Tour de Beskidy
Wtorek, 28 sierpnia 2012 Kategoria b) Zaczynomy party [200-299km]
Km: | 224.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:43 | km/h: | 23.05 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: MTB Custom | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiejsza pogoda miała być wyśmienita na rower, więc postanowiłem wybrać się w góry, w nieodkryte jeszcze tereny, czyli do Istebny i potem prosto na Żywiec (trasa obrana tak, by zaliczyć pozostałe gminy w powiecie cieszyńskim).
(na mapie od Istebny do Milówki jechałem obok ekspresówki; nie wiem, dlaczego nie można było zaznaczyć tej bocznej drogi)
1. postój na jakimś 40km. by zdjąć bluzę z długim rękawem, widoki już były co najmniej fantastyczne :)
W Ustroniu na przystanku mała pauza na jedzonko, potem jadąc do Wisły pojawił się dziwny kryzys - nie było chęci jechać, brzuch tak jakoś dziwnie bolał, jeszcze chłodny wiatr + grzejące słońce (bardzo niekorzystna mieszanka, takie miałem odczucie) potęgowały me załamanie... Tam gdzieś wstąpiłem do sklepu po wodę, czekoladę i 2 bułki.
Droga z Wisły do Istebnej. Jest to chyba najjj...cudowniejszy?? podjazd, jakim jechałem w swej "karierze" ^^ Stan drogi idealny, widoki połączone ze słoneczną pogodą - miodzio, nic dodać & nic ująć! Zdjęcia są świetne, a co dopiero, jeśli jest się tam na żywo?! Szkoda, że 70km od domu... bo bym często tutaj trenował. Tam już mój kryzys minął :D
Dowód musi być dla niedowiarków :P
Potem w Istebnej było kilka zjazdów i podjazdów, ale ten największy podjazd ciągnął się aż do Koniakowa\Pietraszyny. Nachylenie momentami pow. 10%, więc przełożenie 1 na 3(4) było wskazane, by się nie męczyć (tym bardziej, że słońce troszkę grzało, a do domu pozostało ok. 140km, wliczając jeszcze nieznaną mi przełęcz między Międzybrodziem a Bielsko-Białą, która okazała się trudniejszą, bardziej nachyloną, niż sama Kubalonka!). Dojeżdżając na najwyższy punkt, czułem, że jestem jakieś 2000000 m.n.p.m :D Ale widoki kosmos ;]
W stronę Żywca było już z górki, a potem równym terenem (średnia rzadko spadała poniżej 25, mimo najwyższej temperatury - jechało się nie najgorzej). Tam zjadłem 2 bułki i czekoladę zakupione we Wiśle oraz "dotankowałem" bidon (jak się okazało - wystarczyło do samego domu; ale czemu się dziwić, skoro tempo było ekonomiczne)
Później czekała mnie wspomniana wcześniej przełęcz prowadząca na Bielsko - tu też przydało się lekkie przełożenie. Dziury po górkę, w dół nowiuśki asfalcik - odwrotnie jak na Kubalonce :D W Bielsku drogi w bdb stanie, jadę ok.50km\h w dół i coś odczuwam zbyt dobrą przyczepność jak i amortyzację, patrzę na oponę i wszystko wiadomo, myślę: "no k**** znowu górskie fatum..." (bo 2 miesiące temu w Szczyrku też pssssss w oponie było). Powietrze wolno uciekało, także dojechałem do jakiegoś pobliskiego parku i znów ręce miałem uwalone od roboty. Dziś (29.08) zrobiłem oględziny przebitej dętki i kolejny raz dziura od strony felgi, więc opaskę obkleiłem do pewności taśmą, zobaczymy czy pomoże.
Ostatnia przerwa miała miejsce w Żorach, gdzie na stacji kupiłem paczkę wafelków, bo już kryzys nr 2 się pojawiał :>
Małe podsumowanie:
- na śniadanie zjedzona kasza z sałatką oraz banan
- w trasie zjedzona chałka, 2 bułki, 2\3 batonika, czekolada, wafelki
- w sumie wypite 4 litry wody (nie jest źle z wydolnością heh)
- wyjazd o 7, przyjazd o 19
- zaliczonych nowych gmin: 12
- temperatura od 9' do 31' na liczniku
Tak mi się wydaje, że jest to najbardziej urokliwa trasa, jaką przejechałem w życiu :) W Rybniku i okolicach nie ma takich pięknych widoków :>
(na mapie od Istebny do Milówki jechałem obok ekspresówki; nie wiem, dlaczego nie można było zaznaczyć tej bocznej drogi)
1. postój na jakimś 40km. by zdjąć bluzę z długim rękawem, widoki już były co najmniej fantastyczne :)
Jeszcze przed górami© gustav
W Ustroniu na przystanku mała pauza na jedzonko, potem jadąc do Wisły pojawił się dziwny kryzys - nie było chęci jechać, brzuch tak jakoś dziwnie bolał, jeszcze chłodny wiatr + grzejące słońce (bardzo niekorzystna mieszanka, takie miałem odczucie) potęgowały me załamanie... Tam gdzieś wstąpiłem do sklepu po wodę, czekoladę i 2 bułki.
Droga z Wisły do Istebnej. Jest to chyba najjj...cudowniejszy?? podjazd, jakim jechałem w swej "karierze" ^^ Stan drogi idealny, widoki połączone ze słoneczną pogodą - miodzio, nic dodać & nic ująć! Zdjęcia są świetne, a co dopiero, jeśli jest się tam na żywo?! Szkoda, że 70km od domu... bo bym często tutaj trenował. Tam już mój kryzys minął :D
Serpentyny - Kubalonka© gustav
Serpentyny - takie fajne© gustav
Dowód musi być dla niedowiarków :P
Istebna zdobyta!© gustav
Potem w Istebnej było kilka zjazdów i podjazdów, ale ten największy podjazd ciągnął się aż do Koniakowa\Pietraszyny. Nachylenie momentami pow. 10%, więc przełożenie 1 na 3(4) było wskazane, by się nie męczyć (tym bardziej, że słońce troszkę grzało, a do domu pozostało ok. 140km, wliczając jeszcze nieznaną mi przełęcz między Międzybrodziem a Bielsko-Białą, która okazała się trudniejszą, bardziej nachyloną, niż sama Kubalonka!). Dojeżdżając na najwyższy punkt, czułem, że jestem jakieś 2000000 m.n.p.m :D Ale widoki kosmos ;]
Na tle gór© gustav
W stronę Żywca było już z górki, a potem równym terenem (średnia rzadko spadała poniżej 25, mimo najwyższej temperatury - jechało się nie najgorzej). Tam zjadłem 2 bułki i czekoladę zakupione we Wiśle oraz "dotankowałem" bidon (jak się okazało - wystarczyło do samego domu; ale czemu się dziwić, skoro tempo było ekonomiczne)
Jeziorko w Żywcu© gustav
Zapora© gustav
W tle góra Żar© gustav
Później czekała mnie wspomniana wcześniej przełęcz prowadząca na Bielsko - tu też przydało się lekkie przełożenie. Dziury po górkę, w dół nowiuśki asfalcik - odwrotnie jak na Kubalonce :D W Bielsku drogi w bdb stanie, jadę ok.50km\h w dół i coś odczuwam zbyt dobrą przyczepność jak i amortyzację, patrzę na oponę i wszystko wiadomo, myślę: "no k**** znowu górskie fatum..." (bo 2 miesiące temu w Szczyrku też pssssss w oponie było). Powietrze wolno uciekało, także dojechałem do jakiegoś pobliskiego parku i znów ręce miałem uwalone od roboty. Dziś (29.08) zrobiłem oględziny przebitej dętki i kolejny raz dziura od strony felgi, więc opaskę obkleiłem do pewności taśmą, zobaczymy czy pomoże.
Znowy góry i znowu pit-stop© gustav
Ostatnia przerwa miała miejsce w Żorach, gdzie na stacji kupiłem paczkę wafelków, bo już kryzys nr 2 się pojawiał :>
Małe podsumowanie:
- na śniadanie zjedzona kasza z sałatką oraz banan
- w trasie zjedzona chałka, 2 bułki, 2\3 batonika, czekolada, wafelki
- w sumie wypite 4 litry wody (nie jest źle z wydolnością heh)
- wyjazd o 7, przyjazd o 19
- zaliczonych nowych gmin: 12
- temperatura od 9' do 31' na liczniku
Tak mi się wydaje, że jest to najbardziej urokliwa trasa, jaką przejechałem w życiu :) W Rybniku i okolicach nie ma takich pięknych widoków :>
komentarze
No oczywiście gratulacje <brawo> Dobry dystans ;)
Patrick 92 - 22:02 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj
No to żeś chłopie poszalał!!! Piękny dystans, średnia i oczywiście zaliczona pętla beskidzka!!! Moje gratulacje :)
jakubiszon - 20:23 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj
Komentuj