Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2017
Dystans całkowity: | 1897.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 72:04 |
Średnia prędkość: | 26.34 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 126.53 km i 4h 48m |
Więcej statystyk |
City
Czwartek, 27 lipca 2017
Km: | 49.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 19.60 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: FastBack 5.8 Custom | Aktywność: Jazda na rowerze |
1Mm jazda na czas - test formy. Nowy rekord.
Niedziela, 23 lipca 2017 Kategoria f) Inkszy świat [>1000km]
Km: | 1016.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 37:58 | km/h: | 26.77 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: FastBack 5.8 Custom | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jedni czekają na oficjalne imprezy 1000km+ przez rok, 2 lata... inni wsiadają na rower i jadą dla siebie, po prostu, pokonać kolejne bariery :)
Gminy: +25 :) jak kiedyś na trasach po 200km ehehe...
Start sobota 10:10.
1000km, tudzież 1Mm - wpadło w poniedziałek o 6:09. Czyli 44h bez 1min ;))
Czas jazdy netto 37h10min, co daje avg na poziome 26.9km/h. Jest poprawa względem zeszłego roku - to na pewno! Tym bardziej, że z 2 miesiące temu przestało mnie boleć kolano i od tego czasu dopiero zacząłem jakieś "treningi".
Jako że zależało mi na jak najlepszym czasie przejazdu - trasa musiała być docelowo na północ Polski, chociaż pierwsze 200km do Dzierżoniowa + rejon Iłowa>Zielona Góra + ostatnie 170km od Wielunia - to były w większości pagórki.
Pogoda: wszystko w zasadzie bez gradu ;) Do Zielonej Góry z południowo-wschodnim wiatrem. Do Konina wiatr głównie też wschodni, a na Śląsk to już południowy, chociaż podczas jednego frontu był chwilowo północny o.0 Burzowa aura non stop, 5-ty front dopiero mnie zmoczył.
Wkleję ciut większą relację z facebooka:
Udało się ukończyć 1000km w planowanym czasie, na styk! Chciałem ten dystans zrobić w mniej niż 48h i się udało. Wymyśliłem sobie 44h i tak też wyszło. Chociaż po pierwszych 333km był dynamit wręcz - jakoś 12,5h brutto! Głównie za sprawą korzystnego wiatru i braku ulewy, choć do tego momentu były już 3 fronty, z czego tylko z jednego leciutko kropiło przez hmm 20-30min. No i do tego momentu wg garmina miałem niecałą godzinę przerw, a generalnie planowałem 34min na każde 100km. Wtedy pojawiały się myśli - utrzymam nie tyle co tempo, bo to niemożliwe, ale tak krótkie czasy postojów i wykręcę to w 40h eheh... No i jak na mnie - niewiele zjadłem. Jeszcze niewiele...
Całe pierwsze 300km w częściowym towarzystwie 2 osób. Teren bardzo urozmaicony - na tle gór, większość pagórki, nawet niektóre duże, a i kilka płaskich odcinków tez było.
Krótki filmik: https://www.youtube.com/watch?v=9Hc7Hhr_nbg
Wyjechałem z Bolesławca około 22 i zaczęła się jazda przez ciemne lasy, w dodatku pojawiła się mgła. 360km to postój na ciepły posiłek w Koninie Żagańskim. Dojechałem 5min po północy. Godzinę wcześniej niebo było czyste, ale o północy było zakryte chmurami całkowicie. Nadchodzi kolejny front? Dostałem info, że Poznań i Zielona Góra w ulewie były... Ruszyłem o 1:00, ciut za późno, ale nadal byłem na plusie czasowym. Cała noc bez opadów - kolejny fart? Nad ranem pojawiły się lekkie kryzysy związane z jedzeniem - byłem głodny, zjadłem małą ilość makaronu i więcej nie szło. Po niecałej godzinie znowu zatem byłem głodny, zjadłem resztę makaronu jakoś i może coś jeszcze. Na tym już ciut więcej zajechałem... 470km kilometr to woj. Wielkopolskie się pokazało. A teren ewidentnie stał się płaski jak stół, z kilkoma "pagórkami" na horyzoncie. Jedna gigantyczna prosta, zakręt i znów prosta w nieskończoność. Po 100km już miałem dość, psychika wysiadała. Ale plus taki, że szło trzymać prędkość kole 28km/h - mimo wiatru w twarz, ze wschodu. Do Obornik jechał ze mną trzeci towarzysz, a do Gniezna czwarty. Pogoda - niebo całe zakryte jasnymi chmurami. Morale nawet dobre, mimo tych płaskości. Średnia też wysoka. W Słupcy kolejny postój na ciepły posiłek, zeszło nieco ponad półgodziny. Ale nadal byłem na zysku czasowym. Wiatr w zasadzie zmienił kierunek na południowy... Przed Turkiem nadszedł front burzowy, który konkretnie zmoczył region, w tym mnie. Dopiero za piątym podejściem się to mu udało heh. Ale też lało krótko, z 20min, temperatura spadła do 16'C. Ale poniekąd ożywiło mnie to, taki zimny prysznic po parnym dniu. Do Warty jechał ze mną kolejny, piąty kolarz. W Sieradzu ostatnie zakupy przed nocną jazdą. Morale trochę wyższe, bo i jest to ostatnia prosta, nie rzygam na widok jedzenia (jeszcze), wiatr mimo że w twarz to nie taki mocny, a jeszcze zapas czasowy taki, że jak ta jazda dalej pójdzie dobrym tempem, to wykręcę to w 42h. No i definitywny brak frontów na najbliższe wiele godzin. Nie minęła godzina, a dogania mnie jakiś gość w aucie iii... okazuje się, że ma przygotowany ryż, dżem, jakieś suplementy, wody i wiele innych rzeczy o.0 No niespodzianka konkretna! Zatrzymujemy się na stacji, by ogarnąć sprawę, pojeść na spokojnie. Towarzysz zapewnia, że spokojnie może jechać za mną aż do Praszki, jako auto techniczne hehe czyli dobre 50km. No to jedziemy i dzięki bardzo za wsparcie! W zasadzie za Złoczewem aż do samego Olesna, czyli jakieś 60km - teren mocno pagórkowaty, zatem na tym odcinku średnia z 27.4km/h jakoś, po raz pierwszy spadła poniżej 27, co nadal było bardzo dobrym wynikiem. W Oleśnie ~900km nadal czułem się dobrze, morale dobre, zero zmęczenia poprzez tyle czasu bez snu. Ale jeść mi się już niezbyt chciało... nadal była szansa może nie już na 42h ale 43h max. Wbiłem na drogę 901 z zakazem, bo remont. Ale pierwszy kilometr gładko nowy asfalt to jechałem dalej... potem były płyty... potem utwardzona ziemia. Fajnie gustav robisz o.0 ja wiem, że Tour de Silesia jechało obok alternatywą, ale no bałem się jechać boczną drogą przez las w nocy, gdzie nie było życia. Jechałem dalej 901ką, pojawił się asfalt wow! i zaraz jednak był koniec drogi - budowa chyba wiaduktu. No zajembiście.. Zobaczyłem na gps i cudem pojawiła się droga jakaś, wąska przez ciemny las. Zaryzykowałem, bo do Olesna nie miałem już chęci wracać.. Przeżyłem. Zawadzkie - miasto, gdzie dobitnie pojawiło się zmęczenie, takie już mega. Chyba była 3 rano, 940km jakoś. Mnóstwo mgieł dookoła, temp. spadła do 12-13'C. Tabletki z kofeiną pomogły wrócić do świata żywych - w sensie - nie było już efektu przysypiania. Teren już w 100% pagórkowaty. Ojj przydałyby się te proste z Wielkopolski eheh.. Ale to już nie była jazda na dużej mocy. W Gliwicach pamiętam miałem 989km i była 5:40 - zostało równe 30min na zrobienie 11km. Tu już bez kalkulowania, jeszcze szybki pitstop na stacji po wodę. 1000km wybija o 6:09! Plan wykonany! Wystartowałem o 10:10 jakby coś. Wynik jak dla mnie kosmos, bo takie marzenie było zrobić taki dystans w trochę mniej, niż 48h. Do domu miałem jeszcze z 17-18km i też kto jechał z północy Rybnika na samo południe, to wie, że tam same górki... Prawie godzinę jechałem ten dystans... duże zmęczenie, no i brak chęci jedzenia tego, co miałem pod ręką - więc brak energii do jazdy, proste.
Człowiek się teraz zastanawia, co gdyby nie trzeba było tyle żreć, co gdyby nie trzeba było poświęcać tyle czasu na to. Dystans ten wykręciłem w czasie netto 37h10min. 40-41h brutto byłoby realne...
Jeszcze MRDP, a potem se pomyśli, co dalej ;)
Fotki na stravie poniżej.
Gminy: +25 :) jak kiedyś na trasach po 200km ehehe...
Start sobota 10:10.
1000km, tudzież 1Mm - wpadło w poniedziałek o 6:09. Czyli 44h bez 1min ;))
Czas jazdy netto 37h10min, co daje avg na poziome 26.9km/h. Jest poprawa względem zeszłego roku - to na pewno! Tym bardziej, że z 2 miesiące temu przestało mnie boleć kolano i od tego czasu dopiero zacząłem jakieś "treningi".
Jako że zależało mi na jak najlepszym czasie przejazdu - trasa musiała być docelowo na północ Polski, chociaż pierwsze 200km do Dzierżoniowa + rejon Iłowa>Zielona Góra + ostatnie 170km od Wielunia - to były w większości pagórki.
Pogoda: wszystko w zasadzie bez gradu ;) Do Zielonej Góry z południowo-wschodnim wiatrem. Do Konina wiatr głównie też wschodni, a na Śląsk to już południowy, chociaż podczas jednego frontu był chwilowo północny o.0 Burzowa aura non stop, 5-ty front dopiero mnie zmoczył.
Wkleję ciut większą relację z facebooka:
Udało się ukończyć 1000km w planowanym czasie, na styk! Chciałem ten dystans zrobić w mniej niż 48h i się udało. Wymyśliłem sobie 44h i tak też wyszło. Chociaż po pierwszych 333km był dynamit wręcz - jakoś 12,5h brutto! Głównie za sprawą korzystnego wiatru i braku ulewy, choć do tego momentu były już 3 fronty, z czego tylko z jednego leciutko kropiło przez hmm 20-30min. No i do tego momentu wg garmina miałem niecałą godzinę przerw, a generalnie planowałem 34min na każde 100km. Wtedy pojawiały się myśli - utrzymam nie tyle co tempo, bo to niemożliwe, ale tak krótkie czasy postojów i wykręcę to w 40h eheh... No i jak na mnie - niewiele zjadłem. Jeszcze niewiele...
Całe pierwsze 300km w częściowym towarzystwie 2 osób. Teren bardzo urozmaicony - na tle gór, większość pagórki, nawet niektóre duże, a i kilka płaskich odcinków tez było.
Krótki filmik: https://www.youtube.com/watch?v=9Hc7Hhr_nbg
Wyjechałem z Bolesławca około 22 i zaczęła się jazda przez ciemne lasy, w dodatku pojawiła się mgła. 360km to postój na ciepły posiłek w Koninie Żagańskim. Dojechałem 5min po północy. Godzinę wcześniej niebo było czyste, ale o północy było zakryte chmurami całkowicie. Nadchodzi kolejny front? Dostałem info, że Poznań i Zielona Góra w ulewie były... Ruszyłem o 1:00, ciut za późno, ale nadal byłem na plusie czasowym. Cała noc bez opadów - kolejny fart? Nad ranem pojawiły się lekkie kryzysy związane z jedzeniem - byłem głodny, zjadłem małą ilość makaronu i więcej nie szło. Po niecałej godzinie znowu zatem byłem głodny, zjadłem resztę makaronu jakoś i może coś jeszcze. Na tym już ciut więcej zajechałem... 470km kilometr to woj. Wielkopolskie się pokazało. A teren ewidentnie stał się płaski jak stół, z kilkoma "pagórkami" na horyzoncie. Jedna gigantyczna prosta, zakręt i znów prosta w nieskończoność. Po 100km już miałem dość, psychika wysiadała. Ale plus taki, że szło trzymać prędkość kole 28km/h - mimo wiatru w twarz, ze wschodu. Do Obornik jechał ze mną trzeci towarzysz, a do Gniezna czwarty. Pogoda - niebo całe zakryte jasnymi chmurami. Morale nawet dobre, mimo tych płaskości. Średnia też wysoka. W Słupcy kolejny postój na ciepły posiłek, zeszło nieco ponad półgodziny. Ale nadal byłem na zysku czasowym. Wiatr w zasadzie zmienił kierunek na południowy... Przed Turkiem nadszedł front burzowy, który konkretnie zmoczył region, w tym mnie. Dopiero za piątym podejściem się to mu udało heh. Ale też lało krótko, z 20min, temperatura spadła do 16'C. Ale poniekąd ożywiło mnie to, taki zimny prysznic po parnym dniu. Do Warty jechał ze mną kolejny, piąty kolarz. W Sieradzu ostatnie zakupy przed nocną jazdą. Morale trochę wyższe, bo i jest to ostatnia prosta, nie rzygam na widok jedzenia (jeszcze), wiatr mimo że w twarz to nie taki mocny, a jeszcze zapas czasowy taki, że jak ta jazda dalej pójdzie dobrym tempem, to wykręcę to w 42h. No i definitywny brak frontów na najbliższe wiele godzin. Nie minęła godzina, a dogania mnie jakiś gość w aucie iii... okazuje się, że ma przygotowany ryż, dżem, jakieś suplementy, wody i wiele innych rzeczy o.0 No niespodzianka konkretna! Zatrzymujemy się na stacji, by ogarnąć sprawę, pojeść na spokojnie. Towarzysz zapewnia, że spokojnie może jechać za mną aż do Praszki, jako auto techniczne hehe czyli dobre 50km. No to jedziemy i dzięki bardzo za wsparcie! W zasadzie za Złoczewem aż do samego Olesna, czyli jakieś 60km - teren mocno pagórkowaty, zatem na tym odcinku średnia z 27.4km/h jakoś, po raz pierwszy spadła poniżej 27, co nadal było bardzo dobrym wynikiem. W Oleśnie ~900km nadal czułem się dobrze, morale dobre, zero zmęczenia poprzez tyle czasu bez snu. Ale jeść mi się już niezbyt chciało... nadal była szansa może nie już na 42h ale 43h max. Wbiłem na drogę 901 z zakazem, bo remont. Ale pierwszy kilometr gładko nowy asfalt to jechałem dalej... potem były płyty... potem utwardzona ziemia. Fajnie gustav robisz o.0 ja wiem, że Tour de Silesia jechało obok alternatywą, ale no bałem się jechać boczną drogą przez las w nocy, gdzie nie było życia. Jechałem dalej 901ką, pojawił się asfalt wow! i zaraz jednak był koniec drogi - budowa chyba wiaduktu. No zajembiście.. Zobaczyłem na gps i cudem pojawiła się droga jakaś, wąska przez ciemny las. Zaryzykowałem, bo do Olesna nie miałem już chęci wracać.. Przeżyłem. Zawadzkie - miasto, gdzie dobitnie pojawiło się zmęczenie, takie już mega. Chyba była 3 rano, 940km jakoś. Mnóstwo mgieł dookoła, temp. spadła do 12-13'C. Tabletki z kofeiną pomogły wrócić do świata żywych - w sensie - nie było już efektu przysypiania. Teren już w 100% pagórkowaty. Ojj przydałyby się te proste z Wielkopolski eheh.. Ale to już nie była jazda na dużej mocy. W Gliwicach pamiętam miałem 989km i była 5:40 - zostało równe 30min na zrobienie 11km. Tu już bez kalkulowania, jeszcze szybki pitstop na stacji po wodę. 1000km wybija o 6:09! Plan wykonany! Wystartowałem o 10:10 jakby coś. Wynik jak dla mnie kosmos, bo takie marzenie było zrobić taki dystans w trochę mniej, niż 48h. Do domu miałem jeszcze z 17-18km i też kto jechał z północy Rybnika na samo południe, to wie, że tam same górki... Prawie godzinę jechałem ten dystans... duże zmęczenie, no i brak chęci jedzenia tego, co miałem pod ręką - więc brak energii do jazdy, proste.
Człowiek się teraz zastanawia, co gdyby nie trzeba było tyle żreć, co gdyby nie trzeba było poświęcać tyle czasu na to. Dystans ten wykręciłem w czasie netto 37h10min. 40-41h brutto byłoby realne...
Jeszcze MRDP, a potem se pomyśli, co dalej ;)
Fotki na stravie poniżej.
1000km INFO! jutro start
Piątek, 21 lipca 2017
Km: | 4.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: XC Custom Evolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jutro o 10:00 startua ;) 44h mom na ukończynie, zobaczymy ;)
Zapraszom do towarzystwa. Pozycja aktualno byda wysyłoł jako komentarz do głównego posta na mojij strone: https://www.facebook.com/gustavultracyclist/
Zapraszom do towarzystwa. Pozycja aktualno byda wysyłoł jako komentarz do głównego posta na mojij strone: https://www.facebook.com/gustavultracyclist/
City
Czwartek, 20 lipca 2017
Km: | 12.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 18.30 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Custom 2.0 Essential | Aktywność: Jazda na rowerze |
City
Wtorek, 18 lipca 2017
Km: | 21.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 18.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Custom 2.0 Essential | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przegibek Żar Salmopol
Niedziela, 16 lipca 2017 Kategoria b) Zaczynomy party [200-299km]
Km: | 220.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:18 | km/h: | 26.61 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: XC Custom Evolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Niesamowito blokada mięśni aż do ~150km do Ustronia. Górki podjeżdżane fantastycznie wolno, chęć rezygnacji już w zasadzie w Żywcu, ale jakoś Salmopol ogarnięty -_- Autostrada A81 ponownie wkręciła nogi na wyższe obroty, a ostatnie 30-40km to już turbo było. Nie rozumia o.0 ale cieszy taki obrót sprawy hehe
City
Sobota, 15 lipca 2017
Km: | 14.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 16.80 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Custom 2.0 Essential | Aktywność: Jazda na rowerze |
Babice - Bolęcin
Piątek, 14 lipca 2017 Kategoria a) Szłapy rozgrzote [100-199km]
Km: | 190.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:19 | km/h: | 30.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: XC Custom Evolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny tryning. Rekordowo średnio na MTB na takim dystansie solo. Moc fest! Yno że bolęcińskie 2 dupne zapiekanki stykły na prawie 90km, głodu jeszcze jakoś nie było mocnego, ale odciyło 3km przed domym.
Foty na stravie. Nie chce mi se konwertować kożdego osobno, a fotek w rozdzielczości 3mpix ni mom zamiaru cykać. Niech BS w końcu ogarnie tyn "problem".
Foty na stravie. Nie chce mi se konwertować kożdego osobno, a fotek w rozdzielczości 3mpix ni mom zamiaru cykać. Niech BS w końcu ogarnie tyn "problem".
City
Czwartek, 13 lipca 2017
Km: | 41.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 20.90 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Custom 2.0 Essential | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bytom
Środa, 12 lipca 2017 Kategoria a) Szłapy rozgrzote [100-199km]
Km: | 112.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:55 | km/h: | 28.60 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: XC Custom Evolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pożyczyć garmina ;)