blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(95)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gustav.bikestats.pl

linki

300km przekroczone! Kraków

Sobota, 10 września 2011 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km]
Km: 305.00 Km teren: 0.00 Czas: 13:28 km/h: 22.65
Pr. maks.: 55.50 Temperatura: 19.0°C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Unibike Mirage Aktywność: Jazda na rowerze


Uff, nareszcie, udało się, papa gore, jest 300km! - pierwsze słowa, które nasunęły się na myśl, zatrzymując rower tuż przed garażem. Zmęczenie w nogach - myślałem, że będzie na takim dystansie bardzo duże, że ledwo będzie te 300, a tu jednak został jakiś zapas sił na jeszcze kilkadziesiąt kilometrów (co dobrze wróży na następny sezon, może 400?), jednak brak jedzenia i picia oraz bardzo bolący tyłek od ostatnich 50-70km nie dawały już żadnej motywacji do poprawiania już świetnego wyniku... :\ bo np. 320, 340km już brzmi o niebo lepiej :> Bardzo się cieszyłem po tych sierpniowych 208km, a ten dystans to dosłownie podniesienie poprzeczki o kilka szczebli za wysoko. I udało się! Satysfakcja, duma nie do opisania :) No ale po kolei, bo jest o czym opowiadać.

Pomysł:
Plan na wyjazd do Krakowa powstał już w ubiegłoroczne wakacje, lecz z pewnych powodów po prostu nie wyszło, więc postanowiliśmy, że okres letni roku 2011 to będzie ostateczny termin. I tak się stało. Pierwszy termin padł na ok. 20 lipca, następny - początek sierpnia. No i tak przesuwaliśmy ten termin, gdyż jeden z nas musiał dozbierać resztę $$ na nowy rower. Gdy go zakupił, ostateczny termin padł na sobotę 10 września, a pogoda na ten dzień też miała być sprzyjająca.

Przygotowanie:
Przed tą trasą miałem już przejechane nieco ponad 3500km w tym roku, więc kondycyjnie byłem przygotowany. 4 dni przed sobotą zero wysiłku, oszczędzanie sił. W piątek wyczyściłem rower, dopompowałem koła, nasmarowałem łańcuch, poukładałem narzędzia, dętkę, zestaw do klejenia w schowku. Potem do biedronki na zakupy: krojony chleb, czekolada, 3 batony, wody, tabletki izotoniczne. Na kolację płatki z mlekiem. Następnie ustalenie trasy w googlemaps, przygotowanie pieniędzy, telefonu, kluczy, no i przed 23 do łóżka i budzik na 4:00.

Sobota - dzień próby.
o 4-tej budzik zadzwonił, 10min drzemki i wstajemy. Strój już przygotowany - zwykła koszulka, koszulka kolarska krótki rękaw oraz bluza kolarska długi rękaw, spodenki. Potem do łazienki ''otrzeźwieć'' z niedospania lejąc twarz zimną wodą. Na śniadanie zjadłem pół chleba (dobrze przeczytałeś, tyle, że to był taki mniejszy bochenek) z masłem i plastrami szynki, wypiłem 700ml wody z magnezem i szklankę ciepłej herbaty. O 4:50 udałem się do garażu. Roztwór 1,5l wody z izotonikiem do koszyka na bidon, 3 batony do schowka z narzędziami, czekolada do kieszeni w bluzie; zeruję licznik, włączam oświetlenie i wyjeżdżam do punktu spotkania.
Z 5-6 znajomych osób, które mogłyby teoretycznie jechać, było nas tylko, a może aż trzech fighterów. Temperatura 13 stopni, 5:15 wyjeżdżamy, jeszcze ciemno na drogach, kierujemy się na Żory. W międzyczasie ustalamy średnie tempo 20km\h, bez zmęczenia na podjazdach, bez pedałowania na zjazdach. Mijamy Żory po godzinie i jedziem na Pszczynę. Na tym etapie, w lesie, jest 1. postój na WC :D Następnie jechaliśmy trasą 931, 44, gdzie była biedronka (było coś ok. godz. 8 i 60km zrobione), tam zrobiliśmy 1. postój na 20-30min i zakupy. Kilkaset metrów dalej drugie WC (a dopiero 3h jedziemy, no ale picie i niska temperatura robią swoje). Potem kierujemy się na drogę 934 i 780, przy której była tabliczka: Kraków 57km :) Ta droga prowadziła dokładnie na krakowski rynek. Na 70km kolejna biedronka, a następna na 90km, do której wbijamy też tak 20-30min. Mając przejechane ~100km jest las, a jak jest las, to znaczy, że musi być i WC :D 120km przejechane i mijamy tabliczkę ''Kraków''. Wszyscy banany na gębach, w końcu dotarliśmy :D Do rynku było jeszcze 5-6km i tam byliśmy o ok. 11:40. Było kilka pamiątkowych fotek, tu zamieszczę foto mego stalowego rumaka na tle Kościoła Mariackiego, a jeśli kumple wyrażą zgodę, to zamieszczę później nasze wspólne zdjęcie :) Wtedy wyszło słoneczko zza chmur i temperatura miała jakieś 29 stopni ^^

Kraków rynek © gustav


Następnie udajemy się do KFC na coś ciepłego do jedzenia. Spinamy rowery tuż przed wejściem, wbijamy i zamawiamy zestaw MEGA Pocket + frytki + napoje z dolewkami za 15,99zł x3. I kolejny raz WC. Do kibla wbił w międzyczasie jakiś Hindus, potem koleś umalowany z farby na całej gębie, może miał przerwę w cyrku albo co... śmiech na sali hahaha.

No to wpierniczamy to, co na tacy podane^^

W KFC © gustav


W między czasie byłem jeszcze po 5 różnych dolewek czy to pepsi, czy to nestea, mirindy ;> Opuszczamy KFC i z powrotem żółwim tempem przez samo centrum aż na wylotówkę (trochę średnia spadła ale na dystansie całej trasy bez znaczenia). 13:30 już było ''bye bye Kraków'', miło było i się skończyło :/ Na ok. 145km wbiliśmy do sklepu. 10km dalej znów WC. 190km biedronka, ta z 1. postoju i ze 30min. przerwy + zakupy. Kondycyjnie było u nas bardzo dobrze. 200km zrobione i moment grozy, kumpel miał skurcz w nodze, ale po chwili było OK. Dojeżdżamy do Żor, jest już nieco ponad 230km i słońce powoli zachodziło, było po 19-tej.

był wschód, zachód też :) © gustav


Na 245km już byliśmy w rybnickim tesco na ostatnie już zakupy i jedzenie. Do 300km już niewiele więc ruszamy, była 20:00 i kolejny raz w tej trasie noc :) Od tego momentu, a nawet kilka kilometrów wcześniej już ciężko było usiedzieć, wygoda zmalała do praktycznie zera, ale 55km musimy jeszcze zrobić! Jedziemy więc na Rudy (ostatnie WC, to był rekord dnia hehe) >> Szymocice >> Rybnik, gdzie jest 290km, rundka po centrum i w stronę domu. Ja jako pierwszy przekroczyłem 300km, nie wiadomo czemu kumple mieli 1-1,5km mniej, może lubiłem w trasie jechać zygzakiem :D Ale do domu było jeszcze 2km, więc 300 było u każdego. Nie obyło się bez uśmiechów, pogratulowania dystansu, wytrwałości itp. Ja jeszcze dobiłem do 305km by nie było na styk, a i to lepiej brzmi ;] Do domu dojechałem przed 23, a w garażu zrobiłem pamiątkowe foto :)

To jest to! © gustav


Podsumowując:
-zjadłem, wypiłem przed i w trasie: pół chleba z szynką, 700ml wody z magnezem, szklanka herbaty, 3 bułki, 5 batonów, 1 czekoladę, obiadek w KFC wraz z ok. 1,5l dolewek, 2,5l wody z izotonikiem, 1,5l zwykłej wody. Chyba wszystko :)
-wszystkie przerwy trwały ok. 4h, wliczając postoje na światłach itp
-WC x6
-temperatura w trasie 13-25 stopni, 29 na postoju na rynku
-100km: 4h 19min, śr 23.2km\h
200km: 8h 44min, śr 22.9km\h
300km: 13h 13min, śr 22.8km\h o godz. 22:33

Jednym z dwóch kumpli biorących udział w tej wyprawie był użytkownik tej stronki - PatrykR1992 :)

komentarze
Nieźle, cieszy, że w Rybniku mamy takich szaleńców :) Ja swoją 300tkę robiłem też we Wrześniu ale 2009r. Pozdrawiam
BoaPoweR-removed
- 19:51 sobota, 12 listopada 2011 | linkuj
w moim przypadku, samotnie robić taki dystans byłoby zbyt nudne, a zarazem i ryzykowne
gustav
- 13:55 poniedziałek, 12 września 2011 | linkuj
Gratuluję, też pokonałem w lipcu po raz pierwszy w życiu samotnie 300 km, fajne uczucie...
Misiacz
- 21:50 niedziela, 11 września 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zycie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Addict Blue 15263 km
Gravel Custom 5501 km
MTB Interceptor 5857 km
City Cadillac 1700 km
Avaine 8824 km
Giant TCR Advanced 2186 km
Custom 2.0 Essential 8839 km
FastBack 5.8 Custom 41880 km
XC Custom Evolution 18260 km
MTB Custom 15323 km
Haibike Speed RC 21452 km
Unibike Mirage 7536 km

szukaj

archiwum


Statystyki zbiorcze na stronę