blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(95)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gustav.bikestats.pl

linki

BalticTour: Rainy Mood: ON [etap 2.]

Piątek, 12 lipca 2013 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km], g) BalticTour 2013
Km: 318.50 Km teren: 0.00 Czas: 15:45 km/h: 20.22
Pr. maks.: 49.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Haibike Speed RC Aktywność: Jazda na rowerze
Tak i oto nadszedł ostatni dzień mojego pobytu w Policach. Już gdzieś o 4-5 rano budzi mnie odgłos uderzających kropli deszczu o dach internatu (nad moim pokojem już piętra nie było, więc słychać było wyraźnie). Mam co do tego bardzo niemiłe odczucia, no nic, próbuję spać dalej. Budzę się znów jakoś przed ósmą, leciutko kropi ale też i wieje niesłabo eehh :/

Pogoda przed wyjazdem :/ © gustav


Wychodzę na kilkadziesiąt minut na krótki spacer, akurat nie pada hmmm...
Po powrocie pakuję resztę rzeczy i decyduję się opuścić internat. Jadę do Aliny na śniadanie i obiad, w końcu przed kolejnym etapem trzeba porządnie się najeść! :)
Na śniadanie chciałem sobie zjeść zestaw: płatki czekoladowe + mleko, a tu proszę - jajecznica i kanapki już były podane na stole :) Po śniadaniu idziemy na zakupy; kupuję 2 chleby drwalskie, multum kajzerek, 5 czekolad, serek szczypiorkowy i coś do picia. Po powrocie pakuję wszystko jeszcze raz dla pewności. Pogoda w międzyczasie dalej tragiczna, mało kiedy przestaje padać :/
W prognozach mówią to co wczoraj - na całym wybrzeżu przelotne opady...
Ciągle miałem wątpliwości, czy w ogóle wyjadę dziś. Czas do godziny 13. minął cholernie szybko; wtedy to zjedliśmy porządny obiad; znaczy Alina chyba tam apetytu szczególnego nie miała, ja za to jadłem do oporu hehe. Mija 13:30 i dalej kropi za oknem i dalej nie wiem, czy wyjadę. Pół godziny do pojawienia się na przystani pozostało... O dopiero 13:50 decyduję ostatecznie, że wyruszam! W przeciwnym przypadku musiałbym gdzieś indziej przeczekać (bo w domu Aliny nikogo by nie było) lub w najgorszym wypadku wynająć ponownie pokój w internacie. Leciutko kropiło, więc to jeszcze było do zniesienia. Ale nikt nie wiedział, jaka będzie pogoda w trasie za godzinę, dwie, dziesięć... Wpakowałem się w niezłe g***o i w przypadku napotkania długotrwałej ulewy byłby problem. Wielki problem. Co mnie przekonało, by jechać całym wybrzeżem - ponad 300km - w taką pogodę? Głupota? Czy może świadomość tego, że nic mnie nie zatrzyma w osiągnięciu sukcesu?

Przed wyjazdem © gustav


Towarzyszę jeszcze przez chwilę Alinie, która idzie na autobus. Na przystanku krótko pogadaliśmy i się żegnamy, niestety :/ Bardzo nie lubię takich momentów. Poznajesz wspaniałych ludzi, którzy ci pomagają, z którymi miło spędzasz czas, to się kończy i nie wiesz, czy ponownie ich spotkasz, może w dalszej przyszłości?...
Życie idzie naprzód, więc i ja jadę dalej. Na przystani jestem kilka minut po 14-stej. 1,8km już zrobione eheh. Nadal deszczyk pada. Pan, który zaoferował mi transport na drugą stronę Odry mówi, że w takiej pogodzie nie da rady, trzeba przeczekać, aż przestanie padać. A ile? Tego nie wiadomo.
14:30-14:40 przestaje padać i się przejaśnia! Wyciągamy motorówkę i do wody z nią! Póki są do tego warunki.

Rower na pokładzie! © gustav


I płyniemy, w stronę miejscowości Święta.

Na Odrze © gustav


Na Odrze © gustav



Po dopłynięciu do brzegu, a raczej betonowej ściany/muru wystającej ponad powierzchnię wody, przystępujemy do wyładunku roweru i przyczepki. Znaczy tym to się zajął kapitan tejże motorówki, bo miał odpowiednie do tego ''buty'', ja musiałem zdjąć swoje buty spd-sl, skarpety i wejść na suchy ląd :> Mieliśmy sie dogadać co do warunków tej ''usługi'', ale ten bardzo miły pan nie chciał ani grosza! Cholernie miło z jego strony :) Życzył mi powodzenia i udanej wyprawy. Wielkie dzięki!

Wyładunek na brzeg © gustav


Już po drugiej stronie © gustav


Ubieram suche skarpetki, wkładam buty i oficjalnie zaczynam 2. etap BalticTour'u! Pierwsze metry to kostkowa dróżka, jakiś 1km. Potem już prosto asfaltem aż do Goleniowa. Nadal nie pada :) W Goleniowie wjeżdżam już na krajową ''6-tkę'', która prowadzi praktycznie prosto aż do mojego punktu noclegowego w Gdyni :)

Prosto do celu! © gustav


Niepewna pogoda © gustav


W Nowogardzie DK6 zamienia się w ekspresową obwodnicę miasta, więc jadę przez centrum. Chyba najkrótsza, oznakowana ścieżka rowerowa, jaką widziałem w życiu :D

Długa ta ścieżka :D © gustav


Potem już droga z centrum łączy się z krajową. Uwielbiam jeździć po takich odcinkach. Czujesz się, jak na autostradzie. Tyle, że jedziesz rowerem i to legalnie ^^

Tu się bujałem © gustav


Na tym foto już 78km za mną :) I niecałe 60km do Koszalina. Godzina 19-sta i jakieś 17 stopni. Wszystkie te informacje z nakręconego filmiku, normalnie bym ich nie zapamiętał :P Droga cały czas równiutka, jak to zresztą na standardy krajowych, baaa europejskiej E 28 przystało! Jedzie się super!

Gdzieś na postoju © gustav


Jedno z mych ulubionych :) © gustav


Przed zmrokiem zjeżdżam na stację paliw na uzupełnienie ''paliwa''.

Typowy posiłek © gustav


Gdzieś ok. godz. 23. jestem juz w Koszalinie. Prawie już połowa trasy za mną.

Koszalin przejazdem © gustav


Do tej pory nadal nie padało :)

I tu znów postój. Rower z przyczepką ciekawie wygląda na zdjęciu z ciężarówkami, co nie? :>

Też mam przyczepkę! :D © gustav


Już o 2-3 w nocy napotkałem pierwsze odcinki mokrych dróg. W ogóle w nocy zimno było. 11 stopni to najniższa temperatura na liczniku, jaką zaobserwowałem. Ubrany byłem we wszystko, co dawało poczucie ciepła - koszulka termo, golf, koszulka kolarska, kurtka, spodenki kolarskie i nawet spodenki 3/4 ^^
Też kryzys senny dawał się we znaki. Ponownie musiałem jakoś to przetrzymać. Kilka sekund jazdy z zamkniętymi oczami i otwarcie ich w celu poprawienia kierunku jazdy. Dobrze, że pasy jezdni (szczególnie boczne) po ich najechaniu wprawiały rower w wibracje, inaczej pewnie wjechałbym gdzieś do rowu eehh...

Tu już padało © gustav


W Słupsku DK6 znów zmienia się w ekspresową obwodnicę, więc znów kieruję się na centrum. Na wiadukcie czas na posiłek. I tam właśnie zaczyna po raz pierwszy padać, ale do ulewy jeszcze daleko było. Szybko chowam wszystko i kiedy zamierzam ruszyć dalej, przestaje padać... Dobry żarcik, Matko Naturo. Dobry Strasburger, nie ma co :D

Posiłek nad ekspresówką © gustav


Przed 6-tą znów zaczyna padać, ale już na dłużej. Czarne chmury przede mną, nade mną. Wszędzie! :/
Zjeżdżam na stację. Biorę cały mój ekwipunek z jedzeniem i idę do baru zjeść, ogrzać się. Pani sprzedawczyni, widząc mój stan, przynosi mi gorącą herbatę i żurek. Za darmo! Mówi, że też jeździ rowerem, a rowerzyści powinni sobie pomagać ;) Coś pięknego. Siedziałem tam chyba z niecałą godzinę. Raz padało, raz nie...
W końcu decyduję się ruszyć dalej. W kierunku jazdy ciemne chmury, obawiam się najgorszego :( I faktycznie, zaczyna padać. W końcu deszczyk zamienia się w ulewę. Trwało to kilkadziesiąt minut. Już żałowałem, że nie przeczekałem tego na stacji... Ale jechałem dalej. Wbijam na pierwszy napotkany przystanek w celu zmiany skarpet. Bo o zachorowanie w takim przypadku bardzo łatwo. Wtedy to pojawia się patent na worki :D Przez worki wilgoć raczej nie przejdzie, więc może się udać dojechać do celu bez ryzyka przeziębienia.

Patent na suchość :D © gustav


Zrobiłem kilkanaście kilometrów, już przestawało padać, rozjaśniało się, ale nadal czułem sporą wilgoć w butach. Zjeżdżam na kolejny postój. Tym razem do butów wkładam suche szmatki, zakładam kolejne suche skarpety (chyba z 2-3 pary!), nowe suche worki. Wtedy byłem cholernie zdenerwowany na wszystko. Nic mi się już nie chciało. Nawet już na jedzenie nie mogłem patrzeć. A dopiero było zrobione ze 240km. Jedynie brak deszczu nastawiał mnie optymistycznie do dalszej jazdy. No to jadę.
Na drodze robi się coraz większy ruch, miejscami brakuje niestety pobocza. Jedzie się nie za wygodnie :/ Im bliżej Trójmiasta, tym odczuwam coraz większy wznos terenu. Zaczynają pojawiać się w oddali... tzw. moreny. Jestem na Pomorzu, a czuję się, jakbym jechał gdzieś na samym południu kraju! Aż do przyjazdu do Gdyni nie robiłem już żadnych zdjęć, nie miałem na to ochoty, ale posłużę się zdjęciem z internetu, coś takiego:

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/d9/Kawcza_Góra1.JPG

Ok. 10-tej dojeżdżałem do Wejherowa; później Reda, Rumia, ciągle dwupasmówka z dużym ruchem ulicznym. Przed Gdynią ogromny korek, 3km spokojnie. Wszystko przez roboty drogowe na jednym z pasów. Omijałem środkiem wszystkie samochody, które mnie wcześniej wyprzedzały. Ależ uczucie! Rower górą! A ja ciągle jadę prosto aż pod mieszkanie, już było niedaleko.
Ok. 12-stej jestem już na miejscu. Odcinek, który był ''zaledwie'' połową trasy 1. etapu, wykończył mnie bardzo mocno. Nogi były w porządku, 4 litery, plecy, ręce też. Ale głód, wychłodzenie przez ulewę i podjazdy w terenach moren mnie wyniszczyły. Kilka minut później przyjechała właścicielka mieszkania, weszliśmy na 2. piętro, załatwiliśmy sprawy pobytu. Pozdrawiam Panią Izę i męża Macieja :)

Wypakowałem się, od razu poszedłem na zakupy do pobliskiego lidla, bo nie miałem już kompletnie nic do jedzenia, a tym bardziej do picia :/ Na obiad zrobiłem sobie makaron, wtankowałem w siebie litry wody, potem szybki prysznic i wreszcie do łózka uff! Pora na pełną regenerację. Dobranoc.

Mieszkałem przy głównej drodze. Do centrum i morza bardzo blisko :)

Widok z mieszkania © gustav


Etap z miejscowości Święta do Gdyni zajął mi 21h (mogłoby być krócej, gdyby nie deszcz; ale z drugiej strony mogło padać przez wiele godzin, więc chyba nie można narzekać).
Do kolekcji wpadło 31 nowych gmin.
Zakres temperatur na liczniku: 11-25
Patent na worki w butach zdał egzamin! :)

Jeśli coś mi się wspomni, to od razu dopiszę :)

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ylroz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Addict Blue 17592 km
Gravel Custom 6025 km
MTB Interceptor 6231 km
City Cadillac 1700 km
Avaine 8824 km
Giant TCR Advanced 2186 km
Custom 2.0 Essential 8839 km
FastBack 5.8 Custom 41880 km
XC Custom Evolution 18260 km
MTB Custom 15323 km
Haibike Speed RC 21452 km
Unibike Mirage 7536 km

szukaj

archiwum


Statystyki zbiorcze na stronę