3 beskidzkie chopki
Sobota, 12 października 2013 Kategoria b) Zaczynomy party [200-299km]
Km: | 220.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:45 | km/h: | 25.17 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Haibike Speed RC | Aktywność: Jazda na rowerze |
Fajny song, jakoś pasuje do dzisiejszego tripu :)
No to do rzeczy: musiołech jeszcze w tym roku zdobyć Żar, wiync postanowiłech dzisiejszego dnia zrobić wypad na ta góreczka. Pogoda miała być elegancko. A tak rychtyk to wczoraj o tym ostatecznie zadecydowołech :D I z tego powodu napisołech o tym evencie wielu znajomym (spam kaj sie dało hehe), jednak yno dwóch sie na to pisoło... eehh no co poradzić. Teraz tu opisza krótko, bardzo istotno sprawa, kieryj skutek bydzie w dalszyj czyńści :D Otóż w piątek po 23-cij jo z kumplami urządzilimy rożno! Jo zjod 6 ślonskich wusztów i pół chleba (już wiyncyj nie szło), bo takigo fest wielkigo smaka miołech (a chlyb jak je gorki, taki prosto z pieca, to to je poezja dlo kubków smakowych hehe). Do dom żeh prziszoł po 2:00, a już na 5:40 nastawiłech se budzik, bo o 10:00 w BB mioł juz czekać Dominik (Webit). To tela z tego info :>
Wstołech bez problymów. Jakoś po tym rożnie niy byłech głodny specjalnie, wiync zjodłech korn-flejksy + mlyko. Ubrołech sie jakoś tak 50/50, bo na dworze było 12 stopni. I wyjechołech w strona Żor, do miejsca spotkania z Januszem (Janekbike).
Ustalilimy tempo spokojne. Drogi jeszcze mokre po wieczornych opadach, ale już powoli było widać słoneczko :)
Przed BB dostołech smsa od Dominika, że jednak go niy bydzie (choroba go pokonała..), no szkoda :/
W BB na 70, km'ie postój na jedzonko. Zjodłech 3 kanapki zabrane z domu i batona. W tym czasie na niebie były same szarawe chmury i do tego silny wiatr, no trocha mało optymistyczne...
Ale jak już my ruszyli, to sie powolutku przejaśniało :)
Podjazd na Przegibek ujdzie, ale jego szczyt - nic ciekawego i brak widoków..
Po dojeździe do Międzybrodzia zaczył mie fest napierniczać brzuch (i to był prawdopodobnie skutek tych wusztów i chlyba...). Tam kajś w lewiatanie zrobilimy postój na zakupy; jo se kupił 7 bananów (4 od razu żeh zjod) i 3l wody lewiatan (2zł za 3l wody MINERALNYJ, coś niyspotykanego!!!!!!!).
Po krótkij degustacji kierujymy sie na Żar.
" height="675" width="900">
Brzuch coroz bardzij boloł, na podjeździe miołech taki kryzys, że chciołech se kajś legnyć na trowa, bo normalnie nawet przi najlżejszym przełożeniu był problym jechać :/ Ale se myśla: "zrobiłech 800km na roz, to tako górka i kryzys brzucha niy mogą prawa mie pokonać!". I jechołech. Fajne widoczki były :)
Dojechalimy na szczyt. Tam to są rychtyk piykne widoki w każdo strona :) Brzuch minimalnie przestoł boleć. Koniec z wusztami direkt przed wyjazdym! Bo potym widać, co se dzieje :D
Temperatura jakiś 22 stopnie, w słońcu na postoju 30 z groszami czyli jednym słowym: BOMBON! :P Zdecydowalimy, że zamiast wracać przez BB, to pojadymy na Salmopol! Tako rundka po Beskidach :>
Przed podjazdym na Salmopol brzuch już trocha przestoł boleć, ale to jeszcze niy było to, co bych se życzył..
Na szczycie ze 18 stopni. Tam postój na jedzonko. Brzuch już praktycznie niy boloł, co mie bardzo cieszyło :)
Na zjeździe musiołech zrobić jakiś fajne fotki Speed'owi ;)
No a potym to już prosto i z górki do domciu ;)
Wiślanka to je mojo ulubiono droga - równiutki dwupas, pobocze w razie czego i uczucie jazdy, jak na drodze typu S lub A ^^
W domu o 17:45. Trip udany, chocioż szkoda, że w tako bajeczno pogoda jechalimy yno we dwóch. W trasie skonsumowane: 7 bananów, 3 batony, 3 kanapeczki, 3l wody - czyli bardzo ekonomicznie, jak na tako trasa :>
Le przebieg: (220km i zero nowych gmin, lipa hehe)
No to do rzeczy: musiołech jeszcze w tym roku zdobyć Żar, wiync postanowiłech dzisiejszego dnia zrobić wypad na ta góreczka. Pogoda miała być elegancko. A tak rychtyk to wczoraj o tym ostatecznie zadecydowołech :D I z tego powodu napisołech o tym evencie wielu znajomym (spam kaj sie dało hehe), jednak yno dwóch sie na to pisoło... eehh no co poradzić. Teraz tu opisza krótko, bardzo istotno sprawa, kieryj skutek bydzie w dalszyj czyńści :D Otóż w piątek po 23-cij jo z kumplami urządzilimy rożno! Jo zjod 6 ślonskich wusztów i pół chleba (już wiyncyj nie szło), bo takigo fest wielkigo smaka miołech (a chlyb jak je gorki, taki prosto z pieca, to to je poezja dlo kubków smakowych hehe). Do dom żeh prziszoł po 2:00, a już na 5:40 nastawiłech se budzik, bo o 10:00 w BB mioł juz czekać Dominik (Webit). To tela z tego info :>
Wstołech bez problymów. Jakoś po tym rożnie niy byłech głodny specjalnie, wiync zjodłech korn-flejksy + mlyko. Ubrołech sie jakoś tak 50/50, bo na dworze było 12 stopni. I wyjechołech w strona Żor, do miejsca spotkania z Januszem (Janekbike).
Na miejscu zbiórki© gustav
Ustalilimy tempo spokojne. Drogi jeszcze mokre po wieczornych opadach, ale już powoli było widać słoneczko :)
Wiślanka w Żorach© gustav
W drodze do Bielska© gustav
Przed BB dostołech smsa od Dominika, że jednak go niy bydzie (choroba go pokonała..), no szkoda :/
W BB na 70, km'ie postój na jedzonko. Zjodłech 3 kanapki zabrane z domu i batona. W tym czasie na niebie były same szarawe chmury i do tego silny wiatr, no trocha mało optymistyczne...
Przystanek na przystanku w Bielsku :D© gustav
Ale jak już my ruszyli, to sie powolutku przejaśniało :)
W drodze na Przegibek© gustav
Podjazd na Przegibek ujdzie, ale jego szczyt - nic ciekawego i brak widoków..
Chopka nr 1 zdobyta!© gustav
Po dojeździe do Międzybrodzia zaczył mie fest napierniczać brzuch (i to był prawdopodobnie skutek tych wusztów i chlyba...). Tam kajś w lewiatanie zrobilimy postój na zakupy; jo se kupił 7 bananów (4 od razu żeh zjod) i 3l wody lewiatan (2zł za 3l wody MINERALNYJ, coś niyspotykanego!!!!!!!).
Obiadek hehe© gustav
Po krótkij degustacji kierujymy sie na Żar.
" height="675" width="900">
Jeziorko :>© gustav
Góra Żar, czyli chopka nr 2© gustav
Brzuch coroz bardzij boloł, na podjeździe miołech taki kryzys, że chciołech se kajś legnyć na trowa, bo normalnie nawet przi najlżejszym przełożeniu był problym jechać :/ Ale se myśla: "zrobiłech 800km na roz, to tako górka i kryzys brzucha niy mogą prawa mie pokonać!". I jechołech. Fajne widoczki były :)
W drodze na Żar© gustav
Słit focia musi być :D© gustav
Dojechalimy na szczyt. Tam to są rychtyk piykne widoki w każdo strona :) Brzuch minimalnie przestoł boleć. Koniec z wusztami direkt przed wyjazdym! Bo potym widać, co se dzieje :D
Na górze Żar, czyli chopka nr 2 też zdobyta!© gustav
Le konstrukcja© gustav
Takie se© gustav
Na górze Żar© gustav
Temperatura jakiś 22 stopnie, w słońcu na postoju 30 z groszami czyli jednym słowym: BOMBON! :P Zdecydowalimy, że zamiast wracać przez BB, to pojadymy na Salmopol! Tako rundka po Beskidach :>
W drodze na Salmopol© gustav
Przed podjazdym na Salmopol brzuch już trocha przestoł boleć, ale to jeszcze niy było to, co bych se życzył..
Chopka nr 3 również zdobyta!© gustav
Będzie co czyścić :D© gustav
Bidony isostara© gustav
Na szczycie ze 18 stopni. Tam postój na jedzonko. Brzuch już praktycznie niy boloł, co mie bardzo cieszyło :)
Na zjeździe musiołech zrobić jakiś fajne fotki Speed'owi ;)
Specjalne1© gustav
Specjalne2© gustav
No a potym to już prosto i z górki do domciu ;)
Le mewy na le niebie :D© gustav
Wiślanka to je mojo ulubiono droga - równiutki dwupas, pobocze w razie czego i uczucie jazdy, jak na drodze typu S lub A ^^
Wiślanka - powrót© gustav
W domu o 17:45. Trip udany, chocioż szkoda, że w tako bajeczno pogoda jechalimy yno we dwóch. W trasie skonsumowane: 7 bananów, 3 batony, 3 kanapeczki, 3l wody - czyli bardzo ekonomicznie, jak na tako trasa :>
Le przebieg: (220km i zero nowych gmin, lipa hehe)
komentarze
Fajna traska. Przyjedź kiedy do Cieszyna to pojadymy na czeskie hopki
daniel3ttt - 07:54 poniedziałek, 14 października 2013 | linkuj
Super trasa, szkoda ze mnie cos meczylo, ale dobrze ze sotalem w domu i weekend odpuscilem, bo czuje ze lekarza omine. Slaby mam ten sezon zdrowotnie cos :/
webit - 18:24 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
webit - 18:24 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
Pikna trasa!! Szkoda, że tak późno odczytałem info od Ciebie. Ale też trzasnąłem w sobotę ładnego tripa :)
jakubiszon - 13:18 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
a ja poza domem, z dala od rowerka :/. Dobra trasa, 3 hopki, piękne widoki!
tlenek - 21:56 sobota, 12 października 2013 | linkuj
Bomboniasta trasa! Szkoda, że Dominik zniemógł, ja niestety rower mam w rozsypce, więc też lipa :/ 4banany z marszy wszamać? Chopie, Ty to masz spust! ;)
k4r3l - 21:09 sobota, 12 października 2013 | linkuj
Komentuj