Zapomniane ścieżki, zapomniane miejsca...
Poniedziałek, 11 listopada 2013
Km: | 60.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:00 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: MTB Custom | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trip, który był wysoce priorytetowy dla mnie na ostatnie miesiące tego roku, w końcu zawitał na mym blogu. Długo go odkładałem, ale lepiej późno, niż wcale :) Pogoda dopisała, chociaż jeszcze w nocy, bądź nad ranem padało. Celem było odwiedzenie rybnickich ścieżek, w północnej części miasta, na których zaczynałem w czasach gimnazjum swoje pierwsze, rowerowe wypady. Prawdopodobnie w tej relacji będzie najwięcej fotek w całej mojej historii na Bikestats :P
Tak więc wycieczkę zacząłem, jadąc w stronę zalewu przez dzielnicę Zebrzydowice, czerwoną ścieżką.
Na tym zjeździe padały moje pierwsze rekordy prędkości; nie istotne, że to nie był asfalt, tylko kostka :>
Tu jeszcze do niedawna na drzewie wisiała huśtawka...
I dojechałem do ośrodka "kotwica" przy zalewie.
Teraz na Stodoły > Rudy.
Do Rud jechałem główną drogą, by z powrotem jechać ścieżką.
Tu byłem ostatnio w 2011r.
Dalej już prosto ścieżką aż do rybnickiego zalewu.
Chciałem wjechać na zaporę, żeby cyknąć foto, lecz brama była zamknięta, no trudno :/ Teraz prosto w stronę Grabowni.
Dlaczego miejsce "kultu"? :D Tutaj był kiedyś, na jednym z drzew, mój własnoręcznie zrobiony pomnik. Pomnik, czyli koszyczek na bidon, który kiedyś mi się w tym miejscu rozwalił i nie miałem co z nim zrobić hehe Już go nie ma niestety, ale żeby podtrzymać tradycję, wymyśliłem dziś nowy rodzaj pomniku :> Ten kawałek łańcucha ultegry to był mój brelok w portfelu :P
Jakiś kilometr dalej już byłem w dzielnicy Grabownia.
Tam można jechać niebieskim szlakiem (ścieżką) daleko daleko za dzielnicę Ochojec (tam w życiu może jechałem ze 3x), albo można jechać czarnym szlakiem, krótszym, przez jakieś 4-5km właśnie ulicą. Oczywiście opcja nr 2. I tu warto wspomnieć - zawsze na tym odcinku ulicznym liczyłem/liczyliśmy z kumplami ilość samochodów w ruchu (gdyż Grabownia to bardzo spokojna dzielnica, gdzie się nic nie dzieje) i rekord min. i max. wynosił odpowiednio 0 aut i jakoś 15 aut (wtedy to musiał być festyn albo co hehe)
Za Grabownią zaczyna sie dzielnica Golejów; tam już asfalt zamienia się w typową ścieżkę. Tu także byłem ostatnio w 2011r.
Na tym skrzyżowaniu przecinają się znów szlak czarny i niebieski. Niebieski prowadzi z okolic Ochojca do dzielnicy kamień (gdzie pojechałem), a czarny do centrum Rybnika.
Czasami ścieżka wyglądała tak:
A częściej tak:
Mimo wszystko, moje slicki 1.3 jakoś dawały radę, chociaż nierzadko "jechałem bokiem" :>
Ścieżka rowerowa, którą jechałem, jest bardzo rzadko uczęszczaną ścieżką, a także zapomniana przez naszych władców miast... więc nie czuć w żaden sposób, że to ścieżka, tylko raczej jakiś szlak wędrowny :/
Ta ścieżka prowadziła prosto do "Ściany Przybyszów", czyli takiego miejsca dla mnie i moich kumpli (jak jeszcze do 2011r. tędy jeździliśmy), jakim dla chrześcijan jest Watykan :> "Ściana Przybyszów" to jest wiadukt kolejowy nad ową ścieżką, a jak wiadomo - wiadukt musi mieć pewne ściany, stąd taka nazwa :)
I gdy już znalazłem się góra 200m od Ściany, ścieżka zamieniła się w... mokradła...
Ależ się zdenerwowałem! Pierwsza myśl - rozpędzić się, wjechać w tą wodę i liczyć na cud, że dojadę do "brzegu", to tylko jakieś 10m... Ale jednak się powstrzymałem, bo gdybym się zatrzymał gdzieś po środku oojjj kąpiel stóp gwarantowana, popsuty humor i cel owej wycieczki gwarantowane, spotkanie z chorobą w kolejnych dniach pewnie też gwarantowane. Więc rozglądałem się, jak się dostać w okolice torów, żeby poprzez spacerek dostać się na Ścianę. Ale lipa! wszędzie dookoła mokradła :( Więc wróciłem do głównej drogi aż do Przegędzy i prosto na Rybnik, w celu dostania się na Ścianę z drugiej strony. Już powoli się robiło ciemno, więc zwiększyłem tempo, bo nie wyobrażałem sobie nie mieć w tej relacji zdjęć przy Ścianie. Ale na szczęście w Rybniku z głównej drogi do niej było ścieżką jakieś 10min. i dojechałem bez problemu :)
Zawsze będąc w tym miejscu, pozostawialiśmy za sobą "pamiątkę" w postaci podpisu.
Dziś też takowy zostawiłem:
Teraz pozostał mi jeszcze jeden sentymentalny odcinek - techniczny offroad :P Czyli odcinek przez las, gdzie dominowały na ścieżce korzenie, a wokół mnóstwo drzew(ek). Amortyzacja przydaje się tu tak bardzo, jak nigdzie indziej. Niestety - nie posiadam :D
Po technicalu już prosto (prostą :D) ścieżką w stronę zalewu.
Jadąc jakiś kilometr dalej tą ścieżką dojedzie się do ośrodka "kotwica", gdzie zaczynałem pętlę. Ja jednak pojechałem na centrum z nadzieją, że jakiś fast-food będzie otwarty, niestety nie był :D
Nie mam licznika w tym rowerze, a na żadnej stronce z mapami nie można narysować całej przebytej trasy (na googlemaps jest opcja ze ścieżkami, ale odcinka z dzielnicy Kamień aż do Ściany po prostu nie ma...), na oko to będzie ok. 60km i średnia z pewnością nie wyższa, jak 20km/h. Czas brutto to 4h 20min. Temperatura jakieś 8'.
Tak więc wycieczkę zacząłem, jadąc w stronę zalewu przez dzielnicę Zebrzydowice, czerwoną ścieżką.
Ścieżka czerwona© gustav
Na tym zjeździe padały moje pierwsze rekordy prędkości; nie istotne, że to nie był asfalt, tylko kostka :>
Mount Ventoux dawnych czasów© gustav
Tu jeszcze do niedawna na drzewie wisiała huśtawka...
Miejsce, w którym się huśtało :)© gustav
Znaki© gustav
I dojechałem do ośrodka "kotwica" przy zalewie.
Ośrodek "kotwica"© gustav
Teraz na Stodoły > Rudy.
Ścieżka© gustav
Przy brzegu zalewu© gustav
Prawie jak wybrzeże© gustav
W Stodołach© gustav
Do Rud jechałem główną drogą, by z powrotem jechać ścieżką.
Już w Rudach© gustav
Tu byłem ostatnio w 2011r.
Kolejka wąskotorowa© gustav
Na przejeździe© gustav
Dalej już prosto ścieżką aż do rybnickiego zalewu.
Ścieżka w Rudach© gustav
Smutny widok© gustav
Na przejeździe, "normalnym"© gustav
Chciałem wjechać na zaporę, żeby cyknąć foto, lecz brama była zamknięta, no trudno :/ Teraz prosto w stronę Grabowni.
W stronę Grabowni© gustav
Czarno-niebieski szlak© gustav
Zalew w oddali© gustav
Roślinki© gustav
Miejsce kultu© gustav
Dlaczego miejsce "kultu"? :D Tutaj był kiedyś, na jednym z drzew, mój własnoręcznie zrobiony pomnik. Pomnik, czyli koszyczek na bidon, który kiedyś mi się w tym miejscu rozwalił i nie miałem co z nim zrobić hehe Już go nie ma niestety, ale żeby podtrzymać tradycję, wymyśliłem dziś nowy rodzaj pomniku :> Ten kawałek łańcucha ultegry to był mój brelok w portfelu :P
Nowy "Pomnik Gustava"© gustav
Jakiś kilometr dalej już byłem w dzielnicy Grabownia.
Tam można jechać niebieskim szlakiem (ścieżką) daleko daleko za dzielnicę Ochojec (tam w życiu może jechałem ze 3x), albo można jechać czarnym szlakiem, krótszym, przez jakieś 4-5km właśnie ulicą. Oczywiście opcja nr 2. I tu warto wspomnieć - zawsze na tym odcinku ulicznym liczyłem/liczyliśmy z kumplami ilość samochodów w ruchu (gdyż Grabownia to bardzo spokojna dzielnica, gdzie się nic nie dzieje) i rekord min. i max. wynosił odpowiednio 0 aut i jakoś 15 aut (wtedy to musiał być festyn albo co hehe)
Przystanek© gustav
Za Grabownią zaczyna sie dzielnica Golejów; tam już asfalt zamienia się w typową ścieżkę. Tu także byłem ostatnio w 2011r.
Widok z Golejowa© gustav
Skrzyżowanie szlaków© gustav
Na tym skrzyżowaniu przecinają się znów szlak czarny i niebieski. Niebieski prowadzi z okolic Ochojca do dzielnicy kamień (gdzie pojechałem), a czarny do centrum Rybnika.
Czasami ścieżka wyglądała tak:
Piaskowo hehe© gustav
A częściej tak:
Efekt deszczów© gustav
Mimo wszystko, moje slicki 1.3 jakoś dawały radę, chociaż nierzadko "jechałem bokiem" :>
Full slicki dają radę!© gustav
Mokradła przy ścieżce© gustav
Ścieżka rowerowa, którą jechałem, jest bardzo rzadko uczęszczaną ścieżką, a także zapomniana przez naszych władców miast... więc nie czuć w żaden sposób, że to ścieżka, tylko raczej jakiś szlak wędrowny :/
Coraz węższa ta ścieżka© gustav
Ta ścieżka prowadziła prosto do "Ściany Przybyszów", czyli takiego miejsca dla mnie i moich kumpli (jak jeszcze do 2011r. tędy jeździliśmy), jakim dla chrześcijan jest Watykan :> "Ściana Przybyszów" to jest wiadukt kolejowy nad ową ścieżką, a jak wiadomo - wiadukt musi mieć pewne ściany, stąd taka nazwa :)
I gdy już znalazłem się góra 200m od Ściany, ścieżka zamieniła się w... mokradła...
I jest problem!© gustav
Ależ się zdenerwowałem! Pierwsza myśl - rozpędzić się, wjechać w tą wodę i liczyć na cud, że dojadę do "brzegu", to tylko jakieś 10m... Ale jednak się powstrzymałem, bo gdybym się zatrzymał gdzieś po środku oojjj kąpiel stóp gwarantowana, popsuty humor i cel owej wycieczki gwarantowane, spotkanie z chorobą w kolejnych dniach pewnie też gwarantowane. Więc rozglądałem się, jak się dostać w okolice torów, żeby poprzez spacerek dostać się na Ścianę. Ale lipa! wszędzie dookoła mokradła :( Więc wróciłem do głównej drogi aż do Przegędzy i prosto na Rybnik, w celu dostania się na Ścianę z drugiej strony. Już powoli się robiło ciemno, więc zwiększyłem tempo, bo nie wyobrażałem sobie nie mieć w tej relacji zdjęć przy Ścianie. Ale na szczęście w Rybniku z głównej drogi do niej było ścieżką jakieś 10min. i dojechałem bez problemu :)
"Ściana Przybyszów"© gustav
Zawsze będąc w tym miejscu, pozostawialiśmy za sobą "pamiątkę" w postaci podpisu.
Dziś też takowy zostawiłem:
Podpis, tradycyjnie :)© gustav
Teraz pozostał mi jeszcze jeden sentymentalny odcinek - techniczny offroad :P Czyli odcinek przez las, gdzie dominowały na ścieżce korzenie, a wokół mnóstwo drzew(ek). Amortyzacja przydaje się tu tak bardzo, jak nigdzie indziej. Niestety - nie posiadam :D
SuperOffroad© gustav
Po technicalu już prosto (prostą :D) ścieżką w stronę zalewu.
"Pachołek"© gustav
Wzdłuż rzeki© gustav
Pętla wykonana! :0© gustav
Jadąc jakiś kilometr dalej tą ścieżką dojedzie się do ośrodka "kotwica", gdzie zaczynałem pętlę. Ja jednak pojechałem na centrum z nadzieją, że jakiś fast-food będzie otwarty, niestety nie był :D
Nie mam licznika w tym rowerze, a na żadnej stronce z mapami nie można narysować całej przebytej trasy (na googlemaps jest opcja ze ścieżkami, ale odcinka z dzielnicy Kamień aż do Ściany po prostu nie ma...), na oko to będzie ok. 60km i średnia z pewnością nie wyższa, jak 20km/h. Czas brutto to 4h 20min. Temperatura jakieś 8'.
komentarze
Miołech tam być z Tobą :o Następnym razym obowiązkowo! Super trasy. Tu się wszystko zaczyło ;)
PatrykR1992 - 20:40 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj
Komentuj