blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(95)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gustav.bikestats.pl

linki

Ciągle mało...

Niedziela, 18 sierpnia 2013 Kategoria e) Papa zgorano [700-999km]
Km: 800.00 Km teren: 0.00 Czas: 33:33 km/h: 23.85
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 24.0°C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 1270m Sprzęt: Haibike Speed RC Aktywność: Jazda na rowerze
Taaa.. Od czego by tu zacząć? Nie przygotowałem sobie jakiegoś fajnego "przemówienia" na wstęp, jak to miałem zawsze zwyczaj przy szczególnych dla mnie wpisach. Po prostu - po "BalticTour" i poznaniu swoich możliwości wiedziałem, że jestem w stanie osiągnąć matematycznie dystans ponad 700km. Rzecz jasna, już bez spowalniającej przyczepki z bagażem. Ogólnie po osiągnięciu mych 628km powiedziałem sobie: "Na ten rok już to w zupełności wystarcza, na kolejne rekordy jeszcze przyjdzie czas". Wystarczyło na miesiąc... cały jaaa :D
Podboju stolicy jeszcze miesiąc, czy nawet tydzień temu, w ogóle nie miałem na myśli! Nawet kilka dni temu pisałem do poskramiacza Beskidów, Karela, że chętnie wpadłbym w jego tereny i niech załatwia już ekipę :D We wtorek, bądź w środę oglądałem pogodę i prognoza - weekend słoneczny. Se myślę: "No to się porobi fajne fotki na tle gór". A potem tak znikąd nachodzi mnie myśl, że skoro cały weekend ma być słoneczny, to może "wypada" zrobić coś bardziej "wymęczającego"? I wtedy pojawiają się pierwsze myśli o barierze 700km... A żeby to osiągnąć (i tym bardziej pozaliczać kolejne gminy; tak - to też moja choroba), to trzeba jechać gdzieś bardzo daleko. Warszawa? Idealnie! Miałem tamtędy wracać z Gdyni, ale czasu brakło. I jest to ostatnie miasto z Euro2012, w którym jeszcze nie byłem rowerowo. Bez roweru też nie byłem :P Chyba warto zaryzykować hehe. ALE żeby w ogóle wyruszyć, mając za sobą doświadczenie z BalticTour, musiałem zaopatrzyć się w empetrójkę. Bo jechać kilkadziesiąt godzin słuchając tylko szumu samochodów i roweru, to jest to coś bardzo dobijającego. W piątek zakupiłem owe mp3, koniecznie na baterie i wtedy już nie było wyjścia: jadę! (Kubo, ekipo z TdBabia i inni mi nieznani - z tymi górami się jeszcze dogadamy hehe).
W piątek przygotowałem rower pod długie trasy. W sobotę wstałem o jakoś 8:00. Na śniadanie worek kaszy, bułka i serek (do oporu). Ze sobą do jedzenia wziąłem 3 bułki, pączek, kołoczyk i jabłko. I kilka łyżeczek kawy w woreczku na drugą noc (jeśli dotrwam, to się może przydać hehe). Warto wspomnieć - nie brałem ze sobą żadnego izotoniku; i też w całej trasie nie planowałem jego zakupu, to miał być test porównawczy z innymi, długimi trasami. Z ubrania dodatkowo to koszula termo, golf, t-shirt i para zimowych skarpet. Wyjazd równo o 10:00.

Przed wyjazdem © gustav


Pogoda bajeczna, zero chmur na niebie. Za Gliwicami krótki postój, a tam na bramie ciekawy znak hehe. Może jakiś teren międzynarodowej organizacji? :D

Dobrze wiedzieć © gustav


Na drodze do Częstochowy © gustav


Gdzieś na 70.km czułem, że nogi (a szczególnie łydki) są zbyt "naprężone". Zniżyłem siodełko o 1cm.

W Częstochowie pierwszy, większy postój w sklepiku. Obniżenie siodełka pomogło jak na razie. Niestety, podczas zatrzymywania się, z powodu nie wypięcia buta, się wywaliłem. W karierze po raz piąty... Guma ucierpiała eehhh...

To wina SPD © gustav


Kupuję wodę, czekoladę, banany i bułki.

Wyjeżdżając po za Śląsk, zaczynały się już płaskie tereny, momentami z cholernie długimi prostymi. Najdłuższa miała chyba z 7km. Jechało się wybornie! :)

Wielokilometrowe proste © gustav


Tu już w "punkcie kontrolnym" :)

Piotrków Trybunalski wita! © gustav


Na skrzyżowaniu © gustav


Jeszcze daleko do celu © gustav


Do wyboru, do koloru © gustav


Tam gdzieś w tych okolicach zrobiłem kolejne zakupy - banany, woda i chleb.

Kolacyjka :D © gustav


Krzywa morda, part pierwszy © gustav


Słońce powoli zachodziło i nadal jechało mi się znakomicie. Jednak temperatura już coraz chłodniejsza. W dzień na liczniku max. 32', w nocy zaobserwowałem min. 14'. Ubrałem termo-shirta, a zwykły t-shirt posłużył jako szal :D
Gdzieś w rejonach miejscowości Koluszki udało mi się trafić na otwarty sklepik. Kupuję wodę i bułki, które zjadłem na miejscu (bo chleb miał pozostać na całą noc). Gdy powiedziałem pani sprzedawczyni, że dobrze, że jest jeszcze otwarte, bo jestem w długiej trasie, to jej reakcja była przewidywalna (tego nawet nie muszę opisywać hehe). Ale od razu dostałem gratis czekoladę (i to wedlowską!!! gorzka, której nie zbyt lubię, ale kij z tym :D) oraz coś do spożywanych bułek - wybrałem serek szczypiorkowy. Dodatkowo zostałem przez tą panią "reklamowany" każdemu klientowi wchodzącemu do sklepu hehe. Był tam też jakiś pijak, nawalony tak, że się raz przewrócił na stoisko z napojami (:D), gadał bardzo niewyraźnie, ale ogólnie był chyba w porządku. Codzienny klient owego sklepu hehe. Chciał mi kupić czekoladę, ja jednak "wytargowałem" litr jakiegoś niskobudżetowego tajgera.

Lodówki nie dostałem, nie nie nie :D © gustav


Skończyłem jeść i poszedłem nasmarować łańcuch. ~230km zrobione, godzina ~21:30.

Znak "Warszawa" minąłem, mając zrobione 345km w czasie 13h 45min. Średnia 25 z groszami, czyli tak, jak zakładałem. Od sklepu jechałem bez większych przerw. Była godzina 02:20.

Pierwszy raz w stolicy, w ogóle w jakiejkolwiek stolicy jakiegokolwiek kraju, dodatkowo na rowerze, fajne uczucie ;) Po drodze z każdej strony pełno budynków: philipsy, mercedesy, jakieś ubezpieczenia, normalnie wszystko! I tak przez kilka kilometrów. Dojechałem do centrum, a tam jaśniej, niż na jakieś wsi w za dnia :D

O zwiedzaniu nie było mowy, innym razem. Pamiątkowe foto i potem pod stadion (którego podświetlenie było wyłączone, szkoda :/ nici ze zdjęcia)

Pałacyk w stolicy © gustav


Nocne w stolicy © gustav


Nocne w stolicy © gustav


Z pod stadionu próbowałem znaleźć drogę na krajową 7-kę. Oznaczeń nie było. Kręciłem się w okolicach krajowej 2-ki. Jeździłem wszędzie i nigdzie. Postanowiłem wrócić na centrum. O dziwo był znak na Kraków... Tylko pytanie, dlaczego dopiero w centrum? Tą drogą prosto aż do Grójca.

Krajowa "siódemka" wcześnie rano © gustav


Za Grójcem, już po 5-ej chwytał mnie głód, a o sklepach nie było mowy, z jedzenia pozostał mi 1 baton. Zauważyłem jakiś znak "owoce z sadu i inne duperele" no to się tam kierowałem. I co zobaczyłem: plantacja jabłek (niestety niedojrzałych) i śliwek! Wpierniczałem te śliwki, chyba ze 20szt. żeby nie czuć już głodu. Były bardzo dobre :) I jechałem dalej. Przy drodze przez wiele km'ów często były drzewka z jabłkami i śliwkami, to ze 2x jeszcze pojadłem. Dopiero gdzieś o 7-mej wstąpiłem do sklepiku w jakiejś małej miejscowości. Od razu 2 butle wody, kilka bananów i chleb krojony :D I w drogę! Nadal bez jakichkolwiek kryzysów. Chmur od rana na niebie żadnych, a to w perspektywie jazdy na południe nie było optymistycznym wariantem... Już tak po 10-ej pojawiło się 30' na liczniku. W godzinach 12-16 było najcieplej; nie było żaru z nieba, ale po prostu było ciepło. Temperatura max. podczas jazdy - 36', na jednym z postojów - 43'. Polewanie się to był standard. Tak mniej-więcej do 550km jechało się elegancko, co mnie bardzo dziwiło (mimo pogody i pagórkowatego terenu). Potem niemalże równocześnie odezwały się nadgarstki, tyłek i nogi. Natomiast plecy i kark - bez zastrzeżeń. Także w tym czasie posmarowałem łańcuch po raz drugi.

Zjazdy, podjazdy, bezchmurnie © gustav


Mieścina na moją cześć, ale co się tam znajduje i kto tam mieszka, tego jeszcze nie wiem. Ale mam nadzieję, że też jacyś ultra-rowerowcy hehe :D

Doczekałem się swojej aglomeracji © gustav


Już tak po 17-tej pojawiają się większe chmury na niebie, to było coś bardzo potrzebnego :)

Nadchodzi orzeźwienie! © gustav


Kiedy pobiłem swój rekord życiowy (628km), od razu jakoś się lepiej jechało, w ogóle ręce, tyłek, nogi na jakiś czas przestały boleć... a patrzenie na licznik to już była pewnego rodzaju esencja :> Owszem, były momenty kryzysowe, spowodowane głównie dusznością przez całodniowe nawalanie słońcem, ale dało się jechać. Kiedy odczuwałem brak mocy, zjadłem ze 3 banany, oblałem się wodą i po chwili znów się jechało bardzo dobrze. Ciekawe to... Słuchanie muzyki też bardzo pomagało.

Dojechałem do DK 78, biegnącej aż do Rybnika, ale zjechałem na krajową "jedynkę", by jadąc przez GOP, pozaliczać gminy. Bliskie w miarę okolice, ale w tych rejonach jeszcze nie byłem nigdy na rowerze.

Krajowa "jedynka" © gustav


W Siemianowicach trafiłem na otwarty sklep, jednak nie było pieczywa uuupsss... Do planowanych 800km pozostało ze 120... Kupiłem tradycyjnie wodę, kilka bananów i ciasteczka. Tam też wypiłem kawę, którą miałem spakowaną we woreczku. Ubrałem się i ruszyłem do Rybnika z nadzieją "niezgłodnienia" ehh
To mi się udało. 730km zrobione, 3 banany i kilka ciasteczek w zapasie + ponad litr wody. I co teraz? 70km jeszcze trzeba zrobić! Dystans z 7-ką na początku w żadnym stopniu by mnie nie satysfakcjonował. Teraz pewnie myślisz, jak mając zrobione 730km, można nie być z tego zadowolonym. Już tłumaczę:
-nie byłem zmęczony na tyle, żeby zakończyć mój trip;
-były idealne warunki (noc)
-jestem chory na punkcie "akcentowania" długości dystansów, tzn. że 800km lepiej brzmi (jak dla mnie) od np. tych 730. Ale też i 690km brzmi lepiej od tych 730km. 800km brzmi lepiej od 900 (dlatego, gdybym miał kiedyś w przyszłości zrobione 890km, to niekoniecznie żałowałbym niedokręcenia do 900). Nawet 540km brzmi lepiej od 700. Moja chronologia to: 1000, 800, 600, 500, 900, 700. Chodzi o akcent cyfr, nie o długość dystansu.
-fajnie tak pobyć na głównej jakiś czas hehe
-jestem ciekawy kolejnego "wyższego" koloru kropki na 102km.pl :D może jakieś odcienie metaliczne? :D

Dobra, się rozpisałem o duperelach, wracamy do Rybnika :>
Więc pozostało mi jeszcze ze 3h kręcenia gdziekolwiek. Najpierw jeździłem na rundach z Tour de Rybnik 2012. Jednak po jednym kółku stwierdziłem, że jest to zbyt nudne i trzeba jechać gdzieś dalej, koniecznie na równe drogi. A jeśli chodzi o równe drogi, to pozostaje Rybnik i Żory. Pojechałem na wiślankę!

Aleja Zjednoczonej Europy w Żorach © gustav


Wjechałem od Alei, od strony południa, potem wiślanką, na północną obwodnicę i na Rybnik. Pozostało 35km... Więc jeździłem bez celu wszędzie. Na WORD i elektrownię. Nad zalew. Na centrum. Znów nad zalew. I znów na centrum. Na rondach robiłem kółeczka. Często na stojąco, bo tyłek też już swoje usiedział. Czterogłowe ud miałem już dowalone konkretnie, bo na tym dokręcaniu już nie wspomagałem się dwugłowymi. Kark i plecy ciągle bez żadnych kryzysów! Na dłoniach odciski. Brak kryzysu sennego (tylko mnie tak przez godzinkę zmulało w drodze Gliwice-Rybnik, kawa chyba pomogła heh). Odczucie głodu pojawiło się na 780km. Dojeżdżam do domu, mam 797km... Kręciłem dookoła kościoła, ku szkole ze 2x, zygzakiem, żeby więcej nabić km'ów. Godzina 3:20 - wybiło 800km! To jest dystans, który zadowoli mnie na długi czas! Wygląda doskonale, brzmi doskonale :))

O to właśnie chodziło! © gustav


Pobiłem też rekord w ilości czasu spędzonego na siodełku hehe. Pewnie, gdyby w nocy były otwarte sklepy i jadłbym systematycznie, to miałbym siły na większy dystans, bo tak to już jechałem ostatnie 120km na resztkach.
Marzy mi się koszulka maratonu 1008km. Myślę, że jest to realne marzenie :) Ale z tego, co wiem, najwcześniej mogę startować w 2016r.

Średnia w trasie powinna nie być mniejsza, niż 24 - dużo czasu traciłem na skrzyżowaniach, w stolicy i innych pierdołach.

+70 nowych gmin.

Dobra robota, Speed! (6kkm na nim przejechane i ZERO problemów!)

komentarze
Wow, Mega, Gratuluję ! :)
Pixon
- 11:30 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
wyczyn godny pochwały
viatrak
- 10:15 niedziela, 29 września 2013 | linkuj
Piękny dystans, ciekawy opis. Gratuluję i szczerze zazdroszczę. Widzę podobieństwa, zdobywanie i zaliczanie, ciekawa interpretacja liczb, coś w tym jest.
Pozdrawiam i życzę kolejnych rekordów i osiągnięć.
polemar
- 18:16 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
ładna gminna trasa. kolejny się wciągnął ;)
waxmund
- 16:59 poniedziałek, 9 września 2013 | linkuj
Jeszcze raz wielkie dzięki za miłe słowa :)
Darecki - mam taki zwyczaj (nie wiem, czy w ogóle on ma sens), że w rubryce "temperatura" zawsze wpisuję średnią temperaturę z min. i max. zaobserwowanej na liczniku podczas jazdy. W tym przypadku było to 12 i 36 stopni :)

ps. prawdziwe wyrazy uznania należą się ludziom walczącym w BBTour, MRDP czy np. RAAustria (to są ludzie warci naśladowania, bez względu na wynik!), więc te moje 800 to w porównaniu z ich osiągnięciami jest niczym specjalnym.
gustav
- 12:44 poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | linkuj
800 kilometrów jednym ciągiem to rozumiem, że można przejechać choć ja osobiście bym się tego nie podjął. Wobec czego --- GRATULACJE i to szczere.
Zastanawia mnie jednak zapodana temperatura 24 stopnie C, bo tego w zapodanym czasociągu niestety nie można osiągnąć.

Z tym Gustawowem to miałeś niesamowite szczęście :-)
Darecki
- 10:53 poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | linkuj
xtnt- a teraz napisz po polsku, o co tym razem chodzi :)
Twój świat, Twoja filozofia sprawozdawczości... Każdy jest panem swojego podwórka :)

W oczekiwaniu na psychoanalizę i podsumowanie,
Pozostający w szacunku DareckiEB.
DareckiEB
- 07:30 poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | linkuj
No ładnie. Widzę tytanowe nogi. Gratulacje!
bestiaheniu
- 08:53 niedziela, 25 sierpnia 2013 | linkuj
Gratulacje! Twardy zawodnik z Ciebie!
WrocNam
- 05:06 niedziela, 25 sierpnia 2013 | linkuj
Ha, akcentowanie dystansu - świetnie to ująłeś mam tak samo, choć oczywiście nie miałem okazji zastanawiać się nad tak wielkimi liczbami ;P Wolałbym przykładowo zrobić 150 niż 160 :)
Fajnie nie jestem sam z takimi rozkminami :D
piotrkol
- 20:24 sobota, 24 sierpnia 2013 | linkuj
o jasna dupa, a ja myślałem, że 100 km to dużo :D
gratulacje :D
speedfreak
- 19:33 sobota, 24 sierpnia 2013 | linkuj
Wow, brak mi słów, gratulacje!!!
robert13
- 10:23 sobota, 24 sierpnia 2013 | linkuj
Mam wątpliwości czy jeszcze należysz do gatunku homo sapiens sapiens. Pewnie od jeżdżenia jakiś gen Ci zmutował i teraz to Ty jesteś już chyba homo sapiens cyklosis :-] Czy coś w tym stylu ;-)
Dystans powala na kolana. Pozazdrościć zdrowia i determinacji. Gratulacje.
limit
- 08:28 piątek, 23 sierpnia 2013 | linkuj
gościu - somowkom, metaki?
gustav
- 22:27 czwartek, 22 sierpnia 2013 | linkuj
800km, 33h, 23 avg 1270 climb haha fajna wycieczka krajoznawcza wyczyn broń boże nie czytam bo pewnie spałeś po drodze - 1270 climb gdzie to było z górki? Gość - 20:48 czwartek, 22 sierpnia 2013 | linkuj
Kurcze chłopie wchodzisz mi na ambicje!!! Co prawda jeszcze dalllekoooo mi do Ciebie ale już snuję wstępne plany na przekroczenie 300 km ;). WIELKIE GRATY RYBNICKI TERMINATORZE!!!! :)
jakubiszon
- 19:24 czwartek, 22 sierpnia 2013 | linkuj
Jestem pod wrażeniem Twojej determinacji! Podziwiam i pozdrawiam :)
rmk
- 10:03 środa, 21 sierpnia 2013 | linkuj
Gratulacje! nie przestajesz zadziwiać ;) i czemu BB Tour dopiero 2016? Kolejna edycja jest 2014 - sierpień, a kwalifikacje możesz zdobyć wcześniej bodajże w Radlinie lub Gliwicach ;)
koval
- 08:04 środa, 21 sierpnia 2013 | linkuj
Gratki!-gdybyś jeszcze napisał relację ślaską gwarą,bo takiego Ciebie zapamiętałem:),wszyscy z krzeseł by pospadali hehe.prawdziwy z Ciebie hajer przodowy:))
funio
- 05:08 środa, 21 sierpnia 2013 | linkuj
Dziękuję Wszystkim za miłe komentarze :)
Man222 - to chyba najlepsze, co można usłyszeć :)
Biker1990 - na co mam uważać? Ci co jadą dookoła Polski, to jest sama elita; ta moja wycieczka w porównaniu z ich osiągnięciami to jest nic. Nie pisałem, że jadę, bo to była decyzja "spontaniczna", a na powiadamianie było już za późno...
Patryke - 23 lata... Chyba prędzej samemu mi odwali, by zrobić taki dystans eeehh... To już jest choroba... Denerwujące jest takie dokręcanie, ale jak jest okazja na ładny wynik, to trzeba :)
Janekbike - jeszcze będzie okazja :)
gustav
- 19:54 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj
To jakieś szaleństwo, gratuluję zwłaszcza tego "dokręcania" mało komu by się chciał chcieć
Pozdrower
faki
- 17:18 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj
O w mordę!!! Gratuluję!
ArekNN
- 11:38 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj
gratuluję kondydcji no i dystansu. W pierwszej chwili myślałem, że startujesz w MRDP.
4gotten
- 09:43 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj
@tlenek - na BB tour jest limit wiekowy, jak dobrze pamiętam to min. 24 lata

Wypad zacny! Wygląda jakbyś go przejechał ot tak ;)
BTW, ja w sumie też nie mógłbym się chyba powstrzymać aby dokręcić do ładnej 800''tki :)
Patryke
- 08:52 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj
No toś zaszalał, szacun, szkoda że mineła Cię wyprawa na Pradziada
janekbike
- 22:19 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
Czasami się zastanawiam czy Ty jestes normalny :) Gratulacje
Ps. dlaczego dopiero 2016r w BBT 1008?
tlenek
- 22:14 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
A ja planując trasę do warszawy, planowałem gdzie sobie nocleg walnąć....no nieźle!
Ale Gratulacje!! stajesz się moim idolem!
wloczykij
- 20:57 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
Szacun dla charakteru, samozaparcia i organizamu!
Uważaj na agenta Tomka ;)
DareckiEB
- 20:42 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
Pojechał ... Po całości ;) Gratulacje, za samozaparcie w dążeniu do celu.
devilek
- 20:40 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
Nie wiem, co napisać... Niesamowity jesteś, gratulacje!
majorus
- 20:40 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
Daniel - z pewnością do przyszłego lata, chociaż tak jak napisałem, jest to dla mnie dystans już w pełni satysfakcjonujący i póki co, nie śpieszy się mi z jego pobiciem :)
Kuba - to taka moja wymyślona, prywatna chronologia :>
gustav
- 20:24 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
Podziwiam i gratuluję!
Nie dam sobie paznokcia obciąż, że w tym roku nie poprawisz tego wyniku :))
pawelp7
- 20:24 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
Chłopie, zadziwiasz mnie, zresztą na pewno nie tylko mnie! To jest nie do uwierzenia! A z tym akcentowaniem cyfr, długości dystansu to mnie rozwaliłeś - pierwsze słyszę o takim czymś, hehe. Następnym razem faktycznie 1008 albo od razu z grubej rury: http://mrdp.pl/
k4r3l
- 20:20 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
masakrator..szaczun :)
sebol
- 20:14 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
I znowu napiszę... Ciekawe na jak długo ci wystarczy?:) Graty wariacie:)
daniel3ttt
- 20:11 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa tynie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Addict Blue 15263 km
Gravel Custom 5442 km
MTB Interceptor 5857 km
City Cadillac 1700 km
Avaine 8824 km
Giant TCR Advanced 2186 km
Custom 2.0 Essential 8839 km
FastBack 5.8 Custom 41880 km
XC Custom Evolution 18260 km
MTB Custom 15323 km
Haibike Speed RC 21452 km
Unibike Mirage 7536 km

szukaj

archiwum


Statystyki zbiorcze na stronę