blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(95)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gustav.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

b) Zaczynomy party [200-299km]

Dystans całkowity:14808.14 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:580:05
Średnia prędkość:25.12 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:20181 m
Suma kalorii:16509 kcal
Liczba aktywności:62
Średnio na aktywność:238.84 km i 9h 30m
Więcej statystyk

Tour de Beskidy

Wtorek, 28 sierpnia 2012 Kategoria b) Zaczynomy party [200-299km]
Km: 224.00 Km teren: 0.00 Czas: 09:43 km/h: 23.05
Pr. maks.: 59.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: MTB Custom Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiejsza pogoda miała być wyśmienita na rower, więc postanowiłem wybrać się w góry, w nieodkryte jeszcze tereny, czyli do Istebny i potem prosto na Żywiec (trasa obrana tak, by zaliczyć pozostałe gminy w powiecie cieszyńskim).

(na mapie od Istebny do Milówki jechałem obok ekspresówki; nie wiem, dlaczego nie można było zaznaczyć tej bocznej drogi)


1. postój na jakimś 40km. by zdjąć bluzę z długim rękawem, widoki już były co najmniej fantastyczne :)
Jeszcze przed górami © gustav


W Ustroniu na przystanku mała pauza na jedzonko, potem jadąc do Wisły pojawił się dziwny kryzys - nie było chęci jechać, brzuch tak jakoś dziwnie bolał, jeszcze chłodny wiatr + grzejące słońce (bardzo niekorzystna mieszanka, takie miałem odczucie) potęgowały me załamanie... Tam gdzieś wstąpiłem do sklepu po wodę, czekoladę i 2 bułki.

Droga z Wisły do Istebnej. Jest to chyba najjj...cudowniejszy?? podjazd, jakim jechałem w swej "karierze" ^^ Stan drogi idealny, widoki połączone ze słoneczną pogodą - miodzio, nic dodać & nic ująć! Zdjęcia są świetne, a co dopiero, jeśli jest się tam na żywo?! Szkoda, że 70km od domu... bo bym często tutaj trenował. Tam już mój kryzys minął :D
Serpentyny - Kubalonka © gustav


Serpentyny - takie fajne © gustav


Dowód musi być dla niedowiarków :P
Istebna zdobyta! © gustav


Potem w Istebnej było kilka zjazdów i podjazdów, ale ten największy podjazd ciągnął się aż do Koniakowa\Pietraszyny. Nachylenie momentami pow. 10%, więc przełożenie 1 na 3(4) było wskazane, by się nie męczyć (tym bardziej, że słońce troszkę grzało, a do domu pozostało ok. 140km, wliczając jeszcze nieznaną mi przełęcz między Międzybrodziem a Bielsko-Białą, która okazała się trudniejszą, bardziej nachyloną, niż sama Kubalonka!). Dojeżdżając na najwyższy punkt, czułem, że jestem jakieś 2000000 m.n.p.m :D Ale widoki kosmos ;]

Na tle gór © gustav


W stronę Żywca było już z górki, a potem równym terenem (średnia rzadko spadała poniżej 25, mimo najwyższej temperatury - jechało się nie najgorzej). Tam zjadłem 2 bułki i czekoladę zakupione we Wiśle oraz "dotankowałem" bidon (jak się okazało - wystarczyło do samego domu; ale czemu się dziwić, skoro tempo było ekonomiczne)
Jeziorko w Żywcu © gustav


Zapora © gustav


W tle góra Żar © gustav


Później czekała mnie wspomniana wcześniej przełęcz prowadząca na Bielsko - tu też przydało się lekkie przełożenie. Dziury po górkę, w dół nowiuśki asfalcik - odwrotnie jak na Kubalonce :D W Bielsku drogi w bdb stanie, jadę ok.50km\h w dół i coś odczuwam zbyt dobrą przyczepność jak i amortyzację, patrzę na oponę i wszystko wiadomo, myślę: "no k**** znowu górskie fatum..." (bo 2 miesiące temu w Szczyrku też pssssss w oponie było). Powietrze wolno uciekało, także dojechałem do jakiegoś pobliskiego parku i znów ręce miałem uwalone od roboty. Dziś (29.08) zrobiłem oględziny przebitej dętki i kolejny raz dziura od strony felgi, więc opaskę obkleiłem do pewności taśmą, zobaczymy czy pomoże.
Znowy góry i znowu pit-stop © gustav


Ostatnia przerwa miała miejsce w Żorach, gdzie na stacji kupiłem paczkę wafelków, bo już kryzys nr 2 się pojawiał :>

Małe podsumowanie:
- na śniadanie zjedzona kasza z sałatką oraz banan
- w trasie zjedzona chałka, 2 bułki, 2\3 batonika, czekolada, wafelki
- w sumie wypite 4 litry wody (nie jest źle z wydolnością heh)
- wyjazd o 7, przyjazd o 19
- zaliczonych nowych gmin: 12
- temperatura od 9' do 31' na liczniku

Tak mi się wydaje, że jest to najbardziej urokliwa trasa, jaką przejechałem w życiu :) W Rybniku i okolicach nie ma takich pięknych widoków :>

Góra św. Anny - 208km

Czwartek, 18 sierpnia 2011 Kategoria b) Zaczynomy party [200-299km]
Km: 208.00 Km teren: 0.00 Czas: 08:56 km/h: 23.28
Pr. maks.: 66.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Unibike Mirage Aktywność: Jazda na rowerze
Nareszcie bariera 200km pokonana! Taki był cel minimum na te wakacje i udało się ;] Przy okazji rekord dystansu jednego dnia pobity o 38km!
A było to tak: na śniadanie 2 bułki, kołoczyk, kilka wafelków no i z litr soku\wody do popicia. Rower przygotowany, dętki spakowane, 1,5l wody, 19zł kasy i wyjazd rozpoczął się przed 11.30. Na górę św. Anny dotarłem po jakoś 2h 50min bez żadnych przerw, tam sobie zrobiłem postój 5 minutowy :D no to jedziem z powrotem, 15 a może 20min wjeżdżania, by potem 5 min zjeżdżać :> po drodze wstąpiłem do marketu po czekoladę, batona, 3 kajzerki i kolejne 1,5l wody (czekoladę i 2 kajzerki pożarłem przed sklepem). Dojeżdżając do Rud mając za sobą 120km postanowiłem jechać ku granicy, by te 80km zrobić jeszcze. Więc jadę na Racibórz i przy 150km kończy się woda - zostało z 200ml, a reszta jedzenia też skonsumowana :( Włączamy tryb EKO hehe. Jadąc na Chałupki nie ma żadnego sklepu po drodze, a pić się chce coraz bardziej i w tym czasie dopadł mnie kryzys jakiś, ciężko było... a przysłowie ''Z pustego i Salomon nie naleje'' w 100% odzwierciedlało mój stan psychiczno-fizyczny :D Dopiero jadąc z Chałupek w strone Rybnika, był otwarty sklep, a w nim stos WÓD!!! :D kupuję 1,5l i połowę od razu opróżniam :P i już tak po 10km włączamy tryb NORMAL, no bo się dobrze jechało w sumie, myślałem że ten batonik, czekoladka i 3 kajzerki to za mało, a jednak głód się nie pojawił. Dojeżdżając do Rybnika jest 190km, więc jedziem na centrum nabić resztę, było coś po 20-tej i lampki się przydały. 200km pojawiło się w czasie 8h 32min, no ale jeszcze pozostało 8km do domu ;] Co mnie cieszy - nie spodziewałem się, że jeszcze pozostanie jakiś zapas sił, więc na Kraków jestem przygotowany, jeśli pojedziemy z kumplami.

Podróż kosztowała mnie 5zł i 84gr :D wypiłem 4l wody i zjadłem to, co kupiłem w markecie, schudłem jakieś 2,5kg (porównamy jutro rano jeszcze)

widok na niziny © gustav


pomnik JPII © gustav

kategorie bloga

Moje rowery

Całoroczny Rajder 1145 km
Addict Blue 17849 km
MTB Interceptor 6302 km
City Cadillac 1700 km
Avaine 8824 km
Giant TCR Advanced 2186 km
Custom 2.0 Essential 8839 km
FastBack 5.8 Custom 41880 km
XC Custom Evolution 18260 km
MTB Custom 15323 km
Haibike Speed RC 21452 km
Unibike Mirage 7536 km
Gravel Custom 6303 km

szukaj

archiwum


Statystyki zbiorcze na stronę