Pierdu pierdu sam i nikaj :>  W Rybniku jeszcze se do w miara ODDYCHAĆ hyhy...

Bez ostatni 2 tydnie ok. 100km na MTB, w zasadzie yno do roboty. Synki na grupie zaproponowali "ustawka". No to jada, tym bardzij, że fol chętnych. 11:30 zbiórka we San Świerklany, jo przijechoł 11:37 jako ostatni, chyba jechołech pod wiatr ;D Kole 10-11 stopni - ujdzie. Je nas w sumie 9 - to je kurde rekord za mojigo życia. Nie licza Maratonu Podróżnika czy Śląskigo.. No i jadymy, pogaduchy kożdy z kożdym, jo ani nie wiedzioł kaj jadymy. Wiym że ok. 60-70km hmm. Ale tak rychtyk wyszło trocha wiyncyj. Ok. 90km nazot w Świerklanach, średnio prawie 31, a jo dalij ni ma głodny o.0 Dzwonia do Punktu Kontrolnego Godów, czy moga po paczka przijechać. No niby ja ;) Niystety, Pawła "CFCFan'a" nie zastołech, bo pieron dopiyro co z Bałkanów wrócił, to tera zaś baluje na Erasmusie w Portugalii, czy jak se to nazywo. Nic, jada du dom, 106km na liczniku i banan w zadnij kapsie nadal w asekuracji ;) Dojyżdżom prawie du dom, 126km i jest okej zy mną hmm... No nic ostatnio pętla 5km, co by nowy rekord zrobić bez jedzynio hehe. I to se udało. Myśla 140-145 na spokojnie byłoby do wykonania, ale godom: stop! ;D I w ogólnie nie byłech wyplompany, yno było czuć już brak odpowiednij mocy - czyli wyngli :)


Same koksy hehe © gustav


Kajś po lasach © gustav


Kajś po polach © gustav



Pokaż trasę GPS

Loło z nieba cały czas... I zima w cholera.

Udało się :) Chociaż youtube dowala się o jedną ścieżkę dźwiękową z grającego radia... mam nadzieję, że nie wywali całego podkładu audio.

Film jest taki, jak sobie wymarzyłem. Ponad 60GB materiałów z 3,5-dniowego wyczynu + element opowieści, więc chyba te 2,5h filmu to nie dużo :) bo mogło być znacznie więcej :P