Tour de Pilsko
Niedziela, 8 września 2013 Kategoria c) Gryfny klank [300-499km]
Km: | 345.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 13:17 | km/h: | 25.97 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1930m | Sprzęt: Haibike Speed RC | Aktywność: Jazda na rowerze |
...Czyli kolejny tegoroczny wypad z bajkstatowiczami kajś w góry :D Pogoda miała być w weekend bajeczno, wiync wypadło na niedziela.
Wstołech o 3:30, zjodłech makaronik i sałatka, przigotowołech to, co trza było i o 5-tyj wyjechołech w strona BB. Do jedzynia wziyłech ze sobą 2 banany, czekolada i 3 malutki kanapeczki. Temperatura w drodze spadła do 6,5 stopnia. Trza sie już zaopatrzyć w profesjonalne zimowe wdzianka, a tym bardzij w jakiś spodnie, bo moji 3 warstwy koszul(ek) ochraniających klata jakoś jeszcze dowały rada hehe. W BB kierowołech sie na Szczyrk, żeby zaliczyć jedna gmina, kiero niyfajnie wyglądo tako bioło i samotno na mojij mapce. W Żywcu na rondzie byłech o 8:45. Tam trocha poodpoczywoełch i zjodełch reszta mojich zapasów. Po chwili pojawiła się reszta całyj bandy - Kuba, Tomek, Tlenek, Funio. No i pojechalimy w strona granicy w Ujsołach. Po drodze jeszcze do sklepu - póki co - po woda, chlyb krojony i 3 banay. W drodze do granicy dogonił nas starszy pan szosowiec z napisym na plechach "OLD RAJCZA". W Tour de France chyba takij ekipy nie było hmm... Na podjeździe potowarzyszyłech Tlenkowi, bo reszta ekipy ostro odjechała. Jo to zapamiyntom! :D
Na górze chwila oddechu. Wtedy już dość grzoło, ale jeszcze bez tragedii. W sumie już 3 gminy do kolekcji.
Na Słowacji Oldrajczowiec zaproponowoł nom podjazd, z kierego ponoć miołybyć piykne widoki...
Podjazd był konkretny, 10-15km\h bywało na liczniku. Ale widoki czy jo wiym... :D Myśla, że Funio to najlepij ocyni :D
Przy głównyj drodze na skrziżowaniu Pan Rajcza nos pożegnoł i sie pojechoł we swoji strony. W okolicach Namestova zrobilimy postój. I potym prosto na Korbielów.
Na granicy był kolejny postój, głównie z powodu sprzedowanych oscypków.
Zjyżdżając w dół, Tlenek niestety mioł pecha. Znom te uczucie, jo w górach rok tymu mioł to samo... :/
W Jeleśnej kolejny postój w sklepie. Kupiłech 5 bananów z przecyny (bo były czorne jak pieron, ale że niy szata zdobi człowieka, okozało sie, że były jak nowe hehe), 2 suche bułki (a raczyj kruszonki), i 2 wody. Za to wszystko zapłaciłech prawie 5zł... Interes życia! :D Tlenek pojechoł w swojo strona, a my za namową organizatora Kuby skierowalimy sie w strona jakiś extreme-podjazdów. W sumie to były 2 podjazdy. Prziznom szczerze, jakiś tam nachylynie niby było, ale że wszyscy dali rada wjechać, wiync... jakoś niy było extreme :P Ale lepsze to, niż rybnickie chopki hehe.
W Żywcu na rondzie kolejne pożegnanie z Kubą i Tomkiem. A z Funiem pojechalimy se na Kocierz :> I to był podjazd, jaki jo lubia! Dość długi i dość nachylony :)
W Andrychowie (4. gmina do kolekcji^^) postój w kauflandzie. Zjodłech banana i pozostało bułka kruszonka. Dokupiłech 2 banany i woda. Funio pojechoł w swoji okolice, a jo w strona BB. Była 17:20. Miołech okazja zaliczyć jeszcze ze 2 gminy między Kętami, a Pszczyną, ale drogi w tym terynie to istny labirynt, wiync jedynie z GPS-ym byłoby to możliwe.
Na wiślance był spory ruch, jak to po słonecznym weekendzie. Tam już musiołech jechać ekonomicznie, żeby pooszczędzać energia z bananów hehe. Ale odcinek Strumień - Żory minył mi błyskawicznie.
W Rybniku 4km od domu strzelyła mi linka z przednij przerzutki. To jest 1. usterka od czasu kupna tego Haibike'a.
Pod dom przijechołech o 21:25, jeszcze dokrynciełch 400m do okrągłyj liczby :>
Ale jazda na głodówce wyniszczyła mie konkretnie. Czułech sie, chobych mioł zrobione przeszło 600km jak w tripie na Warszawa.
Na taki dystans stykło mi: makaron + troszka sałatki, czekolada, 3 małe kanapeczki, 2 wysuszone bułki-kruszonki, 12 bananów i niecałe 8l wody.
Trip udany w 100% :) Pogoda przez cały dziyń słoneczno.
Temperatury w czasie jazdy: rano 6.5, w okolicach połednia 25 (na postoju nawet 42), wieczoryem 17.
Pora fotek od Tlenka: http://pokazywarka.pl/xq0waq/
Wstołech o 3:30, zjodłech makaronik i sałatka, przigotowołech to, co trza było i o 5-tyj wyjechołech w strona BB. Do jedzynia wziyłech ze sobą 2 banany, czekolada i 3 malutki kanapeczki. Temperatura w drodze spadła do 6,5 stopnia. Trza sie już zaopatrzyć w profesjonalne zimowe wdzianka, a tym bardzij w jakiś spodnie, bo moji 3 warstwy koszul(ek) ochraniających klata jakoś jeszcze dowały rada hehe. W BB kierowołech sie na Szczyrk, żeby zaliczyć jedna gmina, kiero niyfajnie wyglądo tako bioło i samotno na mojij mapce. W Żywcu na rondzie byłech o 8:45. Tam trocha poodpoczywoełch i zjodełch reszta mojich zapasów. Po chwili pojawiła się reszta całyj bandy - Kuba, Tomek, Tlenek, Funio. No i pojechalimy w strona granicy w Ujsołach. Po drodze jeszcze do sklepu - póki co - po woda, chlyb krojony i 3 banay. W drodze do granicy dogonił nas starszy pan szosowiec z napisym na plechach "OLD RAJCZA". W Tour de France chyba takij ekipy nie było hmm... Na podjeździe potowarzyszyłech Tlenkowi, bo reszta ekipy ostro odjechała. Jo to zapamiyntom! :D
Peleton i ukryty pan K© gustav
Takie tam na drodze© gustav
Na granicy© gustav
Na górze chwila oddechu. Wtedy już dość grzoło, ale jeszcze bez tragedii. W sumie już 3 gminy do kolekcji.
Na Słowacji Oldrajczowiec zaproponowoł nom podjazd, z kierego ponoć miołybyć piykne widoki...
Podjazd "Old Rajczowca"© gustav
Jak na 30% nachylynia, to słabo im to idzie© gustav
Picie - ważno rzecz!© gustav
A tyż Ci cykna :P© gustav
Podjazd był konkretny, 10-15km\h bywało na liczniku. Ale widoki czy jo wiym... :D Myśla, że Funio to najlepij ocyni :D
Jaaaadyyymyyy w doooooł!© gustav
Przy głównyj drodze na skrziżowaniu Pan Rajcza nos pożegnoł i sie pojechoł we swoji strony. W okolicach Namestova zrobilimy postój. I potym prosto na Korbielów.
Jedyn, drugi z przodu© gustav
Czworty, pionty z tyłu© gustav
Na granicy był kolejny postój, głównie z powodu sprzedowanych oscypków.
I zaś na granicy© gustav
Zjyżdżając w dół, Tlenek niestety mioł pecha. Znom te uczucie, jo w górach rok tymu mioł to samo... :/
Pit-stop Tlenka© gustav
Strumyczek© gustav
W Jeleśnej kolejny postój w sklepie. Kupiłech 5 bananów z przecyny (bo były czorne jak pieron, ale że niy szata zdobi człowieka, okozało sie, że były jak nowe hehe), 2 suche bułki (a raczyj kruszonki), i 2 wody. Za to wszystko zapłaciłech prawie 5zł... Interes życia! :D Tlenek pojechoł w swojo strona, a my za namową organizatora Kuby skierowalimy sie w strona jakiś extreme-podjazdów. W sumie to były 2 podjazdy. Prziznom szczerze, jakiś tam nachylynie niby było, ale że wszyscy dali rada wjechać, wiync... jakoś niy było extreme :P Ale lepsze to, niż rybnickie chopki hehe.
W Żywcu na rondzie kolejne pożegnanie z Kubą i Tomkiem. A z Funiem pojechalimy se na Kocierz :> I to był podjazd, jaki jo lubia! Dość długi i dość nachylony :)
Kocierz zdobyty!© gustav
Funio w akcji© gustav
Miejsce widokowe i maszyny© gustav
Miejsce widokowe bez maszyn© gustav
W Andrychowie (4. gmina do kolekcji^^) postój w kauflandzie. Zjodłech banana i pozostało bułka kruszonka. Dokupiłech 2 banany i woda. Funio pojechoł w swoji okolice, a jo w strona BB. Była 17:20. Miołech okazja zaliczyć jeszcze ze 2 gminy między Kętami, a Pszczyną, ale drogi w tym terynie to istny labirynt, wiync jedynie z GPS-ym byłoby to możliwe.
Na wiślance był spory ruch, jak to po słonecznym weekendzie. Tam już musiołech jechać ekonomicznie, żeby pooszczędzać energia z bananów hehe. Ale odcinek Strumień - Żory minył mi błyskawicznie.
W Żorach na obwodnicy© gustav
W Rybniku 4km od domu strzelyła mi linka z przednij przerzutki. To jest 1. usterka od czasu kupna tego Haibike'a.
Pod dom przijechołech o 21:25, jeszcze dokrynciełch 400m do okrągłyj liczby :>
Ale jazda na głodówce wyniszczyła mie konkretnie. Czułech sie, chobych mioł zrobione przeszło 600km jak w tripie na Warszawa.
Na taki dystans stykło mi: makaron + troszka sałatki, czekolada, 3 małe kanapeczki, 2 wysuszone bułki-kruszonki, 12 bananów i niecałe 8l wody.
Trip udany w 100% :) Pogoda przez cały dziyń słoneczno.
Temperatury w czasie jazdy: rano 6.5, w okolicach połednia 25 (na postoju nawet 42), wieczoryem 17.
Pora fotek od Tlenka: http://pokazywarka.pl/xq0waq/
komentarze
Piękna trasa. A i relację się fajnie czyta. Pozdrower.
MARECKY - 19:31 wtorek, 10 września 2013 | linkuj
Tak trzymać!-a śląską gwarą dojebałeś do pieca !, i niech to będzie Twój znak rozpoznawczy na BS,bo czuję że jeszcze o Tobie usłyszymy nie raz:)
Na podjazdach mi odjeżdżasz młody...ale na prostych wymiękasz;) funio - 07:11 wtorek, 10 września 2013 | linkuj
Na podjazdach mi odjeżdżasz młody...ale na prostych wymiękasz;) funio - 07:11 wtorek, 10 września 2013 | linkuj
Zastanawiam z czym ty ten chleb wcinasz? Tak na sucho? No i ile to miejsca zajmuje:) Nie lepsze bułki? W niedzielę też miałem imprezkę w Wiśle (urodziny teściowej i szwagierki) i nawet się nie pisałem.
daniel3ttt - 05:23 wtorek, 10 września 2013 | linkuj
kurcze Seba, jak chcesz podjazdów to częściej wpadaj do Bielska, zapodaj sobie Magurke od Wilkowic, a potem tak spontanicznie Żar przez Przegibek...
tomek - 20:24 poniedziałek, 9 września 2013 | linkuj
12 bananów? W miesiącu tyle nie jem, istny pieron:)
piofci - 18:36 poniedziałek, 9 września 2013 | linkuj
ciekawie się czyta :) Dzięki za wspolnę kręcenie. Było fajnie. i znów główna Twoja hehe
tlenek - 18:16 poniedziałek, 9 września 2013 | linkuj
chłopy trza było dać znać, że jedziecie przez Kocierz!!! Akurat bawiłem się tam na weselu :). Szkoda :/. Piękny trip!!! Graty :)
jakubiszon - 15:13 poniedziałek, 9 września 2013 | linkuj
Piknie żeś to opisał! :) Hehe, no i widzę, że musiałeś Funia odstawić na podjeździe pod Kocierz skoro mu jeszcze fotkę zdążyłeś trzasnąć! A jak Ci górki takie nie wystarczają, to poczekaj, następnym razem Cię przeciągnę po konkretnych ściankach, hehe. Dzięki za towarzystwo! Tyś je waryjot!
k4r3l - 13:52 poniedziałek, 9 września 2013 | linkuj
Komentuj