blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(95)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gustav.bikestats.pl

linki

Coś nie pykło...

Sobota, 9 lipca 2016 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km]
Km: 322.70 Km teren: 0.00 Czas: 13:05 km/h: 24.66
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: XC Custom Evolution Aktywność: Jazda na rowerze
Plan był na kolejne gminobranie. W piątek w zasadzie po robocie - prziszłech o 15;15, wyjechołech o 18:15. Zaufołech prognozom z dnia wczorajszego, były w miara okej. Fast w serwisie, no to pozostaje Talon - niy ma wymówek. A tyż byłaby to kolejno okazjo na wykryncynie rekordu na MTB... Jym nudle do oporu, ze sosym :> Wciepuja yno pyndale stare pd-r540, bo początkowo był plan jechać w samych adidasach na platformach o.0 Do Jaworzna dojyżdzom z avg 27, no bo z wiatrym :) Tam pod fastfodym czeko Tomek xtnt. Jo zamawiom dużo 33cm pizza, celym doładowanio se. Fajny lokal - szło koła dać do środka. A bo ludzi nic nie było ;) Po godzinie wyjyżdżomy, Tomek kieruje swoimi skrótami, dodatkowo wbijomy do całodobowego. Suszy po tyj pizzy konkretnie - liter poszoł chyba na 20km spokojnyj jazdy. Kajś se tam żegnomy, tymczasowo... Tomek chce mi towarzyszyć w drodze powrotnyj do Rybnika, no super. A jo pełyn entuzjazmu mp3 na uszy i petarda dalij! Kajś tam na przistanku pauza na jedzynie. Dostowom smsa od xtnt, iż z jego stron w mojo strona idzie super-nawałnica o.0 A jo na niebie nic za mną nie widza, wszyndzi yno blyski, i leciwe chmury. No to gipko se pakuja i leca na cyntrum Skalbmierza. Tam znajduja duży przistanek i sie rozkłodom z biwakiym - ładuja telefony, jym cały chlyb kanapkowy z dżymym... i czekom na armageddon. Po jakimś czasie zaczyno mocnij wioć... i padać. Ile to bydzie trwać? nie wiym. Ale przestowo o dziwo, yno lekki opady. Już se przejaśnio na niebie, no to jada, bo prosto z Dębicy wyjyżdżo mi na przeciw kompan Krystian. Spotykomy se przed Stopnicą, no i tam już bocznymi drogami zbiyrom gminy nowe. Przed Morawicą ciymne mega chmury, kiere walą w naszo strona. Zaczyno lekko kropić i momynt zawachanio, czy spieprzać do wioski w drugo strona se schować, ale jadymy na przód! I kiedy zaczyno mocno padać, cudym pojawio sie zajazd restaurcja uff! Wbijomy do środka, zamawiom ryż dużo porcja.. Mijo dobro zaś godzina, przestowo padać, no to jadymy dalij. Teraz trza zrobić mało pyntelka po kolejne gminy. Wieje fest ale to fest mocno ze wschodu, normalnie sie czołgomy :/ 2km odcinek przez pola kamienistą drogą, chop na szosie mo problym hehe. Koła momy konkretnie uwalone. zaczyno se cywilizacja no i Krystian godo że zaś! mo przebito opona, dodatkowo zaś zaczyno padać. Znajdujymy przistanek i zaś pauza oraz wymiana dyndki. Jo zaś powoli czuja głód o.0 przestało padać i jadymy, po drodze przed DK7 wbijomy do sklepu - musza coś zjeść bo mie rozdupi na amyn. Żeby na tym zjedzonym ryżu przejechać 30-40km to już jest skandal!!!! Kupuja kreple i żymły z kyjzą i ładuja do oporu. Kiedy jeżeh przi kasie, zaś pojawio się mocno ulywa... no ja piernicze, co to sie odwalo dzisiej?? Zaś przestało i zaś wylazło słońce... jadymy. Na DK7 już prosto do cyntrum Kielc. Po kilku km'ach zaś dyszcz... Ale już w Kielcach słońce. Definitywnie postanawiom wracać cugiym du dom, bo już mom dość tego! Chociaż przez ostatnio godzina cały czas mi chodziło po łepie - a może zaryzykuja i wróca na kole jak zaplanowołech? w końcu każdo trasa w życiu kończyłech, prócz wypadku w ub. roku. Co gorsza - zaś pojawio sie głód. Jo już kurfa nie wiym, co jest grane - metabolizm mom rekordowy na tym świecie. To mie podłamuje. Idymy na dworzec popytać o bilety, jo zamawiom do Gliwic, kolega chce wracać du dom na kole. Zadowolony, bo w końcu z wiatrym pojedzie. Żegnomy se, on kieruje se ku wyjściu, a tam leje jak cholera! normalnie niebo jest siwe z kożdyj strony. I on także sie zdenerwowoł i tyż kupuje bilet...

czas brutto 19h jakoś
+7 gmin...
36zł bilet za cuga
20zł pizza
11zł ryż
6zł chlyb i dzym
5zł wody x2 na stacji
8zł kreple i żymły
9zł cola, pizza, inksze słodkości...

...czyli jest to moje najdroższe i najdłuższe czasowo 322km w życiu. Wracając na kole, na jedzynie wydołbych wiyncyj jak na cuga, a w domu mógłbych być po hmm 15h, zakłodając brak deszczu... bo sztyjc wioł silny wiatr z zachodu. Rozsądek wygroł. Ale czuja niedosyt jakiś :/




komentarze
no ale zakaz jazdy dla rowerzystów jest :( na kolarce >30km/h raczej bym jechał po drodze...
gustav
- 15:03 piątek, 15 lipca 2016 | linkuj
następnym razem pieprz te nasze jaworznickie ścieżki, nie są przepisowe więc trzeba je zostawić matkom z dziećmi..
piofci
- 13:19 piątek, 15 lipca 2016 | linkuj
deszcz to największe zło, już wolę silny wiatr - przynajmniej jesteś suchy i rower też, napęd działa cicho etc. - no chyba że temperatura powyżej 25st - wtedy dylemat...

żarłok był od najmłodszych lat, można rzec - jedzenie to moje nieznudzone hobby... -_-
gustav
- 22:28 środa, 13 lipca 2016 | linkuj
Ale z Ciebie żarłok ;) No ale jak mus to mus. Nie zjesz - nie pojedziesz.
starszapani
- 19:24 środa, 13 lipca 2016 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa uwala
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Addict Blue 17592 km
Gravel Custom 6025 km
MTB Interceptor 6231 km
City Cadillac 1700 km
Avaine 8824 km
Giant TCR Advanced 2186 km
Custom 2.0 Essential 8839 km
FastBack 5.8 Custom 41880 km
XC Custom Evolution 18260 km
MTB Custom 15323 km
Haibike Speed RC 21452 km
Unibike Mirage 7536 km

szukaj

archiwum


Statystyki zbiorcze na stronę