Soo, ugodołech se na 14 przi bazylice na rundka. Tam mieli już czekać chopy-szosowcy. Po 13ej jodłech obiod, podczas drugigo dania coś niedobrego zaczło sie dziać... osłabienie, lekkie kryncynie w łepie, mikro-drgawki o.0 Przez pół godziny było źle, ale jakoś se lekko poprawiło. No cóż, gipko na koło i na ustawka. Najwyżyj, zdechna po drodze. Tam już czekało 2 szosowców, organizatorów całego zamieszanio ;] Piotr i Mariusz. Obaj na identycznych, karbonowych cackach Authora. Mi se polepszyło, wybralimy kierunek Pszczyna i jeziorko. Po drodze godani o byle czym, żodnego gapiynio se w licznik na średnio ;] Lajtowo dojechalimy nad jezioro Goczałkowickie, uwaga - po roz piyrwszy postawiłech swoje sh-r088 na tamtejszyj zaporze.. :> Jedno co zapamiyntom - much i muszek w 3 dupy, jak nie wiyncyj... Kurtka w 10s zawalono tymi insektami. A na droga powrotno zaproponowołech deal Piotrowi - zamiana maszyn na ileś km ;) Chop se przetestowoł lemondka, z kieryj był fest zadowolony na koniec, a jo se przipomnioł, jak to zaś jeździć na leciutkim karbonie.. Ojj brakuje tego. Czułech sztywność, lekkość, perfekcja ultegry 6800 itd. ALE - czułech tyż wiele nierówności. Potym my se zamienili nazot - kurde jak mie sie zaś miękko jechało.Wniosek? Mom na pewno wygodniejsze opony, a tyż sztywność mych aktualnych whr501 pozostawio wiele do życzynio.. ;] Jak kiedyś wspomniołech - karbonowy frameset jest na końcu, jeśli chodzi o tłumienie drgań.
No może samo rama ;] Widelec dużo ważniejszy. I potym przez Jastrzębie na Rybnik-Południe, kaj my se pożegnali. Git rajza ;]
Foty nie moje, a z kamery Piotra.
Dzisio prziszoł mi telefon z reklamacje - fotki zaś bydą w ciut lepszyj jakości :)