blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(95)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gustav.bikestats.pl

linki

Tour de Babia: Ultimate test

Sobota, 15 czerwca 2013 Kategoria d) Papa gore [500-699km]
Km: 530.00 Km teren: 0.00 Czas: 21:47 km/h: 24.33
Pr. maks.: 69.00 Temperatura: 23.0°C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 2760m Sprzęt: Haibike Speed RC Aktywność: Jazda na rowerze
Najbardziej oczekiwana wycieczka grupowa z Bikestats jest już historią. Historią, którą będę wspominał w sposób co najmniej nadzwyczajny i z przekonaniem, że trzeba w siebie wierzyć, żeby osiągnąć coś, co wielu ludzi uważa za niewykonalne. Wyczyn jak dla mnie - na miarę Ironman'a, niecodzienny, niespotykany; 530km, z czego jakieś 250km w terenach górskich, często w pełnym słońcu z temperaturą powyżej 30-tu stopni.

Tutaj od razu dodaję link do kilku zdjęć z wyprawy, bo nie chce mi się wszystkich ładować na photobikestats :P

http://imageshack.us/g/1/10198014/

A było to tak:

Zbiórka ustalona w Żywcu w sobotę o godz. 7:00.

W piątek wziąłem urlop, żeby odpocząć przed tym tour'em. Zrobiłem zakupy, wszystko przygotowałem jak należy. Przed 21:00 poszedłem spać, chociaż planowałem to na ok. 19-tą, jakoś tak wyszło :>
2:00 - wstajemy! Niezbyt się wyspałem, trudno. Najwyżej zasnę gdzieś na rowerze, wpadnę do rowu i dokończę spanie :D Na śniadanie kasza.

Babia na śniadanie xD © gustav


By zdążyć na zbiórkę wg obliczeń NASA - musiałem wyjechać nie później, niż 3:30. Wyjechałem 3:25. Drogi mokre po nocnych opadach, temperatura ok. 14 stopni, ale jedzie się przyjemnie.

Wschód słońca © gustav


Przyjechałem do celu o 6:58 jakoś, pełna profeska :D Już 90km, a zarazem 20% założonego planu zrobione! Na rondzie prawie 15-stu uczestników. Parę minut po 7-mej wyjeżdżamy w stronę Słowacji. I już po kilku kilometrach zaczyna się podział na szybszych i wolniejszych... Trwało to przez całą wyprawę; nie ma co ukrywać, znacząco to popsuło założony obraz tego tour'u...

Ekipa w pełnym składzie + pomidory :D © gustav


Na Słowacji jadę tylko z kilkoma osobami, trochę pobłądziliśmy, reszta grupy gdzieś odjechała, gdzieś czekali na nas. Tereny były płasko/pagórkowate, więc jechało się bez większego zmęczenia.

Gdzieś na Słowacji © gustav


W stronę polskiej granicy jadę znów z kilkoma osobami ehh. Atmosfera na ten rozwój wydarzeń była już napięta, można rzec. Po przekroczeniu granicy wbijamy do przydrożnego sklepu. Spotykamy tam kilku, którzy nie bawili się w jazdę na czas i tak oto ostatecznie uformowała się nasza chyba 9-cio osobowa grupka ''spokojnego tempa'', która przetrwała do końca wyprawy :)

W Zakopanem zrobiliśmy sobie postój na obiad. A to mój załadowany sprzęt :>

Haibike ''Globetrotter'' © gustav


Następnie wjeżdżamy na Gubałówkę i potem od razu na Ząb (całe szczęście, że nie od strony tego potwornego podjazdu :P Ale może zrobię tam osobny wypad, by sprawdzić jego potęgę hehe).

Przed Gubałówką © gustav


Widok na Tatry © gustav


Następny cel: Krowiarki. Od południowej strony średnie nachylenie, więc jakoś sie nie zmęczyłem :)

Przełęcz Krowiarki © gustav


Tam miałem już ok. 250km i co mnie bardzo dziwiło, mało oznak zmęczenia. Wtedy nachodziły mnie już myśli, że jeśli zrobię 450km i będą siły - to zrobię minimum 500. Czas pokaże.

Jako, że na szczycie było pełno much, to trzeba było się zwijać :D Na zjeździe niedaleko było orzeźwiające źródełko.

Orzeźwiające źródełko - Krowiarki © gustav


Potem to już tylko pozostał jeden mniejszy podjazd (Przysłop bodajże) i główna droga do Żywca. Było ok. 19-stej, słońce powoli zachodzące, temperatura do jazdy idealna.

W Żywcu decyduję się zrobić te min. 500km :) Dalej nie czułem jakiegoś doskwierającego zmęczenia hmmm... Nieistotne; kupuję 2 małe chlebki (które mają mi wystarczyć do niedzieli rana, po drodze nie będzie możliwości zakupów pieczywa) i serek, wodę oraz 2 czekolady. Tam też się żegnamy z grupą wracającą do Jaworzna.
Jeszcze przez kilka następnych kilometrów towarzyszy mi dwóch bikerów, później także się żegnamy. Dokładnie 223km przebyłem w towarzystwie, od zbiórki w Żywcu. Mając na liczniku 313km, zaczynam już samotną podróż, aż do rana... Cel: BB - Skoczów - Mikołów - Gliwice - Rybnik i dokręcanie, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Na przystanku przed BB robię postój, ubieram się cieplej, jem 1 chleb i serek. W międzyczasie pogadałem z trzema przechodzącymi gościami. Dwóch z nich robiło grilla, nawet dostałem na niego zaproszenie, jednak podziękowałem.

Prowiant na 200km :D © gustav


Nocne w BB © gustav


Ze Skoczowa, gdzie zrobiłem postój (ok. 22:45), Wiślanką jadę prosto do Mikołowa. Miałem nawet wysokie przełożenie, ale nawet tego nie czułem, jechało się wybornie! Droga praktycznie pusta. Nic, tylko jechać przed siebie :) Lecz w godzinach 23-1 miałem kryzys senny.. W Mikołowie robię kolejny postój na jedzenie i kupuję wodę. Kryzys senny jakoś przemija, ale już zaczyna się powoli zmęczenie i ból w kolanach, a gdzie tam dopiero 500km... Dodaję sobie otuchy poprzez wspominanie sobie tekstów z różnych filmików motywacyjnych. (np. te 2, co mam w głównym profilu).

''Chcesz osiągnąć coś niespotykanego? Bądź kimś niespotykanym!''

Jeden przykład z wielu.

Węzeł Sośnica © gustav


Dojeżdżam do Rybnika i mam jakieś 450km, mam zamiar zrobić 530-540, żeby dobitnie podkreślić potęgę tej wyprawy! Nie mam wyboru - jadę do Rud i na Racibórz.

Wschód słońca kolejnego dnia © gustav


Z Raciborza obieram dłuższe odcinki, by jak najwięcej zrobić km'ów. Zaczyna powoli kropić deszcz, myślę: ''tego potrzebowałem''. Rzeczywiście - siły powróciły. Ale kropelki zamieniły się w mocne opady, które trwały góra jakieś pół godziny :/ Cały mokry ja, stan roweru - można się domyślić.

Pogoda jest cool! © gustav


Rzeczka normalnie © gustav


Deszcz ustaje, więc jadę. Mając 50m do 530km, wychodzi słońce :D Ale w końcu udało się!!! Dokręciłem pod domem ostatnie metry i zrobiłem pamiątkową fotkę :) Było kilka minut po 8-mej. Czyli całą samotną trasę (217km) pokonałem w jakieś 11-12h

Cel osiągnięty! © gustav


Opalenizna ma :D śmiech jak najbardziej na miejscu hehe. Wyraz twarzy mówi wszystko...

Nieuniknione stało się faktem © gustav


To chyba na tyle :)

Dzięki wszystkim za fantastyczny trip!

Dlaczego w tytule ''ultimate test''? Planuję zrobić 600km na raz nad morze. Wychodzi na to, że jestem już w stanie :) Tylko nie wiem, czy przyczepka z podstawowym bagażem może znacznie wpłynąć na wydolność...

Co do jedzenia: pieczywo, by nie czuć głodu i słodycze dla energii. Poskutkowało :) No i oczywiście multum litrów wody.

Cod do samopoczucia: po przyjeździe najbardziej bolały mnie plecy, barki oraz kolana. Zmęczenie w mięśniach nóg poczułem na ostatnich 60-70km. 4 litery? Pierwsze odczuwalne problemy w usiedzeniu były po przejechaniu 10-15km bez wstania na Wiślance w drodze powrotnej (czyli dopiero gdzieś po 350-ciu km! ale to przez to, że w górach bardzo często na podjazdach, zjazdach nie siedziałem); jeśli bolało, to jechałem przez jakiś czas na stojąco i niewygoda się ''zerowała''.

Poszedłem spać jakoś o 9-tej i samoistnie obudziłem się po 4h snu... a myślałem, że będę spał dobre pół dnia. Ale kiedy piszę ten wpis, a jest właśnie 18:45, już mnie ostro znów zmula :>

Dobranoc.

Ps. 13 nowych gmin do kolekcji ^^

komentarze
Blog motywacyjny. Czasem tu sobie zajrzę i poczytam:) Szacunek.
Skowronek
- 20:57 piątek, 21 czerwca 2013 | linkuj
Teraz stajesz się motywacja dla innych.
Gratulacje dystansu i przede wszystkim wytrwałości.
kraszak
- 20:18 środa, 19 czerwca 2013 | linkuj
Gatki!-fajnie było poznać:)
Na fotce wyglądasz jakbyś z grilla spadł hehe
funio
- 19:56 poniedziałek, 17 czerwca 2013 | linkuj
gratulacje
super dystans, ja robię tyle w dwa miesiące :) szok i respekt

pozro
adsso - 07:49 poniedziałek, 17 czerwca 2013 | linkuj
Gratuluje i powodzenia w dalszej realizacji celów. Ten ultrakolarz co nas mijał z busem Airbike to pikuś przy tobie!!! Zapisz się na Bałtyk- Karkonosze czy Race across America, przy twoim skromnym podejściu sponsorzy się znajdą. Gość - 06:31 poniedziałek, 17 czerwca 2013 | linkuj
Kaski z głów. Twój chleb to jak bułka z bananem dla Małysza :)
piaseq
- 21:39 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Gratulacje! miało być "tylko" 500 a tu nawet 530 wpadło ;) Powodzenia z 600 :)
koval
- 21:31 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Pozazdrościć wytrzymałości, motywacji ... Gratulacje! Gość - 20:36 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Z tego miejsca mogę jeszcze raz podziękować wszystkim za cały Tour :) nie wiem, co odpowiedzieć na tak miłe i dodające wiary w siebie komentarze. Po prostu: nie mogłem zawieść i poddać się, skoro obiecałem.
gustav
- 20:14 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Niesamowite, jestem pod ogromnym wrażeniem :) Ja w domu już miałem dosyć.
majorus
- 20:05 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Co tu rzec?? Chyba reszta już wszystko powiedziała!!! To powiele: WIELKI SZACUN!!!!
jakubiszon
- 20:04 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
no tak mistrz jest tylko jeden :) gustav moge tylko żałowac ze nie było mnie tam z tobą, gratulacje ! manin8 - 19:42 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Niesamowite. Mnie by się już nie chciało. Gratulacje
daniel3ttt
- 19:34 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Bardzo ładnie. Gratulacje. Też się wybieram rowerowo nad morze, ale ja mam bliżej :)
A co do tanlajnów na nogach to jest to powód do dumy, a nie do śmiechu. Tanlajn odzwierciedla Twoje zaangażowanie w trening :)
bestiaheniu
- 19:23 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Duży szacun za to! Never Give Up do Ciebie idealnie pasuje. Koniu - 18:34 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Gratuacjones! :)
WuJekG
- 18:27 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Masakra. Jestes niesamowity. Pelen podziw za dystans i wytrwanie :-)
webit
- 18:11 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
A godołek jedż pociągiem z Żywca , a Ty nie,nie,nie , trzeba walczyc :) Wielkie gratki !!!!!!!!!!!!!
Janusz507
- 18:08 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Ha, mistrz! Zagiął wszystkich z nas po kolei ;) Ale z drugiej strony po takim śniadaniu :D Pobiłeś mój makaron :D Ogromne gratulacje!!!
k4r3l
- 18:03 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
ogromny szacunek! Gdy widziałem w Międzybrodziu jak pakujesz te 2 chleby i jeden skromny mały serek to trochę stukałem się po głowie..jednak zrobiłeś swoje, super sprawa!:)
piofci
- 17:42 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Gratulacje dystansu i udanej wycieczki! Szacun :-)
WrocNam
- 17:26 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Motywujące to filmiki :) widać że podziałały na Cb
tlenek
- 17:25 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Tour de Babia to niecała połowa twojej trasy!. Gratulacje za wytrwałość i dążenie do celu.
tlenek
- 17:22 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa assal
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Addict Blue 15263 km
Gravel Custom 5442 km
MTB Interceptor 5857 km
City Cadillac 1700 km
Avaine 8824 km
Giant TCR Advanced 2186 km
Custom 2.0 Essential 8839 km
FastBack 5.8 Custom 41880 km
XC Custom Evolution 18260 km
MTB Custom 15323 km
Haibike Speed RC 21452 km
Unibike Mirage 7536 km

szukaj

archiwum


Statystyki zbiorcze na stronę