ponad 28 łoooł!
Obwodnica Piły bodajże © gustav
Ostatni tankowanie © gustav
Kajś w okolicach miasta Rogoźno z naprzeciwka wyjechoł mi Remik - kolejny BSowicz, kierego miołech zaszczyt poznać ;] I tak oto już spokojniejszym bardzij tympym udalimy se w strona jego mieszkania, kaj mogłech przenocować.
Dziwne to, że on pyndalujonc w mojo strona twierdził, że jechoł z wiatrym, bo średnio mioł jakoś 33km/h...
Tym razym nic niy kupowołech hehe © gustav
+20 gmin
SentimentalTour: No to jedziem
Piątek, 25 września 2015 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km], h) SentimentalTour 2015
Km: | 354.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 14:36 | km/h: | 24.25 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: FastBack 5.8 Custom | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trza było wyjechać. Z powodów takich i inkszych. Możliwie jak najdalij. Wyzerować se, dychnyć inkszym luftym. Padło na koło jako środek transportu, bo pogoda na najbliższy tydziyń zapowiadali gryfno, jak na koniec września. A przi okazji po drodze mogłech mieć możliwość podjechanio na byzuch do niykierych znajomych z Bikestatsa ;] A np. cugiym czy busym niy byłoby takij możliwości, w synsie - być niezależnym od przistanków, godzin itp.
SentimentalTour - tako nazwa, bo chciołech przijechać w miejsca, w kierych już byłech kiedyś i ich wspomniynia som dlo mnie pozytywne. Głównie 2 miasta: Szczecin (byłech 2 lata tymu, ale niy było czasu na zwiydzanie..), no i Kołobrzeg (3. klasa podstawówki, szkolno wycieczka, było super wtedy. Ależ tyn czas leci eehh).
Tak wiync znany na BS Mors (znany ze swoich właściwości anty-letnich) był gościym, do kierego udołech sie w piyrwszym etapie tyjże rajzy ;] Wyjazd piontek o 21:30 jakoś. Tympyraturka okej, ale jeszcze zleksza kropiło, niebo fest zachmurzone, ale zaryzykowołech jazda bez kurtki itp. Była to zarazym drugo próba jazdy z załadunkiym na kilka dni. Piyrwszo próba była w połowie lutego tego roku, ale miołech wypadek i nici z rajzy były... Mój bikepack w wersji najbardzij pojymnyj mioł załadowane: adidasy, japonki, spodynki, 3 koszulki, hantuch [ryncznik o!], jakiś fuzekle, bokserki, zapasowo opona (na ta rajza zainstalowołech moji stare schwalbe durano, kiere były już zużyte lekko w 80%, prawie 13kkm i właśnie to była super okazjo, by je wykończyć hehe), cały zestaw rowerowyj 1. pomocy, jakiś żel pod prysznic, szczoteczka.. Na bikepacka jeszcze umieściłech kurtka z galotami przeciwdeszczowymi. A do pukeltaszy głównie: ładowarki do fona i lampki, powerbank, zapasowo minilatarka, taśma i drobne pierdoły.
No i co - trasa zaplanowano głównymi drogami na Opole, Wrocław, Lubin. Ale niystety jedno rzecz była ciulato - niysłaby wiatr w kierunku jazdy... No ale co zrobisz? nic niy zrobisz. Ale jakoś se kulołech heheh. W zasadzie po 15km od wyjazdu przestoło całkowicie kropić. No a już za Raciborzym coś mi se wspomniało... Zapomniołech zabrać naszykowane naklejki bikestatsa dlo BSowiczów :(( Ale na szczyńsći jest coś takigo, jak polsko poczta i tyn feler do se naprawić :)
Bajkowo DK45 © gustav
We Wrocławiu na przistanku jakoś o 6 rano byłech i se coś tam pojodłech. Przejazd bez taki miasto tradycyjnie zaniżo średnio, ale to przeca niy wyścig;]
WrocLove Stadium © gustav
Może było z 10st.
Rzeźko i w ogóle © gustav
DK94 za Wrocławiym ogólnie mimo niyzłego asfaltu - fest niybezpieczno. Zauważalnie dużo kierowców to była banda debili, w takim momyncie człowiek se zastanawio - czy oni w ogóle som świadomi tego, że na drogach jeżdżom inni "drajwerzy", właśnie na kołach, motorach, motorowerach... Zapatrzyni w siebie i w swoje stjuningowane bryki (wiadomo o co chodzi) rozdowajom karty w ruchu ulicznym. Na jakoś hmm 20-30km odcinku otorłech sie kilkakrotnie o zderzyni czołowe...Debil z naprzeciwka niy podziwo se, czy jo jada i se zaczyno wyprzedzać. Ze 3x za tym debilym automatycznie ruszył kolejny debil. Ależ uczucie, jak 1m od ciebie mijo cie auto z pryndkościom wypadkowom ~100km/h... W tym momyncie chciałoby se mieć naładowanego Glock'a, a najlepij Uzi, jak w GTA. Chocioż może by i styknył gryfny kamiyń. I wycelować w szyba, w tego kierowcy... Sie tak zastanawiom, czy jakbych komuś w szyba za**boł ale tak perfidnie, czyli z uszkodzyniym, to czy mógłbych mieć jakiś problymy heh..
Dlatego drogi dwupasmowe, baa - nawet ekspresowe czy autostrady - som to bezpieczniejsze drogi.
W końcu dwupas! © gustav
Prawie jak na Ślonsku hehe © gustav
Im bliżyj Lubuskiego, tym wiyncyj zaś pagórkowatego terynu. Bo odcinek Opole - Wrocław i trocha dalij to linijka w zasadzie. Nie było tam 7% np. ale szło na podjazdach dać odpocznyć 4-literom :> Tego typu teryn jest właśnie idealny pod jazdy długodystansowe - płaskości wymieszane z lekkimi pagórkami.
Taki tam widoczki © gustav
E65. Szkoda, że potym jako ekspressway © gustav
I cały czas pod wiatr... Cały załadowany sprzynt - ze 17kg. Plus jo naoblykany z pukeltaszom - to tak z 82-83kg było. To było czuć. Dopiyro na zjeździe z DK3 na DK12 i chwilowyj jeździe na południowy-zachód poczułech szybkość. 35-40km/h i to ledwo czujesz w szłapach. Różnica jest kosmiczno! Na tyj drodze ruch już zdecydowanie mniyjszy. W Szprotawie/okolicach wyjyżdżo mi na przeciw Mors.
Lubuski, termiczny gigant © gustav
Czy komuś trzeba przedstawiać tego Pana? Fan jednokołowców i tympyratury max 5st. ;> Ponoć powyżyj 20st. już se przegrzywo. Aż dziwne, że wyjechoł po mie w kurtce...
I dojechalimy do cylu, do jego domu - ogólnie tzw. Morsownia. Tutej mogłech przenocować, uzupełnić odżywcze minerały, wyngle przede wszystkim, poznać słynny garaż jego jednośladów (w zasadzie pół-śladów xD) no i spróbować sił na jednym z nich...
Kółko chyba z FH16 zapieprzył ;D © gustav
To niy ma na moji siły © gustav
Niystety z powodu braku bocznych kółek - niy szło utrzimać jakijkolwiek równowagi... ;] Ale gospodorz za to wywijoł jak chcioł:
Mors i żyrafa, czy jakoś tak © gustav
Ale sie bawia! © gustav
Double combo! © gustav
Jego relacja:
Sam kliknij
Uzupełnianie wyngli ;] © gustav
Średnio 24 ujdzie jak na te warunki;]
+14gmin
SentimentalTour - tako nazwa, bo chciołech przijechać w miejsca, w kierych już byłech kiedyś i ich wspomniynia som dlo mnie pozytywne. Głównie 2 miasta: Szczecin (byłech 2 lata tymu, ale niy było czasu na zwiydzanie..), no i Kołobrzeg (3. klasa podstawówki, szkolno wycieczka, było super wtedy. Ależ tyn czas leci eehh).
Tak wiync znany na BS Mors (znany ze swoich właściwości anty-letnich) był gościym, do kierego udołech sie w piyrwszym etapie tyjże rajzy ;] Wyjazd piontek o 21:30 jakoś. Tympyraturka okej, ale jeszcze zleksza kropiło, niebo fest zachmurzone, ale zaryzykowołech jazda bez kurtki itp. Była to zarazym drugo próba jazdy z załadunkiym na kilka dni. Piyrwszo próba była w połowie lutego tego roku, ale miołech wypadek i nici z rajzy były... Mój bikepack w wersji najbardzij pojymnyj mioł załadowane: adidasy, japonki, spodynki, 3 koszulki, hantuch [ryncznik o!], jakiś fuzekle, bokserki, zapasowo opona (na ta rajza zainstalowołech moji stare schwalbe durano, kiere były już zużyte lekko w 80%, prawie 13kkm i właśnie to była super okazjo, by je wykończyć hehe), cały zestaw rowerowyj 1. pomocy, jakiś żel pod prysznic, szczoteczka.. Na bikepacka jeszcze umieściłech kurtka z galotami przeciwdeszczowymi. A do pukeltaszy głównie: ładowarki do fona i lampki, powerbank, zapasowo minilatarka, taśma i drobne pierdoły.
No i co - trasa zaplanowano głównymi drogami na Opole, Wrocław, Lubin. Ale niystety jedno rzecz była ciulato - niysłaby wiatr w kierunku jazdy... No ale co zrobisz? nic niy zrobisz. Ale jakoś se kulołech heheh. W zasadzie po 15km od wyjazdu przestoło całkowicie kropić. No a już za Raciborzym coś mi se wspomniało... Zapomniołech zabrać naszykowane naklejki bikestatsa dlo BSowiczów :(( Ale na szczyńsći jest coś takigo, jak polsko poczta i tyn feler do se naprawić :)
Bajkowo DK45 © gustav
We Wrocławiu na przistanku jakoś o 6 rano byłech i se coś tam pojodłech. Przejazd bez taki miasto tradycyjnie zaniżo średnio, ale to przeca niy wyścig;]
WrocLove Stadium © gustav
Może było z 10st.
Rzeźko i w ogóle © gustav
DK94 za Wrocławiym ogólnie mimo niyzłego asfaltu - fest niybezpieczno. Zauważalnie dużo kierowców to była banda debili, w takim momyncie człowiek se zastanawio - czy oni w ogóle som świadomi tego, że na drogach jeżdżom inni "drajwerzy", właśnie na kołach, motorach, motorowerach... Zapatrzyni w siebie i w swoje stjuningowane bryki (wiadomo o co chodzi) rozdowajom karty w ruchu ulicznym. Na jakoś hmm 20-30km odcinku otorłech sie kilkakrotnie o zderzyni czołowe...Debil z naprzeciwka niy podziwo se, czy jo jada i se zaczyno wyprzedzać. Ze 3x za tym debilym automatycznie ruszył kolejny debil. Ależ uczucie, jak 1m od ciebie mijo cie auto z pryndkościom wypadkowom ~100km/h... W tym momyncie chciałoby se mieć naładowanego Glock'a, a najlepij Uzi, jak w GTA. Chocioż może by i styknył gryfny kamiyń. I wycelować w szyba, w tego kierowcy... Sie tak zastanawiom, czy jakbych komuś w szyba za**boł ale tak perfidnie, czyli z uszkodzyniym, to czy mógłbych mieć jakiś problymy heh..
Dlatego drogi dwupasmowe, baa - nawet ekspresowe czy autostrady - som to bezpieczniejsze drogi.
W końcu dwupas! © gustav
Prawie jak na Ślonsku hehe © gustav
Im bliżyj Lubuskiego, tym wiyncyj zaś pagórkowatego terynu. Bo odcinek Opole - Wrocław i trocha dalij to linijka w zasadzie. Nie było tam 7% np. ale szło na podjazdach dać odpocznyć 4-literom :> Tego typu teryn jest właśnie idealny pod jazdy długodystansowe - płaskości wymieszane z lekkimi pagórkami.
Taki tam widoczki © gustav
E65. Szkoda, że potym jako ekspressway © gustav
I cały czas pod wiatr... Cały załadowany sprzynt - ze 17kg. Plus jo naoblykany z pukeltaszom - to tak z 82-83kg było. To było czuć. Dopiyro na zjeździe z DK3 na DK12 i chwilowyj jeździe na południowy-zachód poczułech szybkość. 35-40km/h i to ledwo czujesz w szłapach. Różnica jest kosmiczno! Na tyj drodze ruch już zdecydowanie mniyjszy. W Szprotawie/okolicach wyjyżdżo mi na przeciw Mors.
Lubuski, termiczny gigant © gustav
Czy komuś trzeba przedstawiać tego Pana? Fan jednokołowców i tympyratury max 5st. ;> Ponoć powyżyj 20st. już se przegrzywo. Aż dziwne, że wyjechoł po mie w kurtce...
I dojechalimy do cylu, do jego domu - ogólnie tzw. Morsownia. Tutej mogłech przenocować, uzupełnić odżywcze minerały, wyngle przede wszystkim, poznać słynny garaż jego jednośladów (w zasadzie pół-śladów xD) no i spróbować sił na jednym z nich...
Kółko chyba z FH16 zapieprzył ;D © gustav
To niy ma na moji siły © gustav
Niystety z powodu braku bocznych kółek - niy szło utrzimać jakijkolwiek równowagi... ;] Ale gospodorz za to wywijoł jak chcioł:
Mors i żyrafa, czy jakoś tak © gustav
Ale sie bawia! © gustav
Double combo! © gustav
Jego relacja:
Sam kliknij
Uzupełnianie wyngli ;] © gustav
Średnio 24 ujdzie jak na te warunki;]
+14gmin
Po gmina, gmineczka, gminunia... ;]
Sobota, 27 czerwca 2015 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km]
Km: | 416.52 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 16:05 | km/h: | 25.90 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 2234m | Sprzęt: XC Custom Evolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Cały tydziyń w robocie, na nic czasu, nawet niy miołech kiedy zaplanować grubego gminobranio, beztoż pozostała yno jedna opcja - opcjonalnie podjechać do Wrocławia po jedna gmina nad tym że miastym, żeby uzupełnić ta bioło wnynka w ścianie planowanego gminnego zielonego monolitu :> Z Pawłym ugodołech se o 12 w Raciborzu, ale wyjechołech o 20min za późno, bo trocha mi zetrwało przeserwisowanie napyndu w kole. Dojyżdżom do ronda w ww. mieście i jaakoooo akcjaaaa :D :D Na rondo zagalopowała se (i to dosłownie) jakoś baba na koniu i wdupiła se w auto, w ta żółto panda hahaha jo już tam zejscany ze śmiychu :D :D
Koń na rondzie :D © gustav
Przijyżdżom pod przistanek i tam czeko już Paweł na trekingu. W końcu jesz szansa, że na podjazdach nie bydzie mi odjyżdżoł hehe.
Se jadymy pomału © gustav
Na 82km na tanksztela po woda.
Tanksztela przi A4 © gustav
Warunki pogodowe - masa chmur i wiatr cały czos w naszo strona... Wioło z NW. Ale ogónie ciepło, 25-26st.
South Route 45 © gustav
Kołoczyk hehe © gustav
Niby chmury, mżawka, a ciepło © gustav
W Brzegu zjazd do lidla na zakupy. I już gazetka o nadchodzoncym tygodniu rowerowym :)) Fajno kurtka na dyszcz za 55zł, a jo chcioł zamówić specjalno za 200zł... jakiś sugestie?
No a trasa do Wrocka zróżnicowano pod wzglyndym tympa, głównie skuli jazdy pod wiatr. Roz ledwo co 20km/h, roz pod 30 hmm... Ale średnio była 27.8 przi tym znaku :)
Wjazd do Wrocka © gustav
Od razu po planowano gmina. No bo rok tymu niy szło do nij trefić eheh..
West Wall - 100% !! © gustav
Dobre, 19:20, a my nie wiedzieli, czy sklepy som otwarte do 20 czy 21, beztoż gipki szpil nazot na cyntrum szukać żywnościowyj tanksztele :> Na szczyńscie po 15min znaleźlimy.
2 bagiety czosnkowe, 7 żymł i 2 czekolady hehe
Zapasy na noc... ;D © gustav
No i na rynek szukać jakijś miejscówki, coby pojejść konkretnie.
Kajś w cyntrum © gustav
Panorama na rynku © gustav
Jakiś na rynku © gustav
Tfoje oszy som hipnotajzin :D © gustav
Tela jedzynio za 10zł !! © gustav
Przi fontannie © gustav
Wyjyżdżomy z Wrocka i do Brzegu trzimiymy tympo pod 30km/h. Ale najgorsze - że powinnimy jechać z wiatrym, a tu lipton - tak jakby tyn wiatr lekko zaś w nas wioł... :\ W Brzegu jeszcze na tanksztela po woda. I kierujymy ze na Nysa z wiadomych wzglyndów :D Ale odcinek do owego miasta już na spokojnie. I już zaczło kropic lekko.. A w Nysie drogi mokre fest. Dojyżdżomy na Optima i brak znajomych twarzy, bo jakiś gościu za ladom siedzioł. Czyli nici z darmowych hot-dogów eehhh. I już zaczło mocnij padać. Tympyraturka ze 14st. No nic - worki na śmieci w buty, bo co zrobić. I po 3 min. wyjazdu już przestoło padać lol. Trocha mżawki zaś.
Prox na full power - ogiyń!!
Wyjazd z Prudnika © gustav
Potym już zadupiami na Racibórz. Piyrwszy abo drugi roz jechołech tym wariantym nazot, beztoż zamiast jechać cały czas DW417, to jechalimy tyż na Racibórz, ale DW416. Czyli 5,5km w gratisie.
Poranek na DK38 © gustav
W Raciborzu zaś na tanksztela po pepsi i zjeść ze 2 żymły. Jo już był... ;]
Taaa... faza total © gustav
Żegnom se z Pawłym na skrziżowaniu i jada dalij walczyć. Kurde ale ta pepsi postawiła mie na nogi:) Ze stanu depresyjnego to prawie czasówka robiłech, a tak na poważnie to rychtyk fajnie se pyndalowało. No i tyż cały czas w uszach "we can make the world stop" :) power +200. W doma równo o 8-yj.
416km i jedna gmina :D I na Giancie już 5000km :>
Koń na rondzie :D © gustav
Przijyżdżom pod przistanek i tam czeko już Paweł na trekingu. W końcu jesz szansa, że na podjazdach nie bydzie mi odjyżdżoł hehe.
Se jadymy pomału © gustav
Na 82km na tanksztela po woda.
Tanksztela przi A4 © gustav
Warunki pogodowe - masa chmur i wiatr cały czos w naszo strona... Wioło z NW. Ale ogónie ciepło, 25-26st.
South Route 45 © gustav
Kołoczyk hehe © gustav
Niby chmury, mżawka, a ciepło © gustav
W Brzegu zjazd do lidla na zakupy. I już gazetka o nadchodzoncym tygodniu rowerowym :)) Fajno kurtka na dyszcz za 55zł, a jo chcioł zamówić specjalno za 200zł... jakiś sugestie?
No a trasa do Wrocka zróżnicowano pod wzglyndym tympa, głównie skuli jazdy pod wiatr. Roz ledwo co 20km/h, roz pod 30 hmm... Ale średnio była 27.8 przi tym znaku :)
Wjazd do Wrocka © gustav
Od razu po planowano gmina. No bo rok tymu niy szło do nij trefić eheh..
West Wall - 100% !! © gustav
Dobre, 19:20, a my nie wiedzieli, czy sklepy som otwarte do 20 czy 21, beztoż gipki szpil nazot na cyntrum szukać żywnościowyj tanksztele :> Na szczyńscie po 15min znaleźlimy.
2 bagiety czosnkowe, 7 żymł i 2 czekolady hehe
Zapasy na noc... ;D © gustav
No i na rynek szukać jakijś miejscówki, coby pojejść konkretnie.
Kajś w cyntrum © gustav
Panorama na rynku © gustav
Jakiś na rynku © gustav
Tfoje oszy som hipnotajzin :D © gustav
Tela jedzynio za 10zł !! © gustav
Przi fontannie © gustav
Wyjyżdżomy z Wrocka i do Brzegu trzimiymy tympo pod 30km/h. Ale najgorsze - że powinnimy jechać z wiatrym, a tu lipton - tak jakby tyn wiatr lekko zaś w nas wioł... :\ W Brzegu jeszcze na tanksztela po woda. I kierujymy ze na Nysa z wiadomych wzglyndów :D Ale odcinek do owego miasta już na spokojnie. I już zaczło kropic lekko.. A w Nysie drogi mokre fest. Dojyżdżomy na Optima i brak znajomych twarzy, bo jakiś gościu za ladom siedzioł. Czyli nici z darmowych hot-dogów eehhh. I już zaczło mocnij padać. Tympyraturka ze 14st. No nic - worki na śmieci w buty, bo co zrobić. I po 3 min. wyjazdu już przestoło padać lol. Trocha mżawki zaś.
Prox na full power - ogiyń!!
Wyjazd z Prudnika © gustav
Potym już zadupiami na Racibórz. Piyrwszy abo drugi roz jechołech tym wariantym nazot, beztoż zamiast jechać cały czas DW417, to jechalimy tyż na Racibórz, ale DW416. Czyli 5,5km w gratisie.
Poranek na DK38 © gustav
W Raciborzu zaś na tanksztela po pepsi i zjeść ze 2 żymły. Jo już był... ;]
Taaa... faza total © gustav
Żegnom se z Pawłym na skrziżowaniu i jada dalij walczyć. Kurde ale ta pepsi postawiła mie na nogi:) Ze stanu depresyjnego to prawie czasówka robiłech, a tak na poważnie to rychtyk fajnie se pyndalowało. No i tyż cały czas w uszach "we can make the world stop" :) power +200. W doma równo o 8-yj.
416km i jedna gmina :D I na Giancie już 5000km :>